Reklama

Kolejna afera związana z filmem o masakrze w Nowej Zelandii

Wraca temat głośnego filmu "They Are Us", który ma opowiadać o wydarzeniach związanych z masakrami w nowozelandzkich meczetach, w trakcie których zginęło 51 osób. Po tym jak pomysł filmu skrytykowała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern, a swoje oburzenie wyraziły miejscowe organizacje muzułmańskie oraz zwykli Nowozelandczycy, teraz głos zabrał reżyser planowanego filmu, Andrew Niccol. Jako powód zamieszania wskazał nieautoryzowany wyciek wczesnej wersji scenariusza filmu.

Wraca temat głośnego filmu "They Are Us", który ma opowiadać o wydarzeniach związanych z masakrami w nowozelandzkich meczetach, w trakcie których zginęło 51 osób. Po tym jak pomysł filmu skrytykowała premier Nowej Zelandii Jacinda Ardern, a swoje oburzenie wyraziły miejscowe organizacje muzułmańskie oraz zwykli Nowozelandczycy, teraz głos zabrał reżyser planowanego filmu, Andrew Niccol. Jako powód zamieszania wskazał nieautoryzowany wyciek wczesnej wersji scenariusza filmu.
Andrew Niccol /Cindy Ord /Getty Images

Za wcześnie na film o masakrze w Christchurch?

W wyniku ataku uzbrojonych zamachowców na mieszczące się w Christchurch meczety zginęło 51 osób, a kolejne 40 odniosło obrażenia. Relacja na żywo ze strzelaniny nadawana była przez jednego z bandytów w Internecie. Poświęcony tym wydarzeniom film Andrewa Niccola miał skupić się nie na samych, ale na reakcji rządu i obywateli Nowej Zelandii na tę tragedię. Dzięki zaangażowaniu m.in. premier Ardern (w jej rolę ma wcielić się Rose Byrne), z masakr udało się wyciągnąć pozytywne wnioski na przyszłość.

Szybko okazało się, że szlachetne plany filmowców to za mało, by uzyskać aprobatę nie tylko osób bezpośrednio związanych z atakami, ale też premier Ardern. "W moim osobistym odczuciu jest zdecydowanie zbyt wcześnie dla Nowej Zelandii na taki projekt. Jest wiele różnych historii, które powinny zostać opowiedziane w konkretnym czasie. Nie sądzę, aby moja była jedną z nich" - mówiła Ardern w rozmowie ze stacją "TVNZ".

Reklama

Z kolei stworzoną przez National Islamic Youth Association (Narodowe Stowarzyszenie Młodzieży Islamskiej) petycję domagającą się rezygnacji z projektu podpisało tysiące osób. W odpowiedzi na te opinie reżyser filmu "They Are Us" Andrew Niccol "("Gattaca - Szok przyszłości") wyraził głębokie ubolewanie, ale też wytłumaczył powody takiej sytuacji.

Andrew Niccol przeprasza

"Jest mi niezmiernie przykro z powodu bólu, jaki członkom rodzin ofiar masakry sprawił nieautoryzowany wyciek jednej z pierwszych wersji scenariusza filmu 'They Are Us'. Scenariuszowi jest daleko do ukończenia. Nigdy nie było naszą intencją dzielenie się takim, będącym we wczesnym stadium, scenariuszem z członkami społeczności muzułmańskiej dotkniętymi przez te wydarzenia" - wyznał Niccol w oświadczeniu dla nowozelandzkiej prasy. I zapewnił, że dalsze prace nad filmem nie ruszą, dopóki nie przeprowadzone zostaną pełne konsultacje z członkami nowozelandzkiej społeczności muzułmańskiej.

"Celem scenariusza, który został ujawniony bez pozwolenia, było wzbudzenie zainteresowania wśród potencjalnych inwestorów. Został im przekazany z pełnym zaufaniem i każdy z nich został poinformowany, że nie jest to finalna wersja. Wszystkie sceny mają teraz status zastępczych, póki nie zakończymy naszych konsultacji z rodzinami ofiar. Chcemy pokazać światu, jak narody mogą reagować na takie tragedie. To, jak w Nowej Zelandii otoczono opieką społeczność muzułmańską, jest prawdziwym testamentem siły ludzkiej solidarności i współczucia" - dodał reżyser.

Czytaj więcej:

Rose Byrne gwiazdą filmu o ataku na meczety w Nowej Zelandii

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Andrew Niccol
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy