Reklama

Kino na granicy upadku

Mimo, iż kino rumuńskie ma dziś na świecie dobrą passę - nagrody na liczących się festiwalach zdobywały w ostatnim czasie takie filmy jak: "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni", "California Dreamin" i "Śmierć Pana Lazarescu" - to w samej Rumunii przemysł filmowy znajduje się na granicy upadku.

Z inicjatywy nagrodzonego Złotą Palmą w Cannes Cristiana Mungiu w Bukareszcie odbyła się międzynarodowa konferencja poświęcona problemom rumuńskiego kina i szansom na ich rozwiązanie. Reżyser pokazywanego na całym świecie filmu "4 miesiące, 3 tygodnie i 2 dni" do udziału w sympozjum zaprosił przedstawicieli rumuńskiego ministerstwa kultury, tamtejsze media oraz Jakuba Duszyńskiego - dyrektora artystycznego polskiego dystrybutora filmu - firmy Gutek Film.

"Dzisiaj w Rumunii funkcjonuje zaledwie 45 kin" - mówił kilka dni temu Mungiu w wywiadzie dla "Der Spiegel".

Reklama

Przed 1989 rokiem ludzie chodzili do kina, ponieważ było to jedyne źródło rozrywki. Krajowa telewizja nadawała codziennie dwugodzinny program propagandowy, którego nikt nie chciał oglądać. Dziś za cenę biletu do kina można mieć wiele telewizyjnych programów z kablówki. Wraz z upadkiem komunizmu dostęp do kultury przestał być ograniczony, a wraz ze wzrostem dostępności innych źródeł widownia kinowa zaczęła się kurczyć. To spowodowało upadek kin i dalszy odwrót widzów, a ich brak odbił się na dochodach producentów.

W opinii Mungiu upadek kin był i jest na rękę politykom, którzy robią interesy z firmami deweloperskimi. Kina to bowiem często ostatnie bastiony przestrzeni publicznej w skomercializowanych centrach miast. Jednak zdaniem rumuńskiego reżysera kina są potrzebne, a ludzie mogą ponownie nauczyć się do nich chodzić. Najlepiej pokazuje to przykład Mungiu, który w Rumunii osobiście zajmował się dystrybucją "4 miesięcy...".

Obok klasycznej dystrybucji filmu w nielicznych kinach, wyruszył z nim w trasę po kraju, prezentując obraz w lokalnych domach kultury posiadających, często do dziś nieużywaną, aparaturę kinową z okresu komunizmu. Ta forma objazdowej dystrybucji w 15miastach przyniosła mu 18 tys. widzów, co stanowi blisko jedną piątą widowni, jaką film zgromadził w całej Rumunii.

Goszczący w Bukareszcie Jakub Duszyński mówił o sytuacji rynku dystrybucyjnego w Polsce oraz sposobach na promocję kina artystycznego, pokazując jak zmieniła się ona in plus w ostatnim czasie, w związku z wejściem Polski do Unii Europejskiej, której Rumunia jest członkiem zaledwie od 11 miesięcy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Cristian Mungiu | przemysł filmowy | filmy | film | kino | kino na granicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy