Reklama

Kino jest w kryzysie? Twórca oscarowego faworyta ma inne zdanie

Paul Thomas Anderson udzielił obszernego wywiadu dla francuskiego dziennika "Le Monde", w którym mówił o swoim filmie "Jedna bitwa po drugiej". Reżyser nie zgodził się ze stwierdzeniem, że w Hollywood nie powstają już oryginalne produkcje.

"Wszyscy w tym przemyśle nieustannie narzekają. Niebo zawsze spada nam na głowy" – mówił Anderson. "Spójrzmy jednak na ten rok. ‘Eddington’, ‘Zniknięcia’‘Bugonia’, dwa filmy Richarda Linklatera, ‘Wartość sentymentalna’, ‘Wielki Marty’, który ma niedługo swoją premierę. Jeśli ktoś zamierza teraz narzekać na kino, powinien się uspokoić".

Anderson nie ukrywał jednak, że są rzeczy, które go irytują. "Czy uważam, że filmy lądują na streamingu za szybko? Tak, według mnie to uciążliwe. Wiele problemów, z którymi zmaga się Hollywood, zostało wywołanych przez jego przedstawicieli" – tłumaczył.

Reklama

"Jedna bitwa po drugiej" faworytem w wyścigu oscarowym

"Jedna bitwa po drugiej" zawitała do kin we wrześniu 2025 roku. Najnowszy film Andersona spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem krytyków i widzów. Produkcja otrzymała już najważniejsze wyróżnienia podczas rozdań nagród Gotham i Stowarzyszenia Krytyków z Nowego Jorku.

W serwisie "Gold Derby", który przewiduje laureatów nagród przemysłu rozrywkowego, najnowszy film Andersona jest faworytem do Oscara w kategoriach najlepszy film, reżyser, scenariusz adaptowany, aktor pierwszoplanowy (Leonardo DiCaprio), aktorka drugoplanowa (Teyana Taylor), aktor drugoplanowy (Sean Penn), casting i zdjęcia.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jedna bitwa po drugiej | Paul Thomas Anderson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL