Reklama

KFF: Brukowe katharsis?

Dlaczego co roku z nieustającą przyjemnością uczęszczam na pokazy polskiego konkursu Krakowskiego Festiwalu Filmowego? Bo filmy tam prezentowane pokazują mi inną Polskę, niż tę, którą znam z telewizji.

Te kilka festiwalowych dni, kilkadziesiąt krótkich filmowych wzruszeń, objawień, także rozczarowań - jest cenne, bo przywraca opisowi świata właściwe proporcje. Ogłuszeni stylistyką i retoryką telewizyjnych reportaży, zapominamy, że o otaczającym nas świecie można też opowiadać bez podniety taniej sensacji i pokusy natychmiastowej reakcji. Świat potrzebuje uważnego i cierpliwego spojrzenia dokumentalisty.

Za nami pierwsze projekcje konkursowe jubileuszowego, 50. Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Pierwsza reakcja? Inwazja telewizyjnych dokumentów. Reportażyści z TVP i TVN coraz liczniej zaludniają szeregi dopuszczonych do konkursu twórców. Nawet jeśli pokazują w Krakowie swe autorskie dzieła, pobrzmiewa w nich ten rzemieślniczy ton, charakterystyczny dla ich reportażowych realizacji. Tak jakby pozbycie się nabytej mimowolnie telewizyjnej wrażliwości było trudniejsze, niż im się wydaje.

Reklama

Dwa filmy, które zobaczyłem wczoraj w polskim konkursie, wydały mi się nad wyraz symptomatyczne. "Magda, miłość i rak" Aliny Mrowińskiej i "Takie życie" Daniela Zielińskiego mają ambicję opowiedzenia intymnych historii rodzinnych, tylko dlaczego po ich seansie pozostaje uczucie niesmaku? Mrowińska towarzyszy z kamerą Magdzie i Bartkowi (znany operator - Bartek Prokopowicz, autor zdjęć m.in. do "Korowodu" i "Kochaj i tańcz"). Historia jest delikatna i opowiada o kilkuletniej walce z rakiem tytułowej dziewczyny. Zamiast jednak być opowieścią o wewnętrznej walce z chorobą, staje się filmem o umiejętności sprzedania choroby. Jeden z finałowych momentów filmu to bowiem rozmowa Magdy z naczelną magazynu "Gala", dotycząca wywiadu, którego bohaterka udzieliła kolorowej gazecie. Brukowe katharsis? Dziękuję, wolę jeszcze raz obejrzeć "Chemię" Pawła Łozińskiego.

"Takie życie" Daniela Zielińskiego również ma potężny temat: reżyser przygląda się z kamerą swemu ojcu, który od kilku lat jest osobistym pielęgniarzem niedołężnej babci artysty. Intymne, czarno-białe zdjęcia i przesterowana, wprowadzająca niepokojący klimat muzyka tworzą intrygującą atmosferę tego dokumentu. Nie mogę pozbyć się jednak wrażenia, że reżyser nie obserwuje swych bohaterów z bezinteresowną cierpliwością, zamiast tego uprawia bezwstydne podglądactwo. Kluczowa dla filmu wcale nie jest relacja ojca z babcią, tylko ich wspólna samotność w obliczu nadjeżdżającej ich spokojne życie rodziny. Zamiast współczucia, mamy oskarżenie. Zamiast bolesnej prawdy, krzykliwy skandal. Żadne tam "obrzędy intymne"... (tytuł słynnej pracy wideo Zbigniewa Libery, będącej dokumentacją jego opieki nad chorą babcią artysty).

Z ulga przyjąłem więc kolejne konkursowe propozycje - filmowe portrety artystów: pisarza Andrzeja Stasiuka i słynnej operowej śpiewaczki Marii Fołtyn. Niepełne, pospiesznie zrealizowane dokumenty "Zawód - podróżnik na południe. Andrzej Stasiuk" (reż. Dariusz Pawelec) oraz "Viva Maria" (reż. Agnieszka Smoczyńska) niosą jednak ze sobą małe, prywatne olśnienia. Niesłychanie wzruszona twarz Marii Fołtyn, wsłuchującej się w głos swojej protegowanej, mówi mi o artystce i sztuce opery więcej, niż wielotomowe opracowania. Jedno przekleństwo Stasiuka w jakiejś albańskiej dziurze cenniejsze zaś, niż wszystkie zapisane przez niego w książkach bluzgi.

Miłym zaskoczeniem wśród wczorajszych projekcji był również pokaz najnowszej animacji Marka Skrobeckiego "Danny Boy". Utytułowany reżyser pozbył się natrętnej symboliki swego wcześniejszego "Ichthys" i w nie przekraczającej granicy alegorycznego dobrego smaku przypowieści opowiedział wzruszającą i zabawną zarazem historię tytułowego chłopca w kubistyczno-surrealistycznym mieście, którego mieszkańcy pozbawieni są głów. Warto zwrócić uwagę na wspaniałą ekipę filmu "Danny Boy", w której, obok Mariusza Wilczyńskiego i Adama Wyrwasa, znalazł się również słynny operator Andrzej Jaroszewicz. "Piotruś i wilk" powinien być o "Danny'ego Boya" zazdrosny...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tam | filmy | Krakowski Festiwal Filmowy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy