Keira Knightley: Chorobliwie ambitna. Ta obsesja prawie ją zniszczyła
Keira Knightley w najnowszym wywiadzie opowiedziała o trudnościach, z jakimi mierzyła się na początkowym etapie kariery. Jak się okazało, większość z nich sama sobie fundowała, bo miała wobec siebie wysokie wymagania, którym nie potrafiła sprostać. "Nigdy nie byłam wystarczająco dobra" - wyznała gwiazda.
Keira Knightley należy do grona najbardziej rozpoznawalnych brytyjskich aktorek. Po raz pierwszy zaprezentowała swoje umiejętności szerszemu gronu widzów w 2002 roku, gdy pojawiła się w adaptacji słynnej powieści Borysa Pasternaka "Doktor Żywago". Prawdziwym przełomem w jej karierze okazała się jednak rola Elizabeth Swann w "Piratach z Karaibów". Później przyszła pora na występy w takich kinowych hitach, jak "To właśnie miłość", "Król Artur", "Duma i uprzedzenie", "Pokuta", "Gra tajemnic" i kolejne części filmowej sagi opowiadającej o morskich rozbójnikach.
Od kilku lat o brytyjskiej gwieździe mówi się jednak niewiele. Choć Knightley co jakiś czas występuje w mniej lub bardziej znanych produkcjach, postanowiła skupić przede wszystkim na macierzyństwie. Aktorka wychowuje wraz z mężem, brytyjskim muzykiem Jamesem Rightonem, dwie córki - 7-letnią Eddie i 3-letnią Delilah. Zdobywczyni nagrody People's Choice pojawiła się tymczasem na okładce kwietniowego numeru magazynu "Harper's Bazaar". W udzielonym pismu wywiadzie pokusiła się ona o refleksję nad trwającą przeszło dwie dekady karierą w Hollywood.
Knightley wyjawiła, że gdy udało jej się zaistnieć w branży filmowej, zaczęła wywierać na samą siebie zbyt dużą presję. Aktorka przyznaje dziś, że obsesyjne dążenie do perfekcji wiele ją kosztowało. "Byłam dla siebie niesamowicie surowa. Nigdy nie byłam wystarczająco dobra. Cały czas chciałam być lepsza. Byłam niezwykle zdeterminowana i szalenie ambitna. To potwornie wyczerpujące. Patrząc na to z perspektywy czasu, w gruncie rzeczy podziwiam zapał tej młodej dziewczyny, którą byłam. Teraz, nie mając już tego w sobie widzę, jakie to było nadzwyczajne" - wyjawiła aktorka.
Gwiazda zdradziła również, że choć rola w "Piratach z Karaibów" otworzyła przed nią wrota Fabryki Snów, stała się przeszkodą w graniu bardziej wymagających postaci. "Moja bohaterka była obiektem pożądania wszystkich wokół. Nagle zaczęłam być postrzegana przez jej pryzmat. To dość interesujące, bo gdy zaczynałam pracę jako aktorka, miałam wizerunek chłopczycy, a po tym filmie byłam postrzegana jako ktoś zupełnie inny. To było dla mnie bardzo ograniczające. Czułam się, jakbym została zamknięta w klatce. Kompletnie tego nie rozumiałam" - zaznaczyła Knightley.
Najnowszym zawodowym projektem dwukrotnie nominowanej do Oscara gwiazdy jest oparty na faktach thriller "Dusiciel z Bostonu". Aktorka wcieliła się w dziennikarkę, która trafia na trop seryjnego mordercy kobiet. U boku Knightley wystąpili m.in. Carrie Coon, Alessandro Nivola, David Dastmalchian, Morgan Spector, Bill Camp i Chris Cooper. Za kamerą stanął twórca "The Hip Hop Project" Matt Ruskin, a w gronie producentów znaleźli się Ridley Scott i Kevin J. Walsh. Film trafi na platformę Disney+ 17 marca.