Reklama

Katyń jest ciężarem

Andrzej Wajda oświadczył, że tym, którzy chcą i umieją myśleć, nie trzeba tłumaczyć, iż w filmie "Katyń" nie ma żadnej ideologii. Polski reżyser zauważył również, że Katyń jest ciężarem, którego nie sposób z siebie zrzucić.

Wajda powiedział to w wywiadzie dla rosyjskiej "Niezawisimej Gaziety", opublikowanym w piątkowym wydaniu dziennika, a poświęconym pokazowi "Katynia" na 58. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.

Reżyser przyznał, że w Rosji może spotkać się z zarzutem, iż służy ideologii. Według niego, jest to możliwe ze strony tych, którzy uważają się za patriotów. "Tych patriotów, którzy tęsknią za Stalinem i pragną powrotu Berii. Umownego Berii" - wyjaśnił.

Zdaniem Wajdy, z tymi ludźmi nie ma sensu rozmawiać. "Oni udają, że nic się nie wydarzyło, że Beria nie wydał rozkazu, a polscy oficerowie zmarli śmiercią naturalną" - powiedział.

Reklama

Polski twórca zauważył, że "tym, którzy chcą i umieją myśleć, nie trzeba tłumaczyć, iż w filmie tym nie ma żadnej ideologii". "A jeśli nawet jest, to jedynie w takim stopniu, w jakim jest ona obecna w dowolnym utworze, opowiadającym o stosunkach człowieka z państwową machiną" - dodał.

Wajda ocenił, że "Katyń - to ciężar, którego nie sposób z siebie zrzucić; ciężar, który w miarę upływu lat nie staje się lżejszy". "A może nawet wprost przeciwnie - coraz bardziej i bardziej się pod nim uginasz" - powiedział.

Reżyser podkreślił, że zbrodnia katyńska to jedna największych tragedii w historii Polski. "W Lesie Katyńskim zginęły tysiące ludzi, a do dzisiaj cierpią dziesiątki tysięcy, setki tysięcy, nawet miliony" - zaznaczył.

Wajda oznajmił również, że swoim filmem chciał raz jeszcze ostrzec, że każda kula prędzej czy później dosięgnie także tego, który ją wystrzelił.

Na początku lutego "Niezawisimaja Gazieta" w swoim cotygodniowym dodatku "Niezawisimoje Wojennoje Obozrenie" zanegowała prawdę o mordzie NKWD na polskich oficerach w 1940 roku. Pretekstem do publikacji było nominowanie "Katynia" do Oscara.

Według pisma, powołującego się na ustalenia "szeregu rodzimych historyków", NKWD nie używało ani takiej amunicji, jaką w Lesie Katyńskim strzelano do polskich oficerów, ani takiego sznurka, jakim krępowano im ręce. W NKWD - dowodziło "NWO" - inna była też technika egzekucji: jego kaci strzelali z mauzerów z góry w dół w pierwszy krąg szyjny ofiary, podczas gdy niemieccy oprawcy,

używając broni osobistej, celowali w tył głowy.

Artykuł w dodatku do dziennika "Niezawisimaja Gazieta" był co najmniej czwartym takim głosem w rosyjskich mediach w ostatnich kilku miesiącach. Wcześniej prawdę o zbrodni katyńskiej zanegowała rządowa "Rossijskaja Gazieta", popularna "Komsomolskaja Prawda" i stacja TV Centr (TVC).

W piątek "Niezawisimaja Gazieta" podała, że "Katyń" nie został jeszcze zakupiony przez Rosję. "Nic dziwnego. Zarzuty, iż Wajda pokazał radzieckich oficerów jako bestialskich oprawców, słychać już dzisiaj" - pisze dziennik.

"Gwoli sprawiedliwości należy powiedzieć, że on radzieckich oficerów nie pokazuje prawie w ogóle - po prostu w filmie są ludzie w radzieckich pagonach, którzy z obowiązku muszą wykonywać straszną pracę" - dodaje "Niezawisimaja Gazieta" w materiale zatytułowanym "Krajobraz po bitwie".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Andrzej Wajda | Katyń
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy