Kate Winslet: Nie potrafię przyznać się do błędu
Chętnie gra niezależne kobiety, bo sama właśnie taka jest. - Tę cechę wyniosłam z domu i to ona sprawiła, że odniosłam sukces oraz, że jestem szczęśliwą osobą - mówi Kate Winslet, laureatka Oscara za najlepszą rolę pierwszoplanową w filmie "Lektor".
Kate Winslet w tym roku skończy 42 lata. Wspaniała aktorka jest wzorem dla wielu kobiet, bo nie dba obsesyjnie o linię, kocha być mamą, prowadzi fundację i jeśli tylko ma okazję, wspiera szczytne akcje.
Jej pierwszym aktorskim wyzwaniem była reklama płatków śniadaniowych. Miała wtedy 11 lat. Później zagrała w kilku sztukach teatralnych, ale marzyła o filmie. Gdy wracała z castingów, na których słyszała: "Dziękujemy, ale nie", rodzice radzili, by nie rezygnowała z marzeń.
- Tata zawsze mi mówił: "Idź, walcz, zdobywaj, ciesz się chwilą. Nawet jeśli nic z tego nie wyjdzie, to przynajmniej wiesz, że próbowałaś". To dzięki temu nigdy się nie poddaję - mówi Kate Winslet.
Niedawno skończyła czterdziestkę i jak mówi, czuje się fantastycznie. Nic dziwnego - zrobiła zawrotną karierę, grając w przeróżnych ambitnych produkcjach. Była siedem razy nominowana do Oscara, ale choć przyzwyczaiła się do komplementów i wyróżnień, nie potrafiła powstrzymać łez, gdy w 2009 roku odbierała statuetkę za rolę w "Lektorze".
Kate Winslet jest także zadowolona ze swojego życia osobistego, choć ma troje dzieci, każde z innego związku i dwa rozwody na koncie. Małżeństwo z Jimem Threapletonem, asystentem reżysera, którego poznała na planie filmu "Hideous Kinky", przetrwało trzy lata. Z reżyserem Samem Mendesem była siedem lat, ale ten związek też się rozpadł. Dlaczego? Kate tego nie zdradzi. - Nie chcę, żeby moje dzieci dowiadywały się z internetu, dlaczego mamie i tacie się nie udało - mówi aktorka.
Ma wspaniałą umiejętność - nie rozpamiętuje przeszłości, tylko skupia się na tym, co przed nią. Zamiast zadręczać się dodatkowymi kilogramami, woli założyć fundację, która pomaga autystycznym dzieciom, i wspierać inne matki. A do tego całkowicie akceptuje siebie wraz ze wszystkimi niedoskonałościami.
Kiedy kilka lat temu magazyn "GQ" pokazał ją na okładce odchudzoną komputerowo o trzy rozmiary, wpadła we wściekłość i zrobiła awanturę.
- Mieszają ludziom w głowach. Dlaczego nikt mnie nie zapytał o zdanie? Czy im się wydaje, że czytelnicy są głupi i uwierzą w to, że naprawdę tak wyglądam? - oburzała się. A potem już spokojniej dodała: - Nie uznaję diet. Nie wyobrażam sobie, że mogłabym odmówić sobie pajdy świeżego chleba grubo posmarowanego masłem albo kieliszka czerwonego wina. Często znajduję chwilę na ćwiczenia, ale nigdy nie w siłowni, wolę porozciągać się w swoim domu - mówi gwiazda.
Czy jest jakaś rysa na tym wspaniałym wizerunku? - Oczywiście, i to niejedna! - śmieje się Kate. - Jestem uparta i nie potrafię przyznać się do błędu. Ale, gdy coś zmaluję, to umiem przeprosić!
Katarzyna Ziemnicka