Katarzyna Figura: Kobieta w świecie filmu
Katarzyna Figura gościła na finałowej gali festiwalu 15. MasterCard OFF CAMERA. W trakcie swojego poruszającego wystąpienia opowiedziała o trudnych doświadczeniach, z jakimi musiała zmierzyć się w trakcie swojej wieloletniej kariery. Jej przemowa była wstępem do przyznania nowej nagrody, która poświęcona jest kobietom.
Za nami gala zamknięcia Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA. W trakcie wydarzenia specjalne wystąpienie wygłosiła Katarzyna Figura, inaugurując tym samym nową nagrodę 15. edycji festiwalu i ogłaszając laureatów w dwóch kategoriach.
"To jest trudne wystąpienie, o które mnie tu dzisiaj poproszono. Miałam opowiedzieć o kobiecości, kim jest kobieta w świecie filmu..." - rozpoczęła wyraźnie poruszona gwiazda.
"Chcę opowiedzieć państwu o tym, jak kobieta w świecie filmu może zniknąć. W pewnym wieku staje się niewidoczna dla innych. Niektórzy wzdychają, że kiedyś byłam taka młoda, piękna. Byłam obiektem westchnień dla mężczyzn, obiektem zazdrości kobiet, ale też byłam obiektem przemocy. Mówię to jako silna kobieta w dojrzałym wieku, która nie musi już nic udowadniać i czuje się dobrze we własnej skórze" - podkreśliła aktorka.
Aktorka w przemówieniu powróciła także do początków swojej kariery. Jak wyjawiła, często stawiano przed nią niemożliwe wybory.
"Moje życie zawsze było walką. Moje wejście w dorosłość przypadło w trudnych czasach, w Polsce obowiązywał stan wojenny. Odmówiłam wtedy roli w filmie - miałam zagrać narkomankę, która pozwala na największe upokorzenia ze strony mężczyzn. Usłyszałam wtedy, że już nigdy nie zagram w polskim filmie. Stało się inaczej. Kiedy zaszłam w ciążę, usłyszałam, że może jednak powinnam się zastanowić, czy na pewno jestem w ciąży, czy może jednak chcę nadal być aktorką" - wspominała Figura.
Choć po urodzeniu dziecka gwiazda usłyszała, że to koniec jej kariery, bo już nie wygląda tak, jak kiedyś, to stało się wręcz odwrotnie - otrzymała prestiżowe stypendium w Paryżu. Wtedy środowisko znów grzmiało: jeśli wyjedziesz, już nigdy nie zagrasz na polskiej scenie teatralnej.
Później gwiazda postanowiła także opowiedzieć o swoich doświadczeniach w Hollywood. "Wiele lat później, w Hollywood, przekonałam się, jak drapieżny i drastyczny może być show-biznes. Największe upokorzenie przyszło ze strony kobiety i to dlatego, że byłam Polką" - wyznała.
"W Los Angeles poznałam ojca moich córek i choć myślałam, że to jest początek najpiękniejszego rozdziału mojego życia, bardzo szybko zamienił się on w dramat" - wspominała, odnosząc się do przemocy, której doznała ze strony byłego męża. Opowiedziała także o tym, że gdy zdecydowała się o swoich doświadczeniach opowiedzieć publicznie, środowisko ją odrzuciło. "Czy mnie to zniszczyło? Nie" - podkreśliła. "Nie jestem ofiarą i nie dam się tak traktować" - dodała.
"Walka z mizoginią, patriarchatem wciąż trwa, nasz głos nie może być ignorowany" - apelowała w trakcie gali finałowej Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard OFF CAMERA.
"Moja córka Koko ma 19 lat i studiuje reżyserię w Paryżu. Jej pierwszy projekt filmowy jest bardzo kobiecy i feministyczny. Moja córka Kaszmir ma 17 lat i zamierza dołączyć do siostry. Życzę wszystkim kobietom tworzącym kino, by miały odwagę czerpać z siebie, sięgać po swoje i nie wpisywać się w cudze scenariusze. By były sobą" - powiedziała, inaugurując nową nagrodę poświęconą kobietom w świecie filmu.
Katarzyna Figura jest absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, którą ukończyła w 1985 roku. Na ekranie zadebiutowała jeszcze podczas studiów rolą Laury w filmie "Przeznaczenie" (1983) Jacka Koprowicza.
Jako studentkę oglądaliśmy ją też w epizodycznej roli w filmie Wojciecha Jerzego Hasa "Osobisty pamiętnik grzesznika" (1985). Jej pierwszą dużą rolą filmową była jednak dopiero postać Once w "Ga, ga. Chwała bohaterom" Piotra Szulkina z 1986 roku.
Pamiętamy ją doskonale z roli prześlicznej Różyczki w baśni filmowej Jerzego Gruzy "Pierścień i róża" (1986) oraz komedii Radosława Piwowarskiego "Pociąg do Hollywood", gdzie wcieliła się w postać Merlin Wafelek - dziewczyny która marzy o tym by zostać gwiazdą filmową.
Obejrzany przez nią w dzieciństwie film Billy Wildera "Pół żartem, pół serio" wywołał na niej niezapomniane wrażenie i dlatego właśnie marzy o graniu w jego filmach. Niestety, listy, które kieruje do niego pozostają bez odpowiedzi. Zamiast pracować jako gwiazda filmowa jest bufetową w pociągu i pracuje jako filmowa statystka. Za tę rolę Figura otrzymała Złotą Kaczkę - nagrodę czytelników miesięcznika "Film".
Po pokazie filmu "Pociąg do Hollywood" na międzynarodowym festiwalu filmowym w Miami, zgłosił się do niej "Playboy" i zaproponował jej 34 tysięcy dolarów za sesję. Aktorka, po namowach kolegów i agentki, zgodziła się, ale... nie umiała stawić czoła tej dziwnej, aczkolwiek niezwykle kuszącej propozycji, i w pośpiechu wróciła do Polski.
"Ja się tak tego przestraszyłam! Wychowana w takich a nie innych warunkach... Ja wiem, że dziś trudno jest w to uwierzyć, ale to było prawie 30 lat temu. Trudno mi było stanąć na wysokości zadania, zaakceptować w pełni swoją fizyczną urodą i fakt że jestem aktorką" - przyznała Figura w programie "Demakijaż".
Od tamtej pory Figura stała się jedną z największych gwiazd polskiego kina. Były to kobiety naiwne, epatujące erotyzmem i podkreślające swoją atrakcyjność fizyczną, jak w "Kingzajsie" (1987) Juliusza Machulskiego. Rola "superblondyny" w filmie Marka Koterskiego umocniła wizerunek Kasi Figury jako najatrakcyjniejszej w Polsce i przyniosła jej jeszcze większą popularność.
Role te przyniosły aktorce duże uznanie publiczności. Po sukcesach w Polsce Figura postanowiła spróbować szczęścia w Hollywood. Wśród zagranicznych produkcji z udziałem aktorki znalazły się m.in. epizody w filmach amerykańskiego reżysera Roberta Altmana - "Gracz" (1992) i "Pret-a-porter" (1994) oraz w telewizyjnych produkcjach "Fatal Past" (1993) i "Red Shoes Diary" (1993), hiszpańskim filmie "Estacion Central" (1989) oraz francuskich: "Near Mrs." (1990), "Washing Machine" (1992), "Le joueur d'echecs" (1994) i serialu "Navarro".
W 1990 roku aktorka nawiązała współpracę z reżyserem Andrzejem Kondratiukiem, występując w jego "Mlecznej drodze" oraz w filmach "Wrzeciono czasu" (1995) i "Słoneczny zegar" (1997). Następnie zagrała w "Autoportrecie z kochanką" (1996) Radosława Piwowarskiego, w "Historiach miłosnych" (1997) Jerzego Stuhra i w "Kilerze" (1997) Juliusza Machulskiego. Pojawiła się też w "Szczęśliwego Nowego Jorku" (1997) Janusza Zaorskiego, "Złocie dezerterów" (1998) Janusza Majewskiego i "Ajlawju" (1999) Marka Koterskiego.
Rok 1997 był dla niej szczególnie trudny - jako kobiety i aktorki. Gwiazda bardzo przeżyła swe 35. urodziny, a jej hollywoodzka kariera nie rozwijała się tak, jakby sobie tego życzyła. Dlatego propozycja Jerzego Stuhra, aby zagrała w jego filmie "Historie miłosne", spadła jak z nieba. Po kilku latach spędzonych w Los Angeles, aktorka zdała sobie sprawę, że wielkie role czekają na nią tylko w Polsce.
"Zawodowo nie było tak źle. Znów zaczęłam robić filmy w Polsce: 'Kiler', 'Szczęśliwego Nowego Jorku'. (...) Jednak jako kobieta byłam pogrążona" - opowiadała w 2004 roku w wywiadzie dla miesięcznika "Gala".
To, że aktorka coraz częściej bywała w Polsce sprawiło, że zyskała na nowo popularność w kraju, ale odsunęło ją to od "hollywoodzkiego planu". "Traciłam pozycję w Hollywood, to że znali mnie dyrektorzy od obsady castingów, reżyserzy, producenci" - mówiła aktorka. Wielkie role jednak nie przychodziły. "W tym czasie brałam udział w zdjęciach do 'Adwokata diabła', z Alem Pacino i byłam bardzo blisko, ale ostatecznie wygrała Charlize Theron" - wyznała Figura.
Jedną z postaci, która zmieniła wizerunek aktorki, była Halina Iwanek w filmie "Żurek" Ryszarda Brylskiego z 2003 roku. Figura stworzyła niezwykle przejmującą kreację matki nastolatki, która nie chce zdradzić sekretu, kto jest ojcem jej nowo narodzonego dziecka. Aktorka za tę rolę otrzymała szereg nagród m.in. w 2004 roku Polską Nagrodę Filmową Orzeł za rok 2003. "Myślę, że to nie tyle ja byłam odważna przyjmując tę rolę, ile reżyser obsadzając mnie w niej. Może znudziło mi się już być atrakcyjną i ładną?" - aktorka mówiła po gdyńskim pokazie "Żurku".
W "Ubu królu" (2004) Piotra Szulkina Figura zagrała u boku Jana Peszka. Za rolę Ubicy otrzymała m.in. Złotego Lwa za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
W filmie "Yuma"(2012) Piotra Mularuka Figura wcieliła się w postać Halinki, trzęsącej całą okolicą szefową przygranicznego domu publicznego. Reżyser wspominał sytuację, w której aktorka przekroczyła ramy scenariusza: "Kasia Figura w scenie w solarium sama zdjęła gorset, bo uznała, że to potrzebne". I dodał: "Jeśli aktorzy są inteligentni, jeśli wierzą w przedsięwzięcie, ranga filmu jest inna. Rola przebojowej Halinki od początku pisana była z myślą o Katarzynie Figurze.
"Uwielbiam takie aktorskie wyzwania!" - mówiła z entuzjazmem aktorka. "Nie dość, że jestem brunetką, to jeszcze wyglądam niczym postać z 'Dynastii'! Niemal jak Alexis - śmiała się gwiazda. "Dzięki tym wszystkim jaskrawym kolorom, koronkom, mocnemu makijażowi i fryzurze czuję się niczym aktorka Almodóvara" - dodała Figura.
Ostatnią kinową rolę stworzyła w "Dziewczynach z Dubaju".
"Scenariusz był mocny i nawet, choć kilka osób nad nim pracowało, ewoluował podczas realizacji. Trzymaliśmy się szkieletu, ale to było cudowne, że było miejsce na improwizację" - powiedziała Katarzyna Figura w rozmowie z Interią na premierze filmu "Dziewczyny z Dubaju".