Reklama

"Kanał": W ciemności

W piątek, 20 kwietnia 2012, mija 55 lat od premiery "Kanału" Andrzeja Wajdy. To pierwszy polski film, który został dostrzeżony na świecie (Srebrna Palma w Cannes).

Nakręcony w 1956 roku "Kanał" powstał na podstawie autobiograficznej noweli Jerzego Stefana Stawińskiego. Była to opowieść o ostatnich godzinach życia powstańców warszawskich z kompanii, która przechodziła kanałami z Mokotowa do Śródmieścia.

W "Kanale" zagrali m.in.: Wieńczysław Gliński, który wcielił się w porucznika "Zadrę", dowódcę kompanii powstańców idących przez kanał, oraz Emil Karewicz - jako porucznik "Mądry", zastępca "Zadry". W obsadzie znaleźli się także Teresa Iżewska, Tadeusz Janczar i Stanisław Mikulski. Autorem zdjęć był Jerzy Lipman, a drugim reżyserem Kazimierz Kutz - przy współpracy Janusza Morgensterna.

Reklama

"Kanał", dość chłodno przyjęty w 1957 r. przez Polaków - ponieważ przedstawiono w nim koszmar klęski powstańców, których bohaterstwo okazało się daremne - odniósł sukces na festiwalu filmowym w Cannes, gdzie uhonorowano go Srebrną Palmą.

Ciemność, widzę ciemność

"O moim pierwszym i najważniejszym życiowym sukcesie, jakim stał się film 'Kanał', zadecydował Tadeusz Konwicki. To on dał mi opowiadanie Jerzego Stawińskiego i jako kierownik literacki Zespołu Kadr zrobił wszystko, aby film ten powstał" - przypomina sobie Andrzej Wajda, dla którego był to drugi, po debiutanckim "Pokoleniu", samodzielny obraz.

Inicjatorem pomysłu realizacji filmu o powstaniu warszawskim był jednak kto inny. "Ciekawe, ile osób dziś pamięta, że początkowo 'Kanał' miał wyreżyserować ktoś inny. Nie Andrzej Wajda, tylko Andrzej Munk" - wspominał Janusz Morgenstern. "Munk zwrócił się do mnie, dając mi tekst do przeczytania, czy chciałbym z nim współpracować. Przeczytałem i zachwyciłem się. Uważałem, że to jest fantastyczny materiał na film. Nagle dowiedziałem się, że Munk zrezygnował. Zapytałem go dlaczego. Powiedział mi coś, co mnie dość zaskoczyło, że uważa, że bardzo trudno będzie z tego zrobić realistyczny film. A on, jako dokumentalista, był szczególnie na to uczulony" - wyjaśnił Morgenstern.


Przyszły reżyser "Do widzenia, do jutra" zreferował wątpliwości Munka. "Powiedział, że dwa elementy są w tym filmie nie do odtworzenia. Mianowicie, co było niesłychanie istotnym, deprymującym i w ogóle okropnym czynnikiem w 'Kanale', to znaczy ciemność. Kiedy wejdziemy z kamerą, zapalimy światło, to już opowieść traci wszystko, co było istotne . I druga sprawa - zapach. Tam strasznie śmierdziało" - powiedział Morgenstern.

Andrzej Wajda nie miał podobnych obiekcji. "Film w ciemnościach kanałów nie zapowiadał sukcesu w kinach, ale nie bałem się tego. Od pierwszego zetknięcia z tekstem 'Kanału' było jasne, że robię film ważny dla mnie samego. Obawiałem się tylko, czy potrafię dać na ekranie obraz dostatecznie silny i przekonywający" - zastanawiał się reżyser.

Rum z herbatą

Kazimierz Kutz pomagał już Andrzejowi Wajdzie przy debiutanckim "Pokoleniu". Przy realizacji "Kanału" zaangażowany został jako drugi reżyser. "Przeczytałem scenariusz i zdałem sobie sprawę, że film będzie ciężki. Dekoracje zbudowano na podwórku wytwórni: ogromne kanały zalane breją" - wspomina Kutz. "Rozbieraliśmy się do kąpielówek, wypijaliśmy po dwie sety i wchodziliśmy w gówno na cały dzień. Było to tak straszne i odrażające, że Andrzej ani razu nie odważył się tam wejść. Pod koniec nie wytrzymałem, podupadłem na zdrowiu i kończył za mnie Kuba Morgenstern. W efekcie nakręciłem co najmniej jedną trzecią materiałów" - przypomina Kutz.

O trudnych warunkach pracy wspomina również Stanisław Mikulski, wcielający się w postać Smukłego. "Po zdjęciach trzeba było kilka razy się kąpać, żeby zmyć z siebie brud i sadzę" - wspomniał późniejszy Kloss. "Zdjęcia realizowaliśmy na przełomie września i października, więc było już chłodno i wielu z nas się przeziębiło, mimo że codziennie rano wpuszczano nam podgrzewaną wodę, żebyśmy nie marzli. Jednak woda stawała się coraz chłodniejsza, donoszono nam więc herbatę z rumem, która przemieniała się z wolna w rum z herbatą" - zapamiętał Mikulski a grający w "Kanale" porucznika Zadrę Wieńczysław Gliński dodał, że Mikulski istotnie nabawił się na planie zapalenia płuc.

Chłód i brud to jednak nie wszystkie niedogodności, jakie musieli znosić aktorzy na planie "Kanału"- wspomniał Jerzy Wójcik - asystent operatora Jerzego Lipmana. "Zastanawialiśmy się, jak robić zdjęcia w kanale, żeby nie zginąć. Mieliśmy kamery, których motory były zasilane prądem trójfazowym. Były one, razem ze statywami i kablami, prawie zanurzone w wodzie. Jako drugi operator musiałem myśleć, jak zorganizować podległy mi sprzęt operatorski w kanałach, żeby nie narazić ekipy. Przede wszystkim aktorów, na wypadek lub śmierć" - wspominał Wójcik.

Film młodych aktorów

Nie wszyscy wiedzą, że w "Kanale" początkowo zagrać miał Zbigniew Cybulski.

"Początkowo prowadzącą rolę podchorążego Koraba miał zagrać Zbyszek Cybulski, ale postać Jasia Kronera, którą wykreował Tadeusz Janczar w "Pokoleniu", przechyliła szalę na jego korzyść. Trudno zresztą było wtedy o prawdziwszego i bardziej filmowego aktora" - przypomina Andrzej Wajda. ". "'Kanał' to film młodych aktorów, którzy powstanie warszawskie znali tylko z opowieści. Co ważniejsze, nie zetknęli się też z polskim przedwojennym filmem i jego nieznośnym aktorstwem" - dodał Wajda.

W łączniczkę Stokrotkę wcieliła się debiutantka Teresa Iżewska. Słynna symboliczna scena z filmu, kiedy Stokrotka z ciężko rannym Korabem docierają kanałami do Wisły i giną z wyczerpania pod kratą, którą został zamknięty wylot kolektora od strony rzeki, od Wschodu - przeszła do historii polskiego kina. Kiedy jednak w jednym z wywiadów dla francuskiej prasy Iżewska opowiedziała o swoich niewielkich zarobkach jako aktorki, za karę otrzymała wydany przez komunistyczne władze zakaz wyjazdu z Polski.

W "Kanale" filmowy debiut zaliczył również Jan Englert. "Jak to się stało, że wystąpiłem w 'Kanale'? Przez przypadek. Morgenstern miał najbliżej do szkoły, do której ja akurat chodziłem. Mieszkał na Starym Mieście, ja uczyłem się na Zakroczyńskiej. Musiał znaleźć kogoś odpowiedniego do roli chłopca. Wszedł do mojej klasy, pokazał mnie palcem, zrobił parę zdjęć, a Wajda to zaakceptował. (...) Nie przyszłoby mi do głowy, żeby zostać aktorem, gdyby nie przygoda z 'Kanałem'" - wspomina aktor.

Martwa cisza

Kazimierz Kutz przypomina sobie, że pedagodzy ze szkoły filmowej nie wróżyli swoim podopiecznym sukcesu. Reżyser zapamiętał okoliczności, w jakich odbyła się pierwsza publiczna projekcja, na którą przyszli profesorowie: Wanda Jakubowska oraz Stanisław Wohl.

"Zaryzykowałbym stwierdzenie, że oni przyszli, żeby nasycić swoje niskie instynkty: zobaczyć, jaką ponieśliśmy klęskę. Film był na taśmach światłoczułych, więc po każdym akcie, kiedy zmieniali rolki, następowała przerwa. Pamiętam, film szedł, a przerwy były pełne straszniej ciszy. Film się skończył - martwa cisza. I wtedy Wanda pierwsza przeprosiła publicznie Andrzeja: że bardzo źle o nim myślała, że go przeprasza, że to jest wspaniałe. Wohl przeprosił Lipmana i powiedział, że to co Jurek Lipman zrobił w 'Kanale" jest tak wielkie, że on, Wohl, już nie będzie tego zawodu uprawiał. I rzeczywiście Wohl nie zrobił potem jako operator żadnego filmu!" - wspomina Kazimierz Kutz

Mniejsze wrażenie zdjęcia Jerzego Lipmana zrobiły jednak na grającym Zadrę Wieńczysławie Glińskim.

"Film, moim zdaniem, robiony był w zbyt ciemnych wnętrzach" - aktor wyraził swoje zdanie. "Pamiętam scenę w okopach, kiedy Niemcy nas dobijają. Ma być noc. Jest ze mną Maciej Maciejewski. Przekazuję mu komendę. I jest zupełnie ciemno - choc oko wykol. Kamera naprzeciw nas. - Cholera, przecież nic nie widać! - wołam. Trwa przygotowanie do ujęcia. Wszystko gotowe, ciemność. A ja biorę sobie zapalniczkę i na twarz, żeby było widać. - Gdzie, stop, no co jest? - Lipman się zdenerwował. - Ja chce, żeby mnie było widać! Pośmialiśmy się i zagraliśmy. Ale kiedy 'Kanał' wyświetlają w telewizji, to z tej sceny nic nie widać" - śmieje się Gliński.

Biorąc jednak 5 lat temu udział w uroczystym pokazie "Kanału" z okazji 50. rocznicy premiery, Gliński dodał: "Mam uczucie satysfakcji, że ten film jest i będzie wart oglądania. Także wtedy, kiedy mnie już nie będzie. Cieszę się, że dzięki niemu pozostanie po mnie ślad. Dzieje tego oddziału powstańczego mają w sobie coś z naszego polskiego romantyzmu i prawdziwego, cichego bohaterstwa".

Wpuszczeni w kanał

"Trudno dziś przewidzieć, jakie byłyby losy 'Kanału', gdyby nie zaskakująca decyzja ówczesnego szefa kinematografii, Leonarda Borkowicza, aby film pokazać na festiwalu w Cannes. Tym dziwniejsza, że właśnie on miał najwięcej zastrzeżeń do scenariusza i ogromnie sceptycznie zapatrywał się na realizację tego filmu" - zauważa Andrzej Wajda.

"Nagroda Jury, czyli jak to się wtedy nazywało, Srebrna Palma, ochroniła mój film przed polską krytyką i publicznością. Trudno się dziwić tej ostatniej - stanowili ją w ogromnej części uczestnicy powstania lub rodziny, które straciły w Warszawie swoich najbliższych. Ten film nie mógł ich usatysfakcjonować. Wylizali już rany, opłakali bliskich i teraz chcieli zobaczyć ich moralne i duchowe zwycięstwo, a nie śmierć w kanałach" - dodał reżyser.

Szwajcarski dziennik "Tribune de Geneve" napisał po canneńskim triumfie "Kanału": "Niektóre sekwencje filmu Wajdy są tak wzruszające, jak krótkie napisy, które piszą skazani na śmierć na ścianach swego więzienia (...) Nie znajdzie się chyba nikt, kto by nie uznał doniosłości tego filmu. Wajda jest artystą spraw ważnych, artystą jutra".

Scenarzysta Jerzy Stefan Stawiński przywołał z pamięci inna anegdotkę: "Pamiętam, że po obejrzeniu 'Kanału' kilku amerykańskich filmowców nie potrafiło nadziwić się mojej pomysłowości - jak udało mi się wymyśleć, żeby całą akcje umieścić w kanałach. I nie dali sobie wmówić, że korzystałem po prostu z własnych przeżyć" podsumował Stawiński.

- - - - - - - - - - - - - -

W tekście wykorzystano cytaty z książek: "Filmówka. Powieś o łódzkiej Szkole Filmowej", Warszawa 1998, "Filmowcy. Polskie kino według jego twórców", Warszawa 2006, "Prywatna historia kina polskiego", Gdańsk 2005

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kanał | Andrzej Wajda | palma | ciemności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy