Judi Dench: Czuję się tak, jakbym była smukła, wysoka i miała 39 lat
W najnowszym wywiadzie Judi Dench podkreśla, że nie cierpi, gdy jest nazywana skarbem narodowym. Uwielbia za to pracę, której teraz szaleńczo jej brakuje. Bo 86-letnia laureatka Oscara może zagrać wszystko. Prawie wszystko.
To nie jest ktoś, kto gra pod publiczkę. Nie lubi pochlebstw, zbytecznego patosu i politycznej poprawności. Co powiedziała w niedawnym wywiadzie dla dziennika "The Guardian"?
"Nie cierpię etykietek. A określenie skarb narodowy stawia mnie na równi z innymi, zakurzonymi muzealnymi eksponatami. A ja czuję się tak, jakbym była smukła, wysoka i miała 39 lat" - nie bez kokieterii wyznała Judi Dench.
Aktorka nie ukrywała, że dyktowane bezpieczeństwem w trakcie pandemii zamknięcie w domu jej nie służy. Kiedyś niemal jadła, piła i spała na scenie. Uwielbiała interakcje z publicznością oraz to, że każde przedstawienie było niepowtarzalne. A teraz - podobnie jak wielu innych aktorów - znalazła się na pandemicznym bezrobociu. Dni straciły kolor, a życie smak.
Dench przyznaje, że rano wstaje z łóżka zdeterminowana, by coś zrobić, opracowuje listę zadań i wraca do łóżka, nie realizując większości z nich.
Przed popadnięciem w szaleństwo uchronił ją mieszkający z nią od roku wnuk i jego pomysł, aby realizować filmy na TikToka. I choć ona nie ma pojęcia, jak to działa od strony technicznej, bo tym zajmuje się jej wnuk Sam Williams, to jest to jakaś namiastka bycia przed kamerą.
"Swoją drogą to ironia losu. Nigdy nie marzyłam o tym, żeby grać w filmach" - komentuje swoją tęsknotę za planem filmowym gwiazda, dodając, że Hollywood długo nie było nią zainteresowane.
Przełom został, przynajmniej częściowo, zaaranżowany przez Harvey'a Weinsteina. Tego, który teraz odsiaduje 23 lata więzienia za gwałt trzeciego stopnia i napaść seksualną pierwszego stopnia. To Weinstein doprowadził do tego, że w 1999 roku "Zakochany Szekspir" otrzymał Oscara. W roli Elizabeth I Dench była na ekranie przez całe osiem minut. Następnie zdobyła Oscara dla najlepszej aktorki drugoplanowej.
"Weinstein był dla mnie zawsze bardzo miły. Miałam najwyraźniej dużo szczęścia i bardzo współczuję tym, którzy mieli go mniej" - zaznaczyła Dench.
W pracy zawodowej najważniejsza dla niej była zawsze praca. Po prostu nie ma roli, której nie byłaby w stanie zagrać. Poza jedną: "Nie mogłabym zagrać starej kobiety, która ślepnie".
Kilkanaście lat temu aktorka zdradziła, że jest chora na zwyrodnienie plamki żółtej i traci wzrok. Nie ma lekarstwa na tę chorobę. Scenariusze czytają jej na planie asystenci.