Reklama

Josh Hartnett: Był na szczycie, gdy wycofał się z Hollywood. Teraz powraca

Na początku XXI wieku był w topie najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia i mógł przebierać w ofertach. Jednak po kilku latach niemal całkowicie zniknął z ekranów. "Odmówiłem niewłaściwym osobom" - przyznał w jednym z wywiadów. Jedna z tych "niewłaściwych" osób dała mu drugą szansę, dzięki której zagrał w jednym z najbardziej oczekiwanych filmów ostatniej dekady.

Niedawno Matt Damon przyznał, że kilka lat temu obiecał żonie przerwę od aktorstwa. Zaznaczył jednak, że zrobi wyjątek dla jednego reżysera - Christophera Nolana. Tak też się stało. Większość aktorów, podobnie jak Damon, dałoby wiele, żeby zagrać u angielskiego reżysera. Do tej grupy kilkanaście lat temu zdecydowanie nie należał Josh Hartnett.

Josh Hartnett: Szybko stał się jednym z największych gwiazdorów Hollywood

Młody aktor był brany pod uwagę do roli Batmana. Jednak on nie chciał wiązać się z kinem superbohaterskim. Wcześniej odrzucił role Supermana oraz Spider-Mana. "Dostałem swoją nauczkę. Kiedy rozmawialiśmy o Batmanie, uznałem, że to nie jest rola dla mnie [...] Odmówiłem niewłaściwym osobom. Byłem po prostu zmęczony i chciałem spędzić czas z przyjaciółmi i rodziną. Ale to nie jest mile widziane w Hollywood. Oni nie lubią, kiedy im się odmawia" - przyznał aktor w jednym z wywiadów. 

Reklama

Josh Hartnett już jako nastolatek wiedział, że to z aktorstwem wiąże się jego przyszłość. Miał niecałe dwadzieścia lat, gdy zagrał u boku Jamie Lee Curtis w filmie "Halloween: 20 lat później". Był to jego trzeci film i od razu zrobił wrażenie. Przystojny aktor rok później został jednym z "21 najgorętszych gwiazd przed 21. rokiem życia". Jednak ważniejsze było inne wyróżnienie, to za najlepszą przełomową rolę. 

Początek XXI wieku obfitował w aktorskie i komercyjne sukcesy. Zagrał w największych hollywoodzkich hitach jak "Helikopter w ogniu""Sin City. Miasto grzechu" czy "Czarna Dalia". Po sukcesie "Pearl Harbor" reżyser filmu, Michael Bay, wróżył: "on będzie cholernie wielki". I rzeczywiście Josh Hartnett wdrapał się na sam szczyt Hollywood i nic nie zapowiadało, że mógłby kiedyś z niego spaść. Otrzymywał propozycję za propozycją. Był brany pod uwagę do ról superbohaterów, ale konsekwentnie je odrzucał. "Nie chciałem być kojarzony z Supermanem przez całą swoją karierę. Może i miałem 22 lata, ale potrafiłem dostrzec to niebezpieczeństwo" - przyznał po latach. 

Josh Hartnett: Porzucił Los Angeles dla... Minnesoty

Odrzucanie podsuwanych mi propozycji sprawiło, że otrzymał łatkę aktora wybrednego. "Patrzyli na mnie jak na kogoś, kto ugryzł rękę, która mnie karmiła. To nie było to. Nie robiłem tego, żeby być krnąbrnym czy buntownikiem. Ludzie chcieli stworzyć wokół mnie markę, która byłaby dostępna i lubiana przez wszystkich. Ale mnie nie odpowiadał pomysł grania w kółko tej samej postaci, więc rozszerzyłem swoją działalność. Próbowałem znaleźć mniejsze filmy, których mógłbym być częścią również w produkcji. I tak spaliłem za sobą mosty w wielkich studiach, ponieważ nie brałem w nich udziału w ich projektach. Nasze cele nie były takie same" - mówił w rozmowie z "The Guardian". 

Hartnett nie tylko zrezygnował z grania w wysokobudżetowych produkcjach, ale również z samego Hollywood i przeniósł się do Minnesoty. Mówiono, że po tej decyzji porzucił go jego agent. Gwiazdor "Sin City" zaczął grać w filmach niezależnych, czego nigdy nie żałował. Nawet w gorszych momentach. "Kilka lat temu, kiedy chciałem jakąś rolę, praktycznie miałem ją w kieszeni. Teraz muszę o nią walczyć. Ale to dobrze, dzięki temu bardziej to doceniam" - przyznawał. 

Josh Hartnett: Trzymał się z daleka od Hollywood

Zamiast na udzielaniu wywiadów i chodzeniu na branżowe imprezy, skupił się na rodzinie. Od lat związany jest z aktorką Tamsin Egerton. Poznali się w 2010 roku na planie filmu "Kochankowie", ale związali się ze sobą dopiero dwa lata później. Para doczekała się trójki pociech. Sakramentalne "tak" powiedzieli sobie po dziesięciu latach podczas skromnej uroczystości z udziałem zaledwie dwunastu innych osób. Aktorska para od początku swojego związku konsekwentnie unika zainteresowania mediów.

W rozmowie z Yahoo Entertainment Hartnett zaprzeczył tezie, że całkowicie zrezygnował z aktorstwa. "Tak naprawdę nie miałem żadnych planowanych poważnych przerw, po prostu miałem dzieci. Zacząłem robić mniejsze filmy, ponieważ ich produkcja nie odrywała mnie zbyt często od rodziny" - przyznał. 

Z kolei w wywiadzie w programie "Sunrise" przyznał, że wyjazd z Hollywood było najlepszą decyzją jaką mógł podjąć dla swojego zdrowia psychicznego. "Najlepszą rzeczą dla mojego zdrowia psychicznego było trzymanie się od Hollywood z daleka. Na szczęście trafiłem tam na początku mojego życia, zanim jeszcze chciałem zadbać o stworzenie rodziny i możliwość robienia wspaniałych, artystycznych filmów, co jest dużym przywilejem". 

Josh Hartnett i Christopher Nolan: Współpraca po latach

W 2016 roku znowu zrobiło się o nim głośno. To wtedy zagrał jedną z głównych ról w serialu "Dom grozy". Rok 2023 można śmiało nazwać rokiem powrotu Josha Hartnetta do hollywoodzkich produkcji. Najpierw premierę miał film Guya Ritchiego "Gra fortuny", później nowy sezon "Czarnego lustra" z jego udziałem, a od 21 lipca można go oglądać w długo wyczekiwanym "Oppenheimerze". Ten ostatni film jest dziełem... Christophera Nolana.

Dziś Hartnett nie ukrywa, że bardzo cieszy go ta współpraca: "genialni filmowcy mają to do siebie, że zawsze są będą w pobliżu. Miałem nadzieję, że jeszcze dane nam będzie razem pracować. I oto jesteśmy! Jestem naprawdę szczęśliwy, że wciąż postrzegał mnie jako kogoś, z kim chciał pracować mimo upływu lat. Wierzę w to, że wszystko ułożyło się tak, jak powinno". 

"Myślę, że w ciągu ostatnich kilku lat zrobił kilka naprawdę interesujących rzeczy. Byłem więc bardzo podekscytowany, że zdecydował się i zagrał Ernesta Lawrence'a. Myślę, że wykonuje w tym filmie naprawdę świetną robotę" - przyznał z kolei Christopher Nolan. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Josh Hartnett | Oppenheimer (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy