Jessica Chastain: Aktorstwo dramatyczne jako sposób na życie
Trzy lata temu Jessica Chastain zjawiła się nie wiadomo skąd i szturmem zdobyła Hollywood. Od tego czasu nie znika z dużego ekranu, grając w kilku filmach rocznie. Zdążyła też otrzymać dwie nominacje do Oscarów za swoje aktorskie wysiłki, chociaż sama złota statuetka póki co wymyka się jej z rąk.
Wrażenie, że Chastain wzięła się znikąd, jest jednak mylne. 37-letnia aktorka już 10 lat temu dała się poznać Fabryce Snów. Wcześniej przez długi czas występowała na teatralnych deskach, aczkolwiek przez większą część swojej zawodowej kariery przed 2011 r. pracowała głównie po to, by mieć z czego zapłacić czynsz, bynajmniej nie myśląc o swoich szansach na miejsce na liście najseksowniejszych kobiet świata.
Pierwszą znaczącą rolą rudowłosej Kalifornijki był epizod w jednym z odcinków serialu "Ostry dyżur". Było to w 2004 roku.
- Zagrałam psychotyczną 17-latkę, która torturuje swojego ojca za to, że ten wcześniej ją molestował - wspomina z uśmiechem Chastain. - Cóż, zawsze mogłam skończyć jako "zwłoki nr 12"; wielu tak właśnie rozpoczynało przecież swoją przygodę z zawodem aktora. Ja tymczasem zaczęłam z wysokiego "C".
I można śmiało powiedzieć, że nie spuściła z tonu. Po przełomowym 2011 r., kiedy wystąpiła w "Służących" i "Drzewie życia", Chastain stała się jedną z najbardziej zapracowanych aktorek w Hollywood. Niedawno oglądaliśmy ją w fantastyczno-naukowej epopei Christophera Nolana, "Interstellar" (po drodze były jeszcze role w "Zniknęciu Eleanory Rigby: oni" i "Miss Julie"), a już wkrótce na ekrany kin wejdzie kolejny film z jej udziałem - "A Most Violent Year".
Akcja tego ostatniego toczy się w Nowym Jorku w 1981 roku. Był to najgorszy rok dla miasta, jeśli chodzi o problem przestępczości. Anna Morales, główna bohaterka tej opowieści - grana przez Chastain - jest imigrantką, która wspólnie ze swoim mężem Ablem (Oscaar Isaac) prowadzi firmę handlującą olejem opałowym. Niestety, gospodarcza działalność małżonków sprawi, że popadną oni w konflikt z przestępcznym półświatkiem. - To moralitet; historia kobiety, która próbuje wyrzec się przemocy w mieście, w którym króluje przemoc - mówi aktorka.
Oscaar Isaac, z którym Chastain spotkała się na planie, to stary przyjaciel gwiazdy. Razem studiowali aktorstwo na prestiżowej nowojorskiej uczelni Juilliard School. Równie wysokie są dziś notowania obojga - Isaac w 2013 r. zwrócił na siebie uwagę rolą w filmie braci Coen "Co jest grane, Davis?" i obecnie zbiera tego profity. (...) To właśnie Jessica zasugerowała J.C. Chandorowi - który wyreżyserował "A Most Violent Year" na podstawie własnego scenariusza - by zaangażował do roli Abla jej kolegę ze studiów. Stało się to po tym, jak z udziału w projekcie wycofał się Javier Bardem.
- Zawsze się stresuję w takich sytuacjach - wyznaje aktorka. - Każdy chciałby pomagać przyjaciołom, ale nie są to łatwe sprawy. Po raz pierwszy w życiu poleciłam kogoś reżyserowi, i tym kimś był właśnie Oscar, który zresztą nawet mnie o to nie prosił. Wiedziałam, że będzie się do tego idealnie nadawał. W jego aktorskich kreacjach nie ma ani odrobiny fałszu. Po wysłaniu maila do J.C. Chandora czułam się jednak tak, jakbym przekroczyła granice swoich uprawnień. Ale już po dziesięciu minutach dostałam odpowiedź: "Biorę go. Tylko na razie nic mu nie mów".
Chastain miała też jasno sprecyzowaną wizję swojej własnej postaci.
- To właśnie w 1981 r. roku na okładce "Time'a" pojawił się Armani - wyjaśnia. - Był on czołowym projektantem tamtych czasów. Od początku wiedziałam, że moja bohaterka, która jest chodzącą definicją "nowobogactwa", będzie nosić tylko ubrania od Armaniego - i błyszczący lakier na superdługich paznokciach. To kobieta, która nie sprząta sama domu i nie kąpie dziecka. Jej manicure ma za zadanie świadczyć o jej statusie materialnym.
Zupełnie inną kreację stworzyła Chastain w "Interstellar" w reżyserii Christophera Nolana. W filmie tym - którego triumfalny pochód przez sale kinowe zakończył się całkiem niedawno - gwiazda wcieliła się w Murphy, zdolną fizyczkę. Jako dziecko Murphy musiała z bólem serca pożegnać ojca (Matthew McConaughey), który opuścił swoją rodzinę, by wyruszyć w kosmos z misją mającą na celu ocalić ginącą ludzkość.
- To był dla mnie bardzo ważny film - mówi Chastain. - Kiedy byłam mała, fascynowały mnie podróże kosmiczne. Eksplozję Challengera przeżyłam tak, jakby dotyczyła mnie osobiście. Razem z kolegami i koleżankami śledziłam non stop telewizyjne relacje. Nie mogliśmy uwierzyć, jak w ogóle mogło dojść do czegoś takiego. Na swój sposób oddawaliśmy hołd astronautom, którzy w wyniku katastrofy ponieśli tragiczną śmierć.
- W moim odczuciu "Interstellar" opowiada o naszym odwiecznym pragnieniu pokonywania własnych lęków i sięgania po to, co wydaje się być poza zasięgiem. Akcentuje potrzebę działania, pokazując, jak ważne jest to, byśmy nie popadali w samozadowolenie i marazm.
Chastain, urodzona w Sacramento córka strażaka i szefowej kuchni w wegańskiej restauracji, jako dziecko początkowo interesowała się tańcem. Po ukończeniu 10. roku życia zaczęła jednak udzielać się w lokalnych zespołach teatralnych wystawiających sztuki Szekspira.
- Zawsze chciałam móc w jakiś sposób wyrażać siebie - wspomina. - Miałam bardzo bujną wyobraźnię.
Aktorka zdradza, że jej życie zmieniło się dzięki... babci. Zabrała ona małą Jessicę na słynny musical "Józef i cudowny płaszcz snów w technikolorze", kiedy ta miała 7 lat. Jak sama mówi, to, co działo się na scenie, oglądała z szeroko otwartymi ustami.
- Nie mogłam uwierzyć, że granie może być pracą, taką samą, jak bycie nauczycielem w szkole! - śmieje się. - Rozsadzało mi głowę od środka; chciałam wbiec na scenę i stanąć tam obok tych wszystkich aktorów. Wiedziałam już, że znalazłam swoje powołanie. To nie był wybór - ale droga życiowa, którą musiałam obrać.
Wiele lat później Chastain przystąpiła do egzaminu wstępnego na Juilliard School i otrzymała stypendium ufundowane przez samego Robina Williamsa, jednego z najsłynniejszych absolwentów tej szkoły. - To był wielkoduszny i wspaniały gest. Robin nie chciał, aby to nagłaśniano. Nie afiszował się ze swoją hojnością, przez co była to hojność najwyższej próby.
Po ukończeniu studiów Chastain wybrała teatr, ignorując dobre rady tych, którzy dopingowali ją do walki o role w filmach.
- Ktoś powiedział mi, że powinnam przefarbować się na blond, ale uznałam, że to nie dla mnie. W Los Angeles co i rusz wchodzisz do jakiegoś pomieszczenia pełnego blondynek...
Po pierwszych doświadczeniach z Hollywood dla aktorki nastały chude lata.
- Czas schodzi ci na walce o udział w castingach. To niełatwa sprawa. Myślisz o tym cały czas, obsesyjnie... Ale grunt to nie poddawać się. Jak nie ten casting, to będzie następny. W tamtym okresie utrzymywałam się dzięki małym rólkom w telewizji. Dzięki Bogu za tantiemy! Tylko dzięki nim stać mnie było na opłacenie mieszkania.
Karta odwróciła się, kiedy znajomy Ala Pacino przypadkowo zobaczył Chastain w sztuce wystawianej na Off-Broadwayu i zachwycił się nią do tego stopnia, że zgłosił ją na przesłuchanie do roli tytułowej w ekranizacji sztuki "Salome" Oscara Wilde'a. Za przeniesienie jej na ekran odpowiadał nie kto inny, jak właśnie Pacino. Jessica spodobała się mu tak bardzo, że dostała rolę - a wraz nią ogromny zastrzyk pewności siebie. - Świadomość, że Al był zadowolony z efektów naszej współpracy, dodała mi wiary we własne możliwości - opowiada aktorka.
Wspomniany wcześniej przełom w karierze Chastain zapoczątkował bardzo pracowity okres w jej życiu. Za swoją pracę rudowłosa piękność zbiera bardzo dobre recenzje, także w postaci nominacji do prestiżowych nagród. Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej nominowała ją do Oscara najpierw za rolę drugoplanową (w "Służących"), a niedługo potem za rolę pierwszoplanową (we "Wrogu numer jeden"). W tym roku kalendarzowym kinomani przekonają się, że aktorka naprawdę nie próżnuje: po "A Most Violent Year" zobaczymy ją w horrorze "Crimson Peak", a także w "Marsjaninie" Ridleya Scotta.
A co później? Chastain ma już pewien pomysł.
- Chciałabym wystąpić w filmie o superbohaterze - wyznaje z zaskakującą szczerością. - Trudno mi wyobrazić sobie większą frajdę. Ale od razu muszę zastrzec, że nie chcę być tylko dziewczyną jakiegoś herosa. Chiałabym założyć fajny kostium - i dać łupnia czarnym charakterom!
© Cindy Pearlman
Tłum. Katarzyna Kasińska
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!