Reklama

Jerzy Trela o Wojciechu Pszoniaku: To był po prostu dynamit na scenie

"To był po prostu dynamit na scenie - i w życiu tak samo; zawsze pogodny, zawsze uśmiechnięty. Uwielbiałem go jako człowieka i uwielbiałem go jako aktora" - powiedział o zmarłym 19 października Wojciechu Pszoniaku wybitny krakowski aktor Jerzy Trela.

"Tak samo, jak na scenie był żywiołem - prywatnie też był żywiołem. Był zawsze pogodnym człowiekiem, a spotkanie z nim dodawało mi radości, a nawet sensu życia" - powiedział PAP Jerzy Trela. "Ciężko pogodzić się z tym, że ten człowiek, który tyle dawał z siebie, odszedł" - dodał.

Trela przypomniał, że studiował razem z Wojciechem Pszoniakiem w krakowskiej Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej i "obaj byliśmy nieco starsi od kolegów z roku".

"W tym czasie Wojtek zadebiutował pierwszą poważną rolą. To było w 'Lekcji' Ionesco, którą przygotowano w Teatrze STU, choć podciągaliśmy to pod tzw. Koło Naukowe" - wspominał krakowski aktor, dodając, że Teatr STU zakładali razem z Krzysztofem Jasińskim.

Reklama

Przypomniał, że Pszoniak zadebiutował oficjalnie w Starym Teatrze w 1968 r. w "Klątwie" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Konrada Swinarskiego.

"Spotykaliśmy się też na deskach Starego Teatru. To wtedy zagrał u Konrada Swinarskiego, z którym łączyła Wojtka niezwykła więź, niesamowitego Puka w 'Śnie nocy letniej' Szekspira" - wspominał Trela, dodając, że gdy miał zastępstwo w tym przedstawieniu, spotkał się na scenie z Pszoniakiem.

Zwrócił uwagę, że "innym wybitnym przedstawieniem Swinarskiego, w którym Pszoniak zagrał było 'Wszystko dobre, co się dobrze kończy' Szekspira w 1971 r.". "Kreował wtedy Parollesa" - wyjaśnił.

Trela przypomniał, że "jedną z ostatnich jego wielkich ról w Starym Teatrze w Krakowie był Piotr Wierchowieński", którego Wojciech Pszoniak zagrał w przedstawieniu "Biesy" w reżyserii Andrzeja Wajdy.

"To był po prostu dynamit na scenie - i w życiu tak samo. Zawsze pogodny, zawsze uśmiechnięty" - podkreślił.

"Później Wojtek z teatru przeszedł do filmu" - powiedział PAP Trela. "Jego wielkie kreacje w 'Ziemi obiecanej', w 'Korczaku' - to były role na miarę kina światowego" - ocenił. "Uwielbiałem go jako człowieka i uwielbiałem go jako aktora" - podkreślił.

"Jeszcze niedawno, kilka miesięcy temu spotkaliśmy się w restauracji, gdzie był w towarzystwie Adama Zagajewskiego" - wspominał.

Krakowski aktor wyjaśnił, że spotkał się z Pszoniakiem także podczas tournee Starego Teatru w Paryżu. "Kiedyś mieliśmy ważną rozmowę w cztery oczy, gdy on mi się pozwierzał z różnych trudności, które miał i musiał je przełamać, z którymi musiał się borykać. Pamiętam, że to spotkanie było niezwykłe, bo odkrył się naprawdę" - powiedział. "Był to moment taki, gdy - użyję takiego górnolotnego sformułowania - bolała go bardzo dusza" - wyjaśnił.

"Ale nad tym wszystkim przechodził z uśmiechem" - podkreślił Trela. 

Wojciech Pszoniak, wybitny aktor teatralny i filmowy, zmarł w poniedziałek. Miał 78 lat.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Trela | Wojciech Pszoniak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy