Reklama

Jerzy Antczak kończy 95 lat. Nakręcił jedno z arcydzieł polskiego kina

​W środę, 25 grudnia 2024 roku, 95. urodziny obchodzi reżyser "Nocy i dni" Jerzy Antczak. Mimo iż od ostatniego zrealizowanego przez niego filmu minęły już 22 lata, laureat Diamentowych Lwów pozostaje klasykiem polskiego kina.

Jerzy Antczak urodził się we Włodzimierzu Wołyńskim. Po wojnie, w 1949 roku, ukończył gimnazjum w Opolu. Następnie podjął studia na Wydziale Aktorskim Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Po studiach pracował w łódzkim Teatrze Powszechnym — początkowo jako aktor, potem także jako reżyser.

Jerzy Antczak. Początki kariery reżyserskiej

W charakterze aktora oglądaliśmy go m.in. w "Karierze" Jana Koechera (1954), noweli bokserskiej omnibusowego filmu "Trzy starty" (1955) oraz "Na białym szlaku" (1962) reżyserskiego duetu Jarosław Brzozowski — Andrzej Wróbel.

Reklama

W 1957 r. współtworzył w Łodzi Teatr 7.15, został jego dyrektorem. Rok później otrzymał angaż do łódzkiego Teatru Nowego, gdzie występował jako aktor oraz reżyserował, asystując Kazimierzowi Dejmkowi.

W 1963 r. Antczak przeniósł się z Łodzi do Warszawy, gdzie do 1975 r. pełnił funkcję naczelnego reżysera Teatru Telewizji, dla którego zrealizował około 130 spektakli, m.in. "Kordiana" Juliusza Słowackiego (1963), "Milczenie morza" Vercorsa (1964), "Pożegnanie z Marią" Tadeusza Borowskiego (1966), "Skowronka" Jeana Anouilha (1966), "Notes" Zdzisława Skowrońskiego (1968), "Epilog norymberski" - według własnego scenariusza (1969), "Ścieżki chwały" Humphreya Cobba (1996).

Jednym z pierwszych filmów, które wyreżyserował, był "Wystrzał" z 1965 r. z Ignacym Gogolewskim, Boguszem Bilewskim i Igorem Śmiałowskim w obsadzie. Kolejne to "Mistrz" (1966, uhonorowany nagrodą Prix Italia na Międzynarodowym Festiwalu Twórczości Radiowej i Telewizyjnej w Palermo), "Hrabina Cosel" (1968, film oraz serial telewizyjny), w której główną rolę wykreowała Jadwiga Barańska i "Epilog norymberski" (1970, filmowa wersja widowiska telewizyjnego).

"Noce i dnie". Największy sukces Antczaka i nominacja do Oscara

W 1975 r. odbyła się premiera najsłynniejszego filmowego dzieła w dorobku Antczaka - "Nocy i dni", ekranizacji powieści Marii Dąbrowskiej z rewelacyjnymi głównymi rolami Jadwigi Barańskiej i Jerzego Bińczyckiego oraz niezapomnianą muzyką Waldemara Kazaneckiego.

Obraz otrzymał nominację do Oscara i Grand Prix na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku (od 1987 r. festiwal ten odbywa się w Gdyni). Barańską za rolę Barbary Niechcic uhonorowano Srebrnym Niedźwiedziem dla najlepszej aktorki na festiwalu w Berlinie. Bińczyckiemu przyznano z kolei nagrodę za najlepszą pierwszoplanową rolę męską na festiwalu w Gdańsku.

Reżyser "Nocy i dni" opowiada w książce wiele ciekawych historii związanych z kilkuletnią pracą nad tym filmem i z przygotowaniami do jego realizacji. Gdy rozpoczął kompletowanie obsady, do roli Bogumiła wybrał aktora krakowskiego Starego Teatru Jerzego Bińczyckiego. "Zachwycił mnie. Nie tylko talentem aktorskim, ale również warunkami zewnętrznymi" - napisał w książce reżyser.

Bińczycki do jego propozycji podszedł jednak z dużą rezerwą. "Panie reżyserze, ja się do filmu nie nadaję. Wszystkie próbne zdjęcia spaliłem. Uchwalono, że jestem niefilmowy" - cytuje aktora Antczak.

Aktor, zwany przez przyjaciół Biniem, ostatecznie zgodził się przyjąć rolę. "Z doklejoną brodą, która wydłużyła mu twarz, prezentował się wspaniale. Kiedy postawiłem Jadzię i Binia blisko siebie, nie miałem wątpliwości. On — wielki, rosły. Ona — drobna, kobieca. Mam Bogumiła i Barbarę" - wspominał reżyser.

W 2015 roku, podczas jubileuszowego, 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni, "Noce i dnie" Jerzego Antczaka otrzymały Diamentowe Lwy. Jako najlepszy polski film 40-lecia w pokonanym polu zostawiły inne polskie produkcje walczące o Oscara za film nieanglojęzyczny: "Potop" Jerzego Hoffmana i "Ziemię obiecaną" Andrzeja Wajdy.

Jerzy Antczak i Jadwiga Barańska. "Wszystko osiągnęli dzięki wzajemnemu wsparciu"

W 1956 roku wziął ślub z aktorką Jadwigą Barańską. "Nie mógłbym być z kobietą, z którą nie można porozmawiać. Z Barańską można o wszystkim. Od Spinozy do prehistorii człowieka" - twierdzi reżyser. I dodaje, że to ona nie pozwoliła, by sodówka uderzyła mu do głowy. "Jak każdy mężczyzna, jestem próżny. Życie moje tak się ułożyło, że miałem kierownicze stanowiska. 'Panie Jerzy, jakie to jest wspaniałe' - słuchałem. I człowiek głupi to kupował. A Barańskiej się nie weźmie na plewy".

Oboje byli przekonani, że osiągnęli sukces dzięki wzajemnemu wsparciu. Ich małżeństwo uchodziło za wzór w filmowym świecie. "Odkąd ją spotkałem, wszystko, czego się tknąłem, zawsze się udawało" - przyznał reżyser.  

Barańska zmarła 24 października 2024 roku, kilka dni po swoich 89. urodzinach. Reżyser poinformował o jej odejściu w mediach społecznościowych. Reżyser podziękował później za słowa wsparcia, które otrzymał po śmierci żony. "Kochani, czytam wasze czułe słowa i płaczę. Mój ojciec, zawodowy wojskowy, mówił: 'Boję się mężczyzn, którzy nie płaczą'. Kocham was bezgranicznie" - napisał w mediach społecznościowych.

Uroczystość pożegnalna Barańskiej odbyła się w Kościele Środowisk Twórczych na pl. Teatralnym w Warszawie. Podczas niej przeczytano list Antczaka. "Będą dwa pogrzeby: ten w miejscu Jadzi i mojego zamieszkania, to jest Los Angeles, i ten drugi: w Polsce. Chcemy z Mikołajem przywieźć do kraju prochy Jadzi, aby spoczęła na zawsze w kraju, który jest jej i moją ojczyzną [...]. Pragniemy, aby pogrzeb odbył się 21 października 2025 roku, w dniu urodzin Jadzi" - usłyszeli zgromadzeni. 

"Chopin. Pragnienie miłości". Ostatni film w karierze Antczaka

Mimo że Antczak zdecydował się osiąść w Stanach Zjednoczonych, co jakiś czas wracał do Polski. Owocem tych wizyt stały się filmy "Dama Kameliowa" z 1994 r. i "Chopin. Pragnienie miłości" z 2002 r. "Szczerze — to ja z Polski nie wyjechałem. Mnie jest potrzebny aromat nierównych chodników..." - mówi Antczak.

"Chopin. Pragnienie miłości" był kinowym debiutem Piotra Adamczyka. Antczak twierdził, że niebagatelną rolę w wyborze aktora odegrała jego żona (która była również współautorką scenariusza).

"Moje uczucia, ściślej uczucia Jadwigi Barańskiej, podpowiedziały, że idealnym Chopinem dla naszego filmu będzie Piotr Adamczyk. Oczywiście nie nam wydawać ostateczny werdykt co do jakości tego, co zrobił Piotruś, niemniej wydaje się nam, że przekazał on wszystkie zamierzenia scenariusza. I wreszcie rzecz najważniejsza. Mimo że nie grał na fortepianie przed rolą, dzięki wielkiej pracy doszedł do takiej perfekcji, że był w stanie samodzielnie wykonać 'Preludium Des-Dur Op. 28'" - mówił reżyser.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy