Jennifer Lawrence: Z właściwej perspektywy
Jennifer Lawrence ma 23 lata - i dwa oblicza, które na pozór zupełnie ze sobą nie współgrają. Oscar za najlepszą pierwszoplanową rolę żeńską, którego odebrała na początku tego roku, oficjalnie potwierdził jej członkostwo w klubie najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia. Z kolei dział w kasowej serii "Igrzyska śmierci" uczynił z niej jedną z najpopularniejszych gwiazd filmowych.
Bycie aktorką i gwiazdą jednocześnie to niekoniecznie szczęśliwa kombinacja. Blask sławy może mieć negatywny wpływ na aktorskie kompetencje, a głód nowych i zróżnicowanych ról - zakłócić spójność celebryckiego wizerunku. To dylemat, przed którym staje wielu artystów, ale który udaje się rozwiązać jedynie nielicznym spośród nich.
Jednak nawet jeśli problem ten zaprząta myśli Jennifer Lawrence, to na pierwszy rzut oka nikt nie odgadłby, że tak jest. Podczas imprezy promocyjnej drugiej części cyklu "Igrzyska śmierci", zatytułowanej "W pierścieniu ognia", młoda aktorka tryska humorem, żartując z kolegami i koleżankami z obsady: Elizabeth Banks, Liamem Hemsworthem i Joshem Hutchersonem. Z nami, dziennikarzami, będzie rozmawiać na dwa ulubione tematy jej fanów: pierwszy z nich to ona sama i jej życie, drugi - grana przez nią w "Igrzyskach śmierci" Katniss Everdeen.
Jennifer wygląda niezwykle szykownie w ciemnozłotej bluzce i eleganckich beżowych spodniach. Poranne słońce rozświetla jej jasne włosy - aktorka od jakiegoś czasu z dumą prezentuje światu nową fryzurę, stylowego boba, który idealnie współgra z jej żywym usposobieniem. - Uwielbiam tę wygodę, jaką daje krótkie cięcie - mówi.
Pierwsza część "Igrzysk śmierci" zarobiła na całym świecie ponad 680 mln dolarów (budżet filmu wyniósł 78 mln USD). Jeszcze przed premierą Lawrence była powszechnie uważana za jedną ze wschodzących gwiazd Hollywood, głównie dzięki nominacji do Oscara za występ w "Do szpiku kości" (2010). Dopiero jednak rola Katniss - sprytnej dziewczyny, która w mrocznej przyszłości staje do krwawych zawodów, by zadawać śmierć innym lub samej ją przyjąć - przyniosła jej sławę.
Następny film z jej udziałem, "Poradnik pozytywnego myślenia" (2012), dał jej wspomnianego Oscara. Od tego czasu Lawrence stara się pogodzić dwa niejako wykluczające się aspekty swojej kariery, ale zapewnia, że nie jest to szczególnie trudne. Jak mówi, rola w "Igrzyskach śmierci" stanowi dla niej poważne aktorskie wyzwanie, mające związek między innymi z wymogami sprawnościowymi, nieobecnymi w większości filmów, w których dotychczas zagrała.
W drugiej części filmowego cyklu "Igrzyska śmierci", opartego na bestsellerowej serii książek Suzanne Collins, Katniss i zakochany w niej Peeta Mellark (Hutcherson) muszą zapomnieć o świętowaniu swojego zwycięstwa w 74. Głodowych Igrzyskach - prezydent Snow (Donald Sutherland) postanawia bowiem wystawić przeciwko sobie triumfatorów poprzednich edycji krwawych zawodów.
Wbrew obietnicy, że już nigdy nie będzie musiała brać udziału w tej walce, Katniss zostaje zmuszona do uczestnictwa w kolejnej próbie. Tym razem będzie musiała przetrwać w dżungli kryjącej rozliczne niebezpieczeństwa - wśród nich są mgła pożerająca ludzkie ciało i krwiożercze ptaki, których nie wyparłby się sam Alfred Hitchcock. Nieoczekiwanie dzielna dziewczyna i pozostali weterani Igrzysk zawiązują jednak spisek, mający na celu obalenie totalitarnego rządu państwa Panem. (...)
- Ci młodzi ludzie zaczynają rozumieć, że nie muszą uczestniczyć w tej grze - i nie będą. Nie muszą podporządkowywać się niczyim regułom - mówi Lawrence. - Świadomość tego to ogromny postęp, nawet jeśli są w mniejszości.
- Sama Katniss dojrzewa i zmienia się - dodaje. - Zaczyna wreszcie mówić to, co myśli, stając się jednocześnie głosem swoich pobratymców, zmuszonych do wysyłania swoich dzieci do walki na śmierć i życie.
Przyjmując rolę Katniss, Lawrence zaakceptowała również ryzyko zawodowe, polegające w tym wypadku na niebezpieczeństwie zaszufladkowania.
- Wiedziałam, na co się piszę - śmieje się aktorka. - Wcześniej była już przecież filmowa seria o Harrym Potterze i Saga "Zmierzch". Podpisując kontrakt, miałam pewne wyobrażenie na temat tego, co mnie czeka. Jeśli mam być kojarzona z Katniss do końca życia, to trudno. Nie przeszkadza mi to. Uwielbiam moją bohaterkę.
Nie oznacza to jednak, że swoją przyszłość wiąże wyłącznie z kinem akcji i przygodowym. - Bardzo zależy mi na tym, żeby grać różnorodne role - mówi. - Chce też pokazać widzom, że nie zapomniałam, jak się gra w bardziej kameralnych produkcjach. Zaczynałam od kina niezależnego - i tak też wyobrażam sobie końcowy etap mojej kariery.
Już niedługo Lawrence będzie można oglądać w najnowszym filmie Davida O. Russella, który poprowadził ją do oscarowego triumfu w "Poradniku pozytywnego myślenia". "American Hustle: Jak się skubie w Ameryce" to opowieść o finansowym oszuście imieniem Irving Rosenfeld (Christian Bale), który jako szpieg FBI przenika do struktur mafii działającej w New Jersey. Lawrence gra jego żonę, a na ekranie - oprócz Bale'a - partnerują jej inni ulubieni aktorzy Russella: Bradley Cooper i Amy Adams.
- Nie zastanawiałam się dwa razy, kiedy David ponownie zaproponował mi współpracę - mówi. - Wszyscy mówili mi, że powinnam teraz odpocząć, ale o tym nawet mowy nie ma. To było niesamowite doświadczenie i wyjątkowa rola. Takie role biorę w ciemno i zawsze rezygnuję dla nich z odpoczynku.
Pochodząca z Louisville w stanie Kentucky aktorka już od najmłodszych lat wiedziała, kim chce zostać w przyszłości. - To nie była kwestia tego, czy będę grać, ale kiedy zacznę to robić - wspomina.
Mając 14 lat, przyszła gwiazda wyjechała do Nowego Jorku, gdzie przez całe lato pracowała jako modelka i grała w reklamach. Szkołę średnią skończyła dwa lata przed terminem, by zaraz potem przenieść się z rodzicami i dwójką braci do Los Angeles. Fabryka Snów dawała ogromne możliwości kandydatce na aktorkę.
Publiczność przed telewizorami poznała Jennifer dzięki jej udziałowi w sitcomie "Terapia domowa" (2007), pierwszą poważną kinową rolą młodej artystki był natomiast występ w melodramacie "Garden Party" (2008). Później zagrała Ree, nastolatkę z determinacją walczącą o scalenie swojej rodziny w dramacie "Do szpiku kości". A potem przyszła rola Katniss i... cóż, reszta to już gotowy hollywoodzki scenariusz.
- Zdobycie Oscara było czymś cudownym - mówi Lawrence. - To ogromny zaszczyt. Właściwie to do dzisiaj szczypię się, by sprawdzić, czy nie śnię. Wciąż jeszcze nie przetrawiłam w pełni tego sukcesu. Może nie powinnam?
A zatem - jakie to uczucie, otrzymać Oscara? - Pamiętam, że niedługo po ceremonii zabrałam ze sobą moją statuetkę na plan "W pierścieniu ognia" - wesoło opowiada aktorka. - Myślałam sobie: "Teraz wszystko się zmieni, i to bardzo! Jestem przecież laureatką Nagrody Akademii...". Tymczasem koledzy z obsady i ekipa powitali mnie okrzykami w stylu "Dobra robota! Fajnie, że ci się udało!". Byłam autentycznie zdumiona. "Tylko tyle? Nie zasługuję na więcej?!" - kończy ze śmiechem.
- Mało tego - Oscar sprawił, że znalazłam się na cenzurowanym! Za każdym razem, kiedy pomyliłam tekst, słyszałam: "Oddawaj tego Oscara!".
"Igrzyska śmierci" i najważniejsza nagroda filmowa przyniosły Jennifer międzynarodową sławę - sławę, od której wielu aktorów ucieka i przed którą się broni. Moja rozmówczyni nie podziela tego strachu.
- Przyjmuję to, co dzieje się w moim życiu, z satysfakcją i zadowoleniem - mówi. - Będąc osobą znaną, możesz zdziałać wiele cudownych rzeczy. Możesz na przykład skutecznie pomagać potrzebującym. Wystarczy dziesięć minut, by podpisać sto plakatów, które mogą zostać zlicytowane w celach charytatywnych.
Są też inne plusy wykonywania zawodu aktora... - Kiedy po raz pierwszy oglądałam w kinie film, w którym wystąpiłam, myślałam sobie, że to, co robię, nie ma aż tak wielkiego znaczenia dla świata, dla społeczeństwa... - wspomina aktorka.
- Granie sprawiało mi radość, to wszystko. A potem, wiele lat później, spotkałam na planie "W pierścieniu ognia" statystkę, dziewczynę w moim wieku. Na całym ciele miała blizny po ciężkich poparzeniach. Powiedziała mi, że przez długi czas, będąc świadomą swego wyglądu, nie uczęszczała do szkoły. Dopiero kiedy poznała "Igrzyska śmierci", uwierzyła w siebie. Zaczęła przedstawiać się jako "Ognista Dziewczyna" i nagle odczuła dumę ze swoich blizn... - opowiada.
W oczach Jennifer Lawrence nieoczekiwanie pojawiają się łzy. - To było już dość dawno, a ja wciąż nie jestem w stanie mówić o tym bez emocji - szepcze, pociągając nosem. - Ale dzięki temu patrzę dziś na moje życie i karierę z właściwej perspektywy.
© 2013 Cindy Pearlman
Tłum. Katarzyna Kasińska
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!