Jennifer Hudson: Ostatnia rozmowa z Arethą Franklin
Krótko po tym, jak w 2007 roku Jennifer Hudson odebrała Oscara za drugoplanową rolę w filmie “Dreamgirls”, Aretha Franklin powiedziała jej, że to właśnie w niej widzi odtwórczynię siebie w filmie biograficznym. Dziś aktorka wspomina swoje przygotowania do roli w filmie “Respect” i ostatnią rozmowę ze swoją idolką i przyjaciółką, Arethą Franklin.
Ta rola była Hudson chyba przeznaczona. Na swojej drodze zawodowej zawsze gdzieś spotykała Arethę Franklin i zawsze oddawała jej hołd. "Gdy patrzę w przeszłość, na to, jak bardzo Aretha wpłynęła na mnie muzycznie, ile razy wykonywałam jej utwory, nawet na przesłuchanie do Amerykańskiego Idola wybrałam jej utwór, mam poczucie, że przez całe swoje życie przygotowywałam się do tej roli" - przyznała Jennifer Hudson.
To Aretha Franklin zdecydowała, że Hudson powinna wcielić się w jej postać. Przekazała jej to po tym, jak Hudson odebrała Oscara za "Dreamgirls". Ta rozmowa nie tylko po latach otworzyła przed Hudson kolejną niezwykłą perspektywę filmową, ale przede wszystkim rozpoczęła niezwykłą przyjaźń. Zapoczątkowała więź między mistrzynią i uczennicą wypełnioną cotygodniowymi rozmowami. Ostatnią odbyły kilka dni przed śmiercią Arethy.
“Po raz ostatni słyszałam jej głos 8 sierpnia. Zaraz po naszej rozmowie powiedziano mi, że Aretha nie jest już w najlepszej formie, nie jest w stanie mówić, ale podczas naszej rozmowy śpiewała. Opowiadałam jej o moim synu i jego zamiłowaniu do gotowania, Aretha też uwielbiała gotować. Bardzo mi jej brakuje, rozmów z nią" - wspomina w rozmowie z “Hollywood Reporter". Aretha Franklin zmarła 16 sierpnia 2018 roku.
Hudson wciąż pozostaje w bliskich relacjach z rodziną piosenkarki, niedawno udała się do Detroit, gdzie wychowała się Franklin i gdzie nadal mieszka wielu członków jej rodziny. Tam zaprezentowała film i spędziła trochę czasu z najbliższymi swojej idolki. “Zabrali mnie do domu, w którym wychowywała się Aretha, siedzieliśmy na werandzie i wspominaliśmy. Gdy ktoś staje się ikona, legendą ludzie czasem zapominają, że jest też człowiekiem, który ma swoje życie, rodzinę. To było wspaniałe spotkanie" - dodaje.
Choć panie łączyła wieloletnia przyjaźń, na potrzeby filmu Hudson i tak musiała lepiej poznać swoją idolkę i przyjaciółkę. “Aretha nie była osobą, która wiele mówiła, była introwertyczką. Jedynie poprzez muzykę pozwalała sobie na większą ekspresję. Czasem przebywając w jej towarzystwie nie wiedziałam do końca na czym stoję, nie dawała wiele z siebie. Dopiero w trakcie zdjęć, dosłownie w trakcie kręcenia scen zrozumiałam, co do mnie mówiła, co chciała mi przekazać. Jej największą formą ekspresji była muzyka - i to było prawdziwe" - dodaje aktorka.