Jej gwiazda świeciła jasno, ale krótko. Historia Barbary Grabowskiej
Barbara Grabowska, jedna z najbardziej obiecujących polskich aktorek, miała wszystko, czego potrzebuje gwiazda - talent, urodę i charyzmę. A jednak zamiast błyszczeć w świetle reflektorów, wolała pozostać na uboczu. Jej życie, choć pełne artystycznych sukcesów, zakończyło się nagle i tragicznie.
Urodzona w Zabrzu, Barbara Grabowska od najmłodszych lat miała wyjątkowy kontakt ze sztuką. "Była niezwykle uzdolniona" - wspominała jej matka, dodając, że mała Basia potrafiła łączyć naukę w szkole podstawowej z edukacją w szkole muzycznej. Choć muzyka wydawała się naturalnym wyborem, jej serce podpowiedziało coś innego - aktorstwo.
Droga na scenę nie była prosta. Nie od razu dostała się na wymarzone studia aktorskie w Warszawie, więc przez chwilę próbowała swoich sił na Politechnice. Szybko jednak zdała sobie sprawę, że technika to nie jej świat. Ostatecznie trafiła na PWST w Krakowie i tam odnalazła swoje powołanie.
Jej talent eksplodował z pełną mocą w 1981 roku, kiedy zagrała Kamę w filmie "Gorączka" w reżyserii Agnieszki Holland. Była to rola wyjątkowo wymagająca - postać niedoszłej rewolucjonistki, która psychicznie nie wytrzymuje presji i popada w obłęd. Grabowska stworzyła kreację, która do dziś uważana jest za jedną z najważniejszych w polskim kinie.
Za tę rolę otrzymała prestiżowego Srebrnego Niedźwiedzia na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie. Jej nazwisko stało się rozpoznawalne nie tylko w kraju, ale i za granicą. Zdawało się, że drzwi do międzynarodowej kariery stoją przed nią otworem. Niestety - rzeczywistość lat 80. w Polsce skutecznie te plany zablokowała.
Choć Grabowska miała szansę na wielką karierę filmową, wolała teatr. Związała się ze Starym Teatrem w Krakowie, gdzie zagrała m.in. Sonię w adaptacji "Zbrodni i kary" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Krytycy chwalili jej subtelność i zdolność do wyrażania skomplikowanych emocji.
Na ekranie pojawiała się rzadziej, ale każda jej rola zostawiała ślad. Wystąpiła m.in. w serialu "Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy" oraz w filmie "Ostatni prom" (1989), po którym zaczęła się wycofywać z życia publicznego. Wolała pozostać na uboczu. Sława nie była jej do niczego potrzebna.
12 sierpnia 1994 roku świat polskiej kultury obiegła wstrząsająca wiadomość - ciało Barbary Grabowskiej znaleziono przy torach kolejowych w pobliżu Częstochowy. Oficjalnie uznano, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - aktorka prawdopodobnie wypadła z pociągu. Jednak okoliczności jej śmierci nigdy nie zostały do końca wyjaśnione.
Pojawiły się różne teorie: od przestępstwa po wypadek. Żadna z nich nie została jednoznacznie potwierdzona, co tylko zwiększało aurę tajemniczości wokół jej odejścia.
Barbara Grabowska została pochowana na Cmentarzu Bródnowskim w Warszawie. Jej matka przekazała nagrodę Srebrnego Niedźwiedzia do Muzeum Kinematografii w Łodzi - jako symbol nie tylko talentu, ale też niespełnionych możliwości aktorki.
Choć odeszła w wieku zaledwie 39 lat, jej dorobek wciąż inspiruje kolejne pokolenia widzów i twórców. Gdyby żyła, Barbara Grabowska kończyłaby w tym roku 70 lat.
Zobacz też: To miało być świetne polskie kino akcji. Co tu się wydarzyło?