Reklama

Jeff Bridges: Był bliski śmierci, teraz wraca do zdrowia. Jak się czuje?

Jeff Bridges podzielił się nowymi informacjami na temat swojego stanu zdrowia. 73-letni aktor, u którego trzy lata temu zdiagnozowano chłoniaka nieziarniczego, w ostatnim czasie był poddawany intensywnej chemioterapii. Leczenie przyniosło doskonałe rezultaty. "Guz skurczył się do rozmiarów małej kulki" - ogłosił gwiazdor.

Jeff Bridges podzielił się nowymi informacjami na temat swojego stanu zdrowia. 73-letni aktor, u którego trzy lata temu zdiagnozowano chłoniaka nieziarniczego, w ostatnim czasie był poddawany intensywnej chemioterapii. Leczenie przyniosło doskonałe rezultaty. "Guz skurczył się do rozmiarów małej kulki" - ogłosił gwiazdor.
Jeff Bridges /Michael Kovac /Getty Images

W październiku 2020 roku Jeff Bridges poinformował, że zdiagnozowano u niego chłoniaka nieziarniczego - złośliwy nowotwór układu limfatycznego. Hollywoodzki gwiazdor udał się do lekarza, gdy nagle poczuł w brzuchu "coś dziwnego, co przypominało kość". "Okazało się, że w moim ciele jest guz o wymiarach 30 na 22 centymetry. Zupełnie, jakbym miał w sobie dziecko. Nic mnie nie bolało" - wspominał później aktor w jednym z wywiadów.

Bridges zapewniał przy tym, że stara się z optymizmem patrzeć w przyszłość. "Mimo że to poważna choroba, czuję się szczęśliwy, ponieważ czuwa nade mną zespół świetnych lekarzy, a prognozy są bardzo dobre. Jestem głęboko wdzięczny za wsparcie rodziny i przyjaciół" - uspokajał fanów w zamieszczonym w mediach społecznościowych poście.

Reklama

Jeff Bridges walczył o życie. Jak teraz się czuje?

Kilka miesięcy później stan zdrowia filmowego Jeffa Lebowskiego dramatycznie się pogorszył - na początku 2021 roku Bridges zaraził się koronawirusem. Chemioterapia osłabiła jego układ odpornościowy na tyle, że walka z infekcją szybko przeistoczyła się w walkę o życie.

"Mój organizm nie miał żadnych mechanizmów obronnych. To właśnie robi chemia - pozbawia cię odporności. Nie mogłem się bronić. COVID sprawił, że rak stał się moim najmniejszym problemem. Spędziłem prawie pięć miesięcy w szpitalu, zmagając się z potwornym bólem" - wyznał zdobywca Oscara.

Pomogła mu dopiero terapia osoczem rekonwalescencyjnym, która polega na przetaczaniu ciężko chorym pacjentom krwi ozdrowieńców. "Zaczęło mi się poprawiać. Każdy kolejny dzień przynosił więcej nadziei na to, że z tego wyjdę" - powiedział.

Bridges wreszcie podsumował efekty leczenia. Jak ujawnił w rozmowie z "AARP", intensywna chemioterapia, przez którą wcześniej otarł się o śmierć, przyniosła wreszcie pożądane rezultaty. "Guz skurczył się do rozmiarów małej kulki. Obecnie jest ze mną dużo lepiej. Kluczem do sukcesu okazało się wyznaczanie sobie małych celów. Na początku lekarze pytali: 'Jak długo możesz stać o własnych siłach?'. Przez jakiś czas mój rekord wynosił 45 sekund. Gdy utrzymywałem się na nogach nieco dłużej, prosili, bym spróbował przejść kilka kroków" - wyjaśnił gwiazdor.

I podkreślił, że przez długi czas nie wierzył w to, że uda mu się wrócić do aktorstwa. "Naprawdę nie sądziłem, że jeszcze kiedyś będę pracował. Gdy mój stan się poprawił, zacząłem to rozważać, ale nawet wtedy bałem się powrotu do pracy" - zaznaczył.

Bridges za kilka dni ma rozpocząć zdjęcia do drugiego sezonu serialu "Stary człowiek", w którym gra główną rolę. Aktor wcielił się w byłego agenta CIA, którego spokojne życie zostaje nagle zakłócone. Ścigany przez płatnego zabójcę bohater będzie musiał stawić czoła demonom przeszłości. "Czuję się niesamowicie pobłogosławiony, że mam tę pracę i tak utalentowanych ludzi obok siebie. To wspaniałe uczucie móc wrócić do tego, co sprawia, że chce ci się żyć" - podkreślił gwiazdor.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Jeff Bridges
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy