Jan Jakub Kolski: Urodziny w Popielawach
Po trudnym życiowym okresie i osobistej stracie (tragiczna śmierć córki) dla Jana Jakuba Kolskiego nadchodzą chyba lepsze czasy. Wkrótce premierę ma mieć jego najnowszy film "Las, 4 rano". Obraz anonsowany jest jako ekranowy powrót Krzysztofa Majchrzaka. Z uwagi na to, że przez lata Kolski ugruntował swoją pozycję jednego z najbardziej oryginalnych reżyserów w polskim kinie, należy spodziewać się prawdziwej filmowej uczty. Przy okazji 60. urodzin reżysera przypominamy jego najciekawsze filmy.
Jan Jakub Kolski jest jedną z najciekawszych postaci polskiego kina. Jego wyobraźnia i podejście do filmu sprawiają, że każdy jego obraz jest wyjątkowy. Swoje nieprzeciętne spojrzenie na świat Kolski może zawdzięczać dzieciństwu, którego część spędził w domu swojego dziadka we wsi Popielawy. Życie poza miastem sprawiło, że reżyser mógł inaczej patrzeć na świat i cieszyć się jego pięknem, zajmując się prostymi i oczyszczającymi dusze zajęciami. Te doświadczenia widoczne są w praktycznie każdym jego filmie.
Twórczość Kolskiego określana jest przez krytykę mianem realizmu magicznego. Świat jego filmów skonstruowany jest z ludowych wierzeń, ekscentrycznych postaci, zamieszkujących polską wieś, baśniowych przypowieści i fragmentów rodzinnej mitologii. Tak jak w "Jańciu Wodniku" (1993) - pierwszym sukcesie Kolskiego, do dziś uznawanym przez niektórych za jego sztandarowe dzieło. Za tytułową rolę Franciszek Pieczka otrzymał nagrodę aktorską na festiwalu w Gdańsku, sam film zdobył zaś Specjalną Nagrodę Jury. Podobny sukces Kolski odniesie w Polsce dopiero w 1998 roku filmem "Historia kina w Popielawach".
"Jańcio jest mi najbliższy" - wyróżnia swego bohatera Kolski. "Uwikłany w dobro i w zło, przechodzi przez trudne doświadczenie, by mogło zwyciężyć dobro. Generalnie chciałbym być podobny do moich filmów, które, pominąwszy może 'Pogrzeb kartofla', wydają się być filmami dobrymi, ciepłymi" - dodaje reżyser.
Żaden jego film nie był tak wybitnie autobiograficzny, jak "Historia kina w Popielawach" (1998). Główny bohater - porte-parole reżysera - 10-letni Staszek Szewczyk opowiada barwną historię kowalskiego rodu Andryszków - "nadwiślańskich Lumiere'ów", na wpół zmyślonych pionierów rodzimej kinematografii. Kolski przyznaje, że jego rodzina od początku związana była z przemysłem filmowym.
"W mojej prywatnej historii rodzinnej cztery pokolenia zapisywały kartę pod nazwą 'film', prawie od początku, odkąd kino istnieje. Prababka na początku wieku miała jedno z pierwszych kin w Łodzi Teatre Optique Parisien, dziadek był producentem filmowym, przedstawicielem firm Fox, Metro Goldwyn Meyer, Paramount. Ojciec - montażysta filmowy, siostra - montażystka, ja - też filmowiec. Ale nie znalazłem dość odwagi czy nieskromności, żeby opowiadać wprost tę historię. Ukryłem więc moich antenatów za postaciami filmowymi" - opowiadał reżyser.
Na realizację filmu według obcego scenariusza zdecydował się dopiero w 2000 roku. Rozgrywające się podczas II wojny światowej "Daleko od okna" oparte było na prozie Hanny Krall. "Wierzę, że teraz znajdę w sobie dość wrażliwości, by dostrzegać inne rzeczy" - mówił Kolski w wywiadach.
Kolejnym krokiem było sięgnięcie po twórczość Witolda Gombrowicza, którego prozę uznaje się za niemożliwą do sfilmowania, o czym przekonał się m.in Jerzy Skolimowski, kręcąc "Ferdydurke". Ekranizacja "Pornografii" (2003) była w równym stopniu wielkim wydarzeniem, co skandalem. Adaptację dokonaną przez Kolskiego uznano za wypaczającą wymowę oryginału, reżyser i scenarzysta w jednej osobie zmienił bowiem życiorysy bohaterów Gombrowicza. Sam Kolski swoją próbę przetłumaczenia Gombrowicza na język filmu określił jako "zuchwałą i bezczelną"; film zaś, mimo krytycznego przyjęcia, zakwalifikowany został do konkursu festiwalu w Wenecji, w Gdyni zaś wyróżniono nie tylko główną kreację Krzysztofa Majchrzaka, lecz także drugoplanową rolę Jana Frycza.
W 2006 roku premierę miał film "Jasminum", porównywany czasem do głośnego obrazu Toma Tykwera "Pachnidło". Kolski wrócił tu do idei kina autorskiego i oparł cały scenariusz na własnym pomyśle. Czas pokazał, że zaufanie do własnej wyobraźni może się opłacić. "Jasminum" to opowieść o tajemniczym klasztorze, w którym trzech mieszkających w nim mnichów ma niezwykłą cechę - każdy z nich pachnie innym owocowym zapachem. Pewnego dnia do tego tajemniczego miejsca przybywa konserwatorka zabytków wraz ze swoją 5-letnią córką. To kolejny oklaskiwany film Kolskiego i zdobywca m.in Nagrody Publiczności na Festiwalu Filmowym w Gdyni.
"Afonia i pszczoły" (2009) to chyba jeden z najpiękniej "sfotografowanych" filmów Kolskiego. Wieloznaczny, baśniowy i oniryczny. Jest to również jedna z najoryginalniejszych metafor historii Polski XX wieku, jaką kiedykolwiek nakręcono. Historia tytułowej Afonii, której życie płynie spokojnym rytmem wyznaczanym przez zmiany w przyrodzie i pszczoły, którymi się opiekuje. Wszystko się zmienia, kiedy do jej rodzinnej wsi przybywa młody Rosjanin.
Do konstruowania swojego własnego świata na podstawie literackich pierwowzorów powrócił Kolski w filmie "Wenecja" (2010), którego podstawą było opowiadanie Władysława Odojewskiego. Dla Kolskiego najważniejsze są jednak "podróże, która się nigdy nie odbyły", wędrówki wyobraźni. Nie dziwi więc, że - urzeczywistniony w plastycznych zdjęciach Artura Reinharta - wspaniały pomysł przekształcenia zalanej piwnicy w Wenecję marzeń, okazał się artystycznym strzałem w dziesiątkę, egzemplifikacją "tworzenia pięter przez opowiadane historie" - jak nazywa Kolski zabieg "uprzestrzennienia filmu".
Film "Zabić bobra" (2012) w swojej narracji znacząco odbiega od wcześniejszych obrazów Kolskiego. To opowieść o żołnierzu, który wraca z misji wojskowej na Bliskim Wschodzie. Aby odnaleźć spokój duszy, zaszywa się w rodzinnym domu na łonie przyrody. Mężczyzna ma jednak problem z powrotem do normalnego życia. "Zabić bobra" jest filmem bardzo gorzkim, który jest wypadkową wszystkich rozczarowań, jakich Kolski doświadczył przez lata. "Ten film jest mroczny, szorstki, jest (jak ja) niepogodzony, jest denerwujący"- tak mówił o "Zabić bobra" Kolski przy okazji jednego ze swoich wywiadów.
Ostatnim filmem Kolskiego pozostaje "Serce, serduszko" (2014) - klasyczny film drogi, opowiadający o spotkaniu dwóch spragnionych miłości osób: kobiety i dziecka. Dziecko to Maszeńka marząca o karierze primabaleriny. Dziewczynka ucieka z domu dziecka, aby wziąć udział w egzaminie wstępnym do szkoły baletowej w Gdańsku. Jej śladem podąża jej ekscentryczna Kordula. Reklama
W rolę Maszeńki wcieliła się debiutująca na ekranie Maria Blandzi, która otrzymała Nagrodę Specjalną Jury 3. Festiwalu Aktorstwa Filmowego im. Tadeusza Szymkowa we Wrocławiu. Jej kreację docenili także krytycy, którzy uznali ją za najlepszy od lat dziecięcy debiut w polskiej kinematografii.
Jan Jakub Kolski chętnie pracuje z dziećmi i przyznaje, że niemal zawsze jest zadowolony z efektów takiej współpracy.