Reklama

James Norton był prześladowany w szkole. Dziś współczuje swym oprawcom

James Norton, którego widzowie znają z takich produkcji, jak "Czarne lustro", "Happy Valley" czy "Obywatel Jones", w najnowszym wywiadzie wyznał, że w czasie pobytu w szkole z internatem padł ofiarą przemocy ze strony swoich rówieśników. Aktor powiedział, że poniekąd współczuje swoim dawnym oprawcom. "Te dzieciaki bardzo tęsknią za domem i są potwornie zagubione" - zaznaczył gwiazdor.

James Norton, którego widzowie znają z takich produkcji, jak "Czarne lustro", "Happy Valley" czy "Obywatel Jones", w najnowszym wywiadzie wyznał, że w czasie pobytu w szkole z internatem padł ofiarą przemocy ze strony swoich rówieśników. Aktor powiedział, że poniekąd współczuje swoim dawnym oprawcom. "Te dzieciaki bardzo tęsknią za domem i są potwornie zagubione" - zaznaczył gwiazdor.
James Norton /Jacopo Raule /Getty Images

Goszcząc w podcaście "Comfort Eating" James Norton wrócił myślami do trudnego etapu w życiu, jakim był dla niego pobyt w szkole z internatem. Przyszły gwiazdor kina i telewizji kształcił się w Ampleforth College, niezależnej rzymskokatolickiej szkole benedyktynów znajdujące się w wiosce Ampleforth w północno-wschodniej Anglii. Brytyjski aktor zdradził, że był wówczas prześladowany przez rówieśników. "Moje lata szkolne były skomplikowanym okresem. Z całą pewnością nie był to najlepszy czas. Przez pięć lat byłem szykanowany. To była szkoła z internatem, więc nie miałem jak się stamtąd wydostać" - ujawnił.

Reklama

James Norton: Przez pięć lat byłem szykanowany

Norton nie ukrywał, że ze względu na swoje trudne doświadczenia korzystał z terapii. Jak wyznał, dziś współczuje poniekąd swoim dawnym oprawcom. Jego zdaniem winę ponosi zły system edukacji. "Przez ostatnie cztery lata chodziłem do wspaniałego terapeuty. Nie cierpię na depresję ani nic podobnego, natomiast pomogło mi to w pełni zrozumieć, co przydarzyło mi się w szkole. Zdałem sobie sprawę, że szkoły z internatem to dziwne miejsca. Jesteśmy chyba jedynym krajem, w którym rodzice dobrowolnie odsyłają swoje dzieci. Te dzieciaki bardzo tęsknią za domem i są potwornie zagubione. U niektórych objawia się to buntem. Wpadają w złość i zamiast płakać za mamą, znęcają się nad innymi" - wyjaśnił aktor.

Norton ma na koncie role w wielu popularnych produkcjach. Na przestrzeni lat zagrał także w kinowych hitach, takich jak "Małe kobietki", "Zawsze jest czas na miłość" czy "Obywatel Jones". Latem zeszłego roku była premiera najnowszego filmu z udziałem Brytyjczyka - thrillera szpiegowskiego "Rogue Agent", w którym wystąpił u boku Gemmy Arterton. Aktor regularnie pojawia się też w produkcjach telewizyjnych - dość wspomnieć seriale "McMafia", "Nierealne" oraz "Czarne lustro". Bodaj największą sławę przyniosła mu jednak kreacja mordercy Tommy’ego Lee Royce’a w nagrodzonej pięcioma statuetkami BAFTA serii "Happy Valley". Finałowy odcinek zostanie wyemitowany 5 lutego.

PAP life
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy