Reklama

Jakub Gierszał: Nasze życie to ciągłe udawanie

"Aktorstwo i udawanie jest wpisane w nasze życie. Aby chronić siebie, bliskich i radzić sobie w różnych sytuacjach. To swego rodzaju sposób na przetrwanie" - mówi Jakub Gierszał, gwiazdor filmu "Doppelganger. Sobowtór" Jana Holoubka, który w piątek zadebiutował na ekranach polskich kin.

"Doppelganger. Sobowtór": O czym opowiada film?

Film przenosi widzów w czas przełomu lat 70. i 80. XX wieku, a jego akcja rozgrywa się po dwóch stronach żelaznej kurtyny równocześnie. Hans Steiner (Jakub Gierszał) mieszka w tętniącym życiem Strasburgu, korzystając z możliwości, jakie daje Zachód. Wtapia się w lokalną społeczność, jednocześnie prowadząc działalność szpiegowską. Jan Bitner (Tomasz Schuchardt) mieszka z rodziną w Gdańsku, pracuje w stoczni. Pozornie nic nie łączy obu mężczyzn, jednak przeszłość skrywa tajemnicę, która postawi ich przed koniecznością zmierzenia się z własnymi słabościami i namiętnościami. Obaj staną przed pytaniem dotyczącym swojej tożsamości.

Reklama

"Doppelganger. Sobowtór" jest thrillerem szpiegowskim osadzonym w klimacie zimnej wojny. W centrum znajduje się agent, powoli budujący swoją tożsamość i stający się częścią lokalnej społeczności. "To była nieduża liczba agentów, bardzo elitarna grupa. Oni wnikali w środowiska na zachodzie, za żelazną kurtyną, i inwigilowali [...] różne instytucje i punkty [...] wrażliwe dla państw wrogich w pojęciu komuny" - tłumaczył w rozmowie z Interią reżyser Jan Holoubek.

Jakub Gierszał o przygotowaniach do roli

W filmie "Doppelganger. Sobowtór" w szpiega, który przejmuje cudzą tożsamość, wcielił się Jakub Gierszał. O tym, jak przygotowywał się do roli opowiedział w wywiadzie z Arturem Zaborskim.

"Ta historia jest oparta na faktach i prawdziwych ludziach pracujących w ten sposób. Czytałem na ten temat dokumenty i widziałem kilka reportaży; one mi rzeczywiście bardzo dużo dały. Dały mi też do myślenia, ponieważ nie jest to, jak się okazuje, taka ekscytująca praca - jest cały czas podszyta ogromnym stresem, żeby nie wydać siebie" - tłumaczył aktor.

"W czasach PRL-owskich takie sytuacje rzeczywiście miały miejsce. Brano tożsamość chłopców i dziewczynek z domów dziecka, które nie miały świadomości swojego pochodzenia i dawano je szpiegom. Dodatkowo pisano legendy, czyli fikcyjne życiorysy tych ludzi i tak przygotowani jechali na Zachód, aby inwigilować, zdobywać cenne informacje" - opowiadał Gierszał.

"Znalazłem relację jednej z ofiar takiego szpiega, mężczyzny, który zaprzyjaźnił się z agentem udającym kogoś innego. Wspominał, że pili razem alkohol w święta, śpiewali kolędy, płakali sobie w ramiona, wyznawali największe sekrety swojego życia... Gdy więc okazało się, że to był 'wtórnik', który jedynie udawał, mężczyzna nie był w stanie zrozumieć, co w ich relacji było prawdą. To go najbardziej interesowało. Nie bolało go aż tak bardzo, że został oszukany, chociaż to oczywiście też, ale najbardziej zastanawiało go, czy ta przyjaźń była prawdziwa" - wspominał gwiazdor.

"To była dla mnie trudność w tej roli. Próba opowiedzenia tego widzowi. Żeby z jednej strony zachować maskę kogoś, kim ten bohater nie jest, a jednocześnie dawać dostęp do jego wewnętrznych przeżyć. Żebyśmy mogli zrozumieć, co on w danym momencie robi i czuje, dlaczego tak postępuje. Czyli z mojej strony to musiała być taka podwójna gra, gdyż aktor też jest zobowiązany do pewnej narracji. To było bardzo fajne wyzwanie i ciekawa praca" - opowiadał Gierszał.

W filmie aktor posługuje się kilkoma językami, a jak to wygląda prywatnie? "Udaję, że mówię wieloma, a rzeczywiście mówię po niemiecku - ponieważ wychowywałem się w Niemczech i to jest w zasadzie mój pierwszy język - i po angielsku. Francuski opanowywałem na tak zwaną 'małpę' - wyznał artysta.

A czy sama zmiana języka nie jest już niejako zmianą osobowości? "Zastanawiałem się, z czego to wynika. Wydaje mi się, że używamy języka i mowy, żeby komunikować się z drugim człowiekiem, a za tą potrzebą komunikacji jest jakaś myśl, potrzeba, intencja i wydaje mi się, że ten kontekst emocjonalny tworzy relację względem języka" - tłumaczył aktor.

A czy on sam byłby w stanie - tak jak jego bohater - udawać kogoś innego dłużej niż przez kilkadziesiąt dni zdjęciowych, do czego zmusza go praca aktora? "Myślę, że nasze życie to ciągłe udawanie. Ma jedynie różne natężenia. Wystarczy spojrzeć, jak witamy się z jednym sąsiadem, a za chwilę z innym, z kimś pracy albo z podstawówki... Mamy zupełnie inne nastawienia, zupełnie inne twarze, maski... Aktorstwo i udawanie jest wpisane w nasze życie. Aby chronić siebie, bliskich i radzić sobie w różnych sytuacjach. To swego rodzaju sposób na przetrwanie" - zapewniał.

"A czy sam byłbym w stanie podszywać się pod kogoś tak długo? Być może tak, ale koszty psychiczne takiej sytuacji są ogromne i nie chciałbym ich nigdy musieć ponosić" - podsumował Gierszał.

Nowy film Jana Holoubka ("25 lat niewinności. Historia Tomka Komendy", seriale "Rojst" i "Wielka woda") - na zakończonym niedawno festiwalu w Gdyni otrzymał aż pięć nagród. Obraz wyróżniono za najlepszą reżyserię, zdjęcia, scenografię, kostiumy i drugoplanową rolę męską (Schuchardt). Do polskich kin "Doppelganger. Sobowtór" wchodzi 29 września.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Jakub Gierszał | Doppelganger. Sobowtór
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy