Reklama

Jak wypada w porównaniu z ojcem?

Aktor i prezenter telewizyjny Łukasz Nowicki opowiada o życiu w cieniu sukcesów słynnych rodziców - aktora Jana Nowickiego i lekkoatletki Barbary Janiszewskiej-Sobotty. "To może rodzić kompleksy" - przekonuje.

Od dziecka Łukasza Nowickiego otaczali ludzie, którym się powiodło. Mama - medalistka olimpijska, specjalistka biegów krótkich i tata - znakomity aktor.

"Wyrastając w takim świecie nie mogłem spełnić się rolą w 'Magdzie M', czy nawet jedną z głównych ról w teatrze Ateneum, w którym przecież występowałem przez 10 lat. Bo jeśli porównać to, co robię, z osiągnięciami moich najbliższych, to czym mam się chełpić?" - przekonuje Nowicki.

Aktor i prezenter telewizyjny wspomina swoje dzieciństwo w Krakowie. Wtedy, jak mówi, zawód aktora traktowano z namaszczeniem.

Reklama

"Pamiętam, gdy szliśmy z ojcem po rynku, a ludzie się kłaniali i życzyli tacie miłego dnia. Aktor był wtedy artystą przez duże 'A'. Teraz każdy jest aktorem. Ten zawód się kompletnie zdewaluował" - uważa Nowicki.

Jego dom był pełen wyjątkowych ludzi, którzy wtedy dla małego Łukasza byli po prostu "wujkami".

"Nie miałem świadomości, kto w naszym domu przesiaduje. Facet w kapeluszu z piórem? Dzisiaj wiem, że był to Piotr Skrzynecki. Jakiś inny wujek, a miałem ich wielu, to był wujek Jerzy Stuhr" - wspomina Nowicki.

Jednak bycie synem sławnego ojca nie było zawsze łatwe i przyjemne. Łukasz Nowicki wspomina, że często obrywało mu się za coś bardziej niż innym, tylko dlatego, że nosił słynne nazwisko. Zdarzało się też, że aktor miał wątpliwości, czy dziewczyny interesowały się nim, czy przyciągała je jego wyjątkowa rodzina.

"To może rodzić kompleksy. Czy ona mnie kocha, czy bardziej kocha moje nazwisko?" - to były pytania, które kiedyś sobie.

Nowicki dodaje, że przez wiele lat nie potrafił poradzić sobie z odpowiedzialnością, jaka wiązała się z noszeniem nazwiska sławnego ojca. Aktor wspomina, że podczas egzaminów do szkoły teatralnej musiał pokazać, że nie jest jedynie synem Jana Nowickiego, ale i utalentowanym człowiekiem.

"Na moim egzaminie było obecnych dziesięciu studentów, a u innych kandydatów żadnego. Moje sukcesy zawsze mogły być odebrane jako coś, na co nie do końca sam zapracowałem, tylko pomogło nazwisko" - wspomina Nowicki i dodaje, że z czasem nabrał do tego dystansu. Pomógł mu w tym m.in. wyjazd do stolicy.

"Mam świadomość swoich ułomności. Nie jestem już dzieckiem i przestało mieć to już dla mnie znaczenie. Daleko mi do rodziców, ale jestem człowiekiem spełnionym i szczęśliwym, a to chyba najważniejsze" - podsumowuje.

Łukasz Nowicki ukończył krakowską PWST w 1998 roku. Wtedy też otrzymał wyróżnienie za rolę w "Trzech siostrach" Antona Czechowa - spektaklu dyplomowym PWST w Krakowie na XVI Festiwalu Szkół Teatralnych w Łodzi. Przez 10 lat występował na deskach teatru Ateneum w Warszawie. Nowicki jest również aktorem dubbingowym. Użycza głosu w reklamach i dżinglach informacyjnych, m.in. w Radiu ZET, Antyradiu i TVP1. Od marca prowadzi program "Postaw na milion" w TVP2.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jan Nowicki | Łukasz Nowicki | prezenter | W cieniu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy