"Jak być kochaną": Rola życia Barbary Krafftówny. Mija 60 lat od premiery
60 lat temu na ekranach kin zadebiutował film Wojciecha Jerzego Hasa "Jak być kochaną" uznawany powszechnie za ostatni obraz nurtu polskiej szkoły filmowej. Do historii przeszedł jednak przede wszystkim za sprawą wybitnej kreacji Barbary Krafftówny.
Felicja (Barbara Krafftówna), główna bohaterka filmu, jest młodą, początkującą aktorką, zakochaną bez wzajemności w koledze po fachu - Wiktorze Rawiczu (Zbigniew Cybulski). Gdy pada nań podejrzenie o zabicie folksdojcza, dziewczyna podejmuje się ukryć go w swoim mieszkaniu. Marzy, że Rawicz mieszkając z nią, odwzajemni jej uczucie. Żeby mieć ukochanego przy sobie, gotowa jest na każde poświęcenie. I rzeczywiście, los wystawi ją kilkakrotnie na bardzo ciężką próbę.
Felicja przetrzyma jednak wszystko w nadziei, że Rawicz zostanie z nią także, gdy wojna się skończy. Nie dostrzega, że jej ofiara stała się dla niego ciężarem nie do zniesienia. Nie przypuszcza, że kiedy tylko nadarzy się sposobność aktor porzuci świadka swych upokorzeń, załamań i upadków.
Wiktor jest człowiekiem słabym, bez charakteru, stacza się coraz niżej. Tuż po zakończeniu wojny wraca do Felicji, ale tylko po to, by popełnić samobójstwo... Felicja pozbawiona złudzeń i większych ambicji zdobywa jednak wielką popularność dzięki udziałowi w radiowej sadze rodzinnej. A może także wiarę w sens życia.
"Jak być kochaną" w dużej mierze skonstruowane było na retrospekcjach głównej bohaterki. Poznajemy ją w latach 60. , kiedy leci do Paryża na zaproszenie przybranej córki. Dramatyczne wydarzenia wojenne są więc w filmie Hasa jedynie funkcją pamięci Felicji.
Sposób, w jaki Wojciech Jerzy Has podszedł do rozliczenia tematyki wojennej, był zgoła odmienny od klasycznych dokonań szkoły polskiej: "Kanału", czy "Popiołu i diamentu" Wajdy.
Janusz Skwara w recenzji w magazynie "Film" zwracał uwagę, że "Jak być kochaną" stanowi "ukoronowanie tej szkoły".
"Spośród wszystkich filmów Hasa, ten zdobył sobie największe uznanie. Nie dlatego, żeby był najlepszy. W dorobku Hasa odnajdziemy filmy bardziej drapieżne i ludzkie - jak 'Pętla' - i bardziej przemyślane artystycznie - jak 'Złoto' [tekst powstał w 1964 roku, a więc zanim Has nakręcił "Rękopis znaleziony w Saragossie" i "Sanatorium pod klepsydrą" - przyp. red.]. A jednak 'Jak być kochaną' pozostanie utworem, do którego ciągle będzie się powracać, o którym nie sposób zapomnieć. Mówiło się, że tajemnica powodzenia tego filmu tkwi w czymś specyficznym; leży on na głównym szlaku tematycznym 'szkoły polskiej' - dyskusji o heroizmie i antyheroizmie. Ba! Są nawet tacy, którzy uważają dziś 'Jak być kochaną' za ukoronowanie tej szkoły, zamknięcie pięknej karty polskiego filmu" - pisał Skwara.
Film "Jak być kochaną" przeszedł jednak do historii polskiego kina głównie za sprawą kreacji Barbary Krafftówny. Wiesław Gołas, który grał w filmie Hasa epizod niemieckiego żołnierza, nazywa rolę Krafftówny "najdoskonalszą kreacją kobiecą w dziejach polskiego kina powojennego".
"Has nie analizował szczegółowo postaci z aktorem, nie sugerował takiego czy innego rozegrania poszczególnych scen, nie zatrzymywał się na drobiazgach. Przekazywał jedynie ogólny nastrój, temperaturę tematu. Te rozmowy z reżyserem trwały przez cały czas realizacji filmu. W niezwykle ważnej scenie gwałtu, kiedy Felicja w brutalny sposób staje się kobietą, Has mówił przede wszystkim o znaczeniu tej sceny dla całego rozwoju postaci, dla całego filmu. To bardzo rozszerza inwencję aktora, nie skupia jego uwagi jedynie na drobiazgach" - wspominała pracę z reżyserem Krafftówna.
"Otrzymałem tę rolę przez przypadek. Któregoś dnia zadzwonił do mnie Wojtek Has i powiedział: 'Wiesiu, ty grasz samych takich wesołków w tych różnych kabaretach. A ja mam dla ciebie propozycję zupełnie inną'" - wspominał Wiesław Gołas, który wcielił się w niemieckiego żołnierza, który gwałci główną bohaterkę.
Ważną kreację stworzył w filmie również Zbigniew Cybulski, który w pewien sposób zdemitologizował tu swego sztandarowego bohatera - Maćka Chełmickiego z "Popiołu i diamentu". Nawiązaniem do słynnej sceny z płonącymi kieliszkami była wizyta Felicji w knajpie w poszukiwaniu Wiktora.
"Jest tam i i chłopak, i dziewczyna, i wspominanie wojennej przeszłości. U Hasa nie ma jednak patosu, chłopak i dziewczyna są sporo starsi, a wszystko jest podszyte goryczą" - notowała Iwona Kurz w tekście "Ofelia, Felicja i NN".
Nieco światła na sposób kreowania bohaterki rzuciła sama aktorka.
"Jestem pewna, że rola Felicji byłaby zupełnie inna, gdyby nie długie ujęcia i zdjęcia z jednoczesnym nagrywaniem dźwięku i dialogów, co było charakterystyczną metodą pracy Wojciecha Jerzego Hasa. Dopiero w takich warunkach aktor może dać z siebie wszystko, skupić się , naprawdę tworzyć. Wówczas zaczynają odgrywać role sprawy na pozór nieistotne, na przykład szczegóły ubioru" - zwierzała się po premierze Krafftówna dodając, jak ważne było dla niej wczucie się kostium Felicji.
"W scenach w samolocie fotografowano mnie wyłącznie w zbliżeniach. Zdjęcia były dość trudne, proponowano mi, żebym zdjęła szpilki i założyła wygodne pantofle. Nie zrobiłam tego. Dopiero w pełnym stroju - kostiumie, kapeluszu, rękawiczkach, szpilkach - mogłam czuć się jak Felicja w trakcie podróży do Paryża. Albo inny przykład: jak oddać uczucia, myśli kobiety, którą zgwałcono? Całą tę scenę - w pokoju i w łazience - grałam na bosaka. Chodzenie bosą nogą po brudnej, zimnej podłodze atelier pozwoliło mi na znalezienie - chyba niezupełnie świadomie - właściwego wyrazu aktorskiego" - ujawniła Krafftówna.
Film "Jak być kochaną" otrzymał w 1963 roku Złotą Kaczkę - nagrodę magazynu "Film" dla najlepszej produkcji sezonu. Był również pokazywany na festiwalu w San Francisco, gdzie zdobył główną nagrodę - Złote Wrota oraz wyróżnienia dla Barbary Krafftówny (najlepsza aktorka) i Kazimierza Brandysa (najlepszy scenariusz).