Jacek Bromski o "Anatomii zła": Powinniśmy zaprotestować
"'Anatomia zła' to film zrodzony z chęci zareagowania na to, co się dookoła dzieje" - mówi Jacek Bromski. "Zło rozpanoszyło się, a dobro stało się czymś godnym pogardy i wyśmiewania. W newsach jest więcej wiadomości o tym, że matka zabiła dziecko, niż że ktoś zrobił dobry uczynek, na przykład dał chleb do domu dziecka. Powinniśmy zaprotestować!" - mówi reżyser.
Nominowany do Złotych Lwów 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni obraz o wydarzeniach, które wstrząsnęły Polską trafi do szerokiej dystrybucji 18 września. W filmie zainspirowanym najgłośniejszymi sprawami kryminalnymi ostatnich lat zobaczymy m.in. Marcina Kowalczyka, Krzysztofa Stroińskiego, Piotra Głowackiego, Andrzeja Seweryna, Annę Dereszowską i wschodzącą gwiazdę młodego pokolenia - Michalinę Olszańską.
"Fabuła 'Anatomii zła' i główne postaci to historia oryginalna, wymyślona do filmu, niemniej jednak wiele wydarzeń może kojarzyć się z autentycznymi wypadkami, takimi jak zabójstwo generała Marka Papały czy Nangar Khel w Afganistanie, gdzie polskich żołnierzy oskarżono o zbrodnie wojenne" - opowiada reżyser Jacek Bromski, który zrealizował "Anatomię zła" na podstawie własnego scenariusza. Jak podkreśla, "rzeczywistość filmowa jest jak najbardziej osadzona tu i teraz, we współczesnej Polsce".
"Chodziło mi o to, by przesłanie filmu możliwie jak najgłębiej trafiło do widza i uzmysłowiło mu, jak bardzo zmienia się świat, w którym żyjemy. Że dobro dawno przestało być tematem interesującym media, a rolę punktu odniesienia przejęło zło - i, co najgorsze, ta sytuacja coraz bardziej wydaje nam się normalna" - mówi Bromski.
Płatny zabójca o pseudonimie "Lulek" (Stroiński) zostaje warunkowo zwolniony z więzienia. Wkrótce potem prokurator (Głowacki), który kilka lat wcześniej doprowadził do jego aresztowania, składa mu propozycję nie do odrzucenia. W zamian za duże pieniądze, wymazanie kartoteki i możliwość dyskretnego opuszczenia kraju, "Lulek" ma zlikwidować komendanta Centralnego Biura Śledczego.
Zabójca angażuje do pomocy Staszka (Kowalczyk), wydalonego z armii snajpera, który został kozłem ofiarnym nieudanej misji w Afganistanie. Podając się za oficera kontrwywiadu, "Lulek" wmawia eks-żołnierzowi, że został wybrany do zadania specjalnego i jeśli je wykona, dostanie szansę na powrót do wojska. W trakcie przygotowań do zamachu Staszek zaczyna nabierać podejrzeń co do prawdziwych intencji "Lulka". Tymczasem zleceniodawcy naciskają na przyspieszenie akcji. Rozpoczyna się śmiertelne odliczanie.