Reklama

J. Hoffman kończy film o Ukrainie

W Sikorach Juskich, wsi oddalonej od Ełku o niecałe 20 km, Jerzy Hoffman ("Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem", "Ogniem i mieczem") kończy pracę nad dokumentalną trylogią o Ukrainie. 50-minutowe odcinki obejmą historię od chrztu Ukrainy po współczesność - informuje Gazeta Olsztyńska". Film twórcy "Potopu" nie trafi jednak do kin.

Sikory Juskie to wieś nad jeziorem Łaśmiady. Nad brzegiem jeziora stoi piękny dom. Jego ogromny taras na balach łukiem wcina się w toń jeziora. Przez ogromne okna można podziwiać piękno mazurskiego krajobrazu w całej okazałości.

Ten dom ma historię utrwalona na filmowej taśmie. To tu powstały "Piękna nieznajoma", "Ogniem i mieczem" czy "Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem" Jerzego Hoffmana. Bo to właśnie reżyser jest - i to od ponad 20 lat - właścicielem tego pięknego domu.

Reklama

"Świetnie mi się tutaj pracuje i odpoczywa. Cały potrzebny sprzęt mamy tutaj, jesteśmy zamknięci, więc nie mamy pokus wielkiego miasta i wszystko koncentruje się wokół pracy" - zachwala swój "filmowy" dom nad Łaśmiadami Jerzy Hoffman.

Najnowsze dzieło Jerzego Hoffmana, nad którym prace trwają od wiosny 2004 roku, nigdy nie trafi do kin. Obejrzą ją za to telewidzowie prawie na całym świecie, bowiem powstanie od razu sześć wersji językowych: polska, ukraińska, rosyjska, angielska, hiszpańska i niemiecka. Nie będzie to dzieło historyczne, choć pokaże wydarzenia sprzed wielu wieków. Będzie to opowieść o narodzie - o tym, jak powstaje, jak rodzi się jego tożsamość i tradycja. Będzie to opowieść o Ukrainie. Dlatego jej tytuł, choć na razie roboczy, to po prostu "Ukraina".

"Pierwszy odcinek najprawdopodobniej będzie się nazywał Od Rusi do Małorosji, drugi Małorosja czy Ukraina, a trzeci A jednak Ukraina - mówi Jerzy Hoffman.

Historia zostanie opowiedziana w nietypowy sposób. W pierwszej części główne role "zagrają" ikony, ryciny, obrazy. W drugiej ciężar opowieści wezmą na siebie fotografie i archiwalne materiały filmowe. Trzecia będzie już całkowicie należała do XXI wieku i techniki komputerowej.

"Zjechaliśmy w poszukiwaniu materiałów Ukrainę wzdłuż i wszerz, rozmawialiśmy z historykami i prostymi ludźmi. Wiele godzin spędziliśmy w archiwach, muzeach nie tylko na terenie Ukrainy, ale także w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, gdzie istnieją największe ośrodki emigrantów ukraińskich" - opowiada reżyser.

Związki Jerzego Hoffmana z Ukrainą i dawnymi Kresami są znane nie od dziś. Przewijały się przecież w całej jego filmowej karierze, jak choćby "Panu Wołodyjowskim" czy "Potopie". Tam jednak były tylko historycznym tłem, teraz wystąpią w głównej roli. Czy jednak warto poświęcić dwa lata na film o Ukrainie?

"Warto. Po pierwsze, to kraj niezwykle bliski mojemu sercu, mam tam rodzinę i przyjaciół. A dwa, to taki film-obowiązek. Obywatelski obowiązek" - wyjaśnia Hoffman.

Nic więc dziwnego, że premierę trylogii Ukraińcy mają zobaczyć w najbliższą rocznicę "pomarańczowej rewolucji".W Polsce telewizja pokaże "Ukrainę" w tym samym czasie lub nieco później. Lektorem będzie sam Jerzy Hoffman. Towarzyszyć mu będzie muzyka Krzesimira Dębskiego.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Hoffman | NAD | Ukraine | Ogniem i mieczem | Słońce | Ukraina | Stara Baśń | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy