Isakowicz-Zaleski: "Wołyń" Smarzowskiego będzie wstrząsem
Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski oczekuje, że nowy film Wojciecha Smarzowskiego "Wołyń" "będzie autentycznym wstrząsem" - duchowny przyznał w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem dla RMF FM.
- Znam pana Stanisława Srokowskiego - pisarza, na bazie którego książki powstał scenariusz, znam relacje ludzi, którzy biorą udział w tym filmie - ten film będzie autentycznym wstrząsem - Isakowicz-Zaleski powiedział Ziemcowi na antenie RMF FM.
- Niech się nikt nie liczy, że to będą takie opowieści typu "Ogniem i Mieczem". To jest wstrząs, z tym, że to jest pokazanie tego, co się stało, a moim zdaniem właśnie III RP straciła szansę powiedzenia prawdy. Przez 27 lat nie powiedziała i dzisiaj to film będzie mówił prawdę, a nie politycy. Myślę, że to będzie ten kolejny rozłam w społeczeństwie , bo się okaże jakie to jest niesamowite kłamstwo - dodał Isakowicz-Zaleski.
"Wołyń" to epicka opowieść o wydarzeniach na wschodnich kresach Rzeczypospolitej w okresie II wojny światowej, szczególnie zaś o wydarzeniach z lata 1943 roku na Wołyniu, określanych mianem "rzezi wołyńskiej".
Akcja filmu rozgrywa się w małej wiosce, zamieszkałej przez Ukraińców, Polaków i Żydów, położonej w południowo-zachodniej części tej krainy i obejmuje okres 6 lat, od wiosny 1939 do lata 1945 roku. Toczące się wydarzenia obserwujemy oczami bohaterki, Zosi Głowackiej (debiutująca na ekranie Michalina Łabacz). Gdy ją poznajemy, Zosia jest zakochana w ukraińskim chłopcu z tej samej wsi. Dowiaduje się jednak, że ojciec postanowił wydać ją za najbogatszego gospodarza we wsi, Polaka Macieja Skibę (Arkadiusz Jakubik), znacznie starszego od niej wdowca z dwójką dzieci.
Dotychczasowe życie wioski odmienia najpierw okupacja sowiecka, a niemal dwa lata później niemiecki atak na ZSRR. Przez następny rok trwają brutalne mordy na Żydach. Tymczasem ukraińskie aspiracje do stworzenia niepodległego państwa, choć nie zyskały poparcia Niemców, wciąż rosną. Rośnie też napięcie pomiędzy polskimi i ukraińskimi sąsiadami. Dochodzi do zatargów, znikają ludzie. W końcu, latem 1943 roku, wybucha pożoga mordów i okrucieństwa. Oddziały UPA atakują polskie osady. Niekiedy Polacy z równą bezwzględnością biorą odwet na Ukraińcach. Pośród tego morza nienawiści Zosia próbuje ocalić swoje dzieci.
Jest to pierwsza tak szeroko zakrojona próba opowiedzenia tego fragmentu historii w polskim kinie. "Wołyń" został pomyślany jako wizualna lekcja historii. Tematyka mordów popełnionych na Wołyniu i we Wschodniej Galicji w latach 1943-45 przez dziesięciolecia spychana była poza nawias oficjalnej historiografii. W zamierzeniu twórców, film ma wypełniać tę lukę w wiedzy i świadomości historycznej oraz stanowić hołd dla ofiar zbrodni, poprzez wydobycie ich cierpień z zapomnienia.
- Byłbym imbecylem, gdybym się nie obawiał. Oczywiście, że się boję. Ale między innymi dlatego chciałem ten film zrobić, żeby sprowokować do dyskusji. Wszystkie filmy robię zresztą po to, żeby prowokowały - Wojciech Smarzowski mówił w rozmowie z Interią podczas ubiegłorocznego Festiwalu Filmowego w Gdyni.
"Wołyń" trafi na ekrany polskich kin 7 października 2016.