Inteligentna perwersja
Z dziewięciu premier tygodnia na numer jeden wybieramy wstrząsający "Ładunek 200" Aleksieja Bałabanowa ("Brat"). Może dlatego ,że jego kino to "inteligentna perwersja, której nie da się zbyć lekceważeniem"?
"Z naturalistycznego dramatu film Bałabanowa zmienia się nieoczekiwanie nie w thriller nawet, a krwawy horror - śmierć nie jest tu zresztą tragedią, bo jak mawia Aleksiej (a za nim jego żona): "Im wcześniej Bóg zabierze cię do siebie, tym mniej nagrzeszysz". Twórca Brata w swojej wizji spustoszeń, jakie zafundował totalitarny system, idzie w skrajności - smród chlewu, oceany wódki, brutalny seks z zapchlonym pijakiem Jest w tym przesada, ale i dziwna, magnetyczna siła, inteligentna perwersja, której nie da się zbyć lekceważeniem".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Twórca przeboju Brat swoim nowym filmem potwierdza, że jest jednym z najprzenikliwszych portrecistów współczesnej Rosji. (...) Bohaterowie jak w powieściach Dostojewskiego schodzą na samo dno poniżenia., tyle że bez szans na odbicie się ku świętości. To uniwersalny portret Ziemi jałowej, gdzie ciszy nawet nie ma / tylko suchy jałowy grzmot bez deszczu. Zresztą nawet gdyby spadł, nie byłby w stanie obmyć tego świata".
Michał Burszta, "Dziennik"
"Film jest bardzo dobrze grany, ma stylowe, czarno-białe zdjęcia, dzięki którym przypomina nieco filmy młodych gniewnych z lat 60., i nawet to ohydne Macclesfield, gdzie Curtis mieszkał, ma swoją poezję; zrobiony jest - na przekór tematyce - z dużym poczuciem humoru (p. gadatliwy i mitomański menedżer, ale nie tylko). O samej muzyce nawet nie będę wspominał".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"Czarno-białe kadry zaskakująco skutecznie udają dokument, głównie dzięki widmowemu autentyzmowi zdjęć Manchesteru. Formalnie Corbijn trafił w dziesiątkę, ale zbytnio zawierzył wspomnieniom Debbie [żona Curtisa], przez co sprowadził swojego bohatera do wspólnego dla zbuntowanych mizantropów mianownika, a psychologiczną złożoność rozmienił na proste dylematy. Curtis w jego filmie pozostaje cieniem własnej legendy, człowiekiem z krwi i kości bywa momentami".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"
"Polak potrzebny od zaraz nie puszy się, nie mizdrzy do widza, nie prowadzi do łatwej tezy: zdjęcia są tu celowo niedopieszczone, czasem niedoświetlone, bez wyrazistych kolorów. Loach nie bawi się w publicystykę, jak często się o nim myśli, ale próbuje uchwycić kawałek rzeczywistości w biegu, w niewygładzonym pędzie bez jasnego celu. Tempo nadaje tu właśnie Angie, która z sympatycznej dziewczyny pomagającej zdobyć fałszywe papiery nielegalnym emigrantom z Iranu zmienia się w twardą bizneswoman, która zapomina, że nie handluje odkurzaczami, ale ludźmi".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Ken Loach nie zmienia ani tematyki, ani stylu. Wciąż portretuje ludzi będących na marginesie życia. Może odrobinę zbyt tendencyjnie, a mimo to przekonująco. (...) Optymistyczne zawołanie oryginalnego tytułu It's a Free World... brzmi tym bardziej ironicznie, że Loach mówi nie tylko o niewolnikach na londyńskim bruku, ale o świecie pozbawionym obiektywnych wartości zastępowanych subiektywnym interesem".
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"
"Sterany życiem Stallone, chodzący dowód na skutki uboczne mięśniowych wspomagaczy (on sam już w zasadzie nie mówi, lecz jedynie wydaje z siebie bełkotliwe dźwięki) (...) opuszcza niebezpieczne głębiny filozoficznych mądrości i grzęźnie w bagnie klasycznej jatki: masowo sieka barbarzyńców, strzałami przebija im twarze na wylot, rękami rozszarpuje krtań. A że Sly podjął się tym razem również pisania scenariusza i reżyserii, udowadnia wszem i wobec, że nie tylko o aktorstwie nie ma bladego pojęcia. Nie trzeba więc z dawnego herosa ery VHS kpić - on sam pogrąża się znakomicie".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Stallone jakoś sobie radzi z opowiedzeniem tej prostej historii. nie pomija żadnego schematu, do jakiego przyzwyczaiło nas ramboidalne kino akcji. ani przez chwilę nie próbuje podejść z ironią do opowiadanej historii, zadrwić z samego siebie, pokazać dystans do formuły filmu ,i>strzelanego. Przeciwnie - całość okrasza patosem i dramatyzmem, który najlepiej oddaje kamienna, absolutnie martwa twarz".
Bartosz Staszczyszyn, "Dziennik"
"Otrzymujemy dziwną mieszankę kina familijnego i klasycznego horroru, która - UWAGA! - dla wielu młodszych widzów może okazać się zbyt straszna. Mniej strachliwi będą się jednak bawić dobrze: film trzyma w napięciu, animacja komputerowa wyczarowująca zarówno stwory wrogie ludziom, jak i im przyjazne jest bardzo przyzwoita, a do całej tej fantasmagorii dosypano - zawsze pożądaną - szczyptę życiowego realizmu. No i film jest wyjątkowo krótki - informację tę kieruję zwłaszcza do rodziców, którzy chcieliby sobie uciąć drzemkę".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"Film marka Watersa ma naiwną energię dawnych baśni, a wizjom magicznych światów bliżej do dziecięcych wyobrażeń o gumisiach niż drobiazgowej rekonstrukcji Władcy pierścieni. Ta planowa staroświeckość (...) sprawia że nie wstydzimy się tandety własnych wspomnień, a wyłaniający się z nich świat nie upada nigdy".
Michał Burszta, "Dziennik"
"Choć energię daje filmowi odważna groteska i czarny humor, stylistycznie bliżej Grlicowi do Tanovica niż do szarżującego Kusturicy. Widać to również w całkiem poważnym już finale - starcia z Albanią nie będzie, ale wielonarodowościowy splot w Jugosławii to bomba z opóźnionym zapłonem: by doszło do tragedii, wystarczą banalne nieporozumienia, głupie żarty i ambicje.".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"Posterunek graniczny został wyprodukowany przez pięć krajów byłej Jugosławii i we wszystkich odniósł kasowy sukces. Czuje się w nim, podobnie jak w wielu obrazach Emira Kusturicy, tęsknotę za tolerancją i wzajemnym szacunkiem, za bezpośrednimi kontaktami między ludźmi i godnym życiem we wspólnocie. Ale Grlić nie wierzy, żepokojowe współistnienie narodów byłej Jugosławii jest możliwe".
Krzysztof Kwiatkowski, "Dziennik"
"Debiut fabularny znanego scenarzysty jest skromnym, schludnym filmem mającym w sobie coś z Fargo, coś z Memento, trochę naciąganym i trochę zbyt prostym i przewidywalnym, ale całkiem przyzwoitym. Mnie najbardziej ujęła jego konsekwentnie melancholijna i posępna tonacja - we współczesnym kinie amerykańskim rzadko już spotykana. Mała rzecz, a cieszy".
Paweł Mossakowski, "Gazeta Wyborcza"
"To produkcja niskobudżetowa. Ciężko powiedzieć, by efekty przebijały te z tragicznej Mgły Ruperta Weinwrighta sprzed trzech lat. Zmutowane insekty nie budzą - bo nie mają budzić - grozy. Groźni są ludzie. (...) Dość statyczny film bardziej odwołuje się do klasyków w stylu Świtu żywych trupów niż superosiągnięć techniki CGI".
Łukasz Figielski, "Dziennik"
"Trudno bawić się w Polańskiego i Lyncha jednocześnie, jeśli reżyserskich zdolności brak, a fabuła upstrzona jest niedorzecznościami. Proste przesłanie - w każdym dziecku drzemie potwór, nad którym zapanować nie sposób - wspiera tu nawet swoimi bzdurami lekarka: Tak już jest: niektóre całkiem zdrowe dzieci płaczą, a inne nie. Pogubiłem się - to jesteśmy w końcu w XXI wieku czy w średniowieczu?".
Paweł T.Felis, "Gazeta Wyborcza"
"MAGICZNE OKO"
"Albańskie
Wojtek Kałużyński, "Dziennik"