Ikona PRL-u, która upadła. Nie było go stać na podstawowe potrzeby
Jan Piechociński – aktor, który podbił serca widzów rolą w kultowej komedii "Och, Karol", przeżywał zarówno chwile chwały, jak i trudne momenty w swojej karierze. Od nieoczekiwanego sukcesu, przez zawodowe zakręty, aż po symboliczny powrót na ekrany – jego historia to prawdziwa sinusoida losu w blasku reflektorów polskiego kina.
Jan Piechociński to nazwisko, które na stałe wpisało się w historię polskiego kina. Aktor zdobył ogromną popularność dzięki roli w "Och, Karol", uznawanej za jedną z "najbardziej niegrzecznych komedii PRL-u". Jego życie jednak nie zawsze przypominało filmową bajkę - droga, którą przeszedł, pełna była zarówno sukcesów, jak i trudnych chwil.
Początki kariery Jana Piechocińskiego nie zapowiadały jego związku z aktorstwem. Urodzony w lipcu 1950 roku, ukończył technikum sportowe, po czym rozpoczął studia na wydziale fizyki Uniwersytetu Warszawskiego. Szybko jednak zorientował się, że ścisłe nauki nie są jego powołaniem.
Próbował swoich sił na filologii polskiej i prawie, ale to w Państwowej Wyższej Szkole Filmowej w Łodzi odnalazł swoją pasję. Dyplom uzyskał w 1976 roku, co otworzyło mu drzwi do kariery aktorskiej.
W 1985 roku Piechociński wcielił się w tytułowego bohatera w filmie "Och, Karol", reżyserowanym przez Romana Załuskiego. Fabuła opowiadała historię niepoprawnego kobieciarza, który lawiruje między relacjami z wieloma kobietami. Film szybko zyskał status "najbardziej niegrzecznej komedii PRL-u" i przyniósł Piechocińskiemu olbrzymią popularność.
"Nie spodziewałem się, że ta rola tak zmieni moje życie" - wspominał w jednym z wywiadów. Film przez długi czas nie mógł trafić do kin z powodu cenzury. Nie chodziło jednak o śmiałe sceny, ale o wątki społeczne, takie jak kartki na żywność, które nie spodobały się ówczesnym władzom.
Choć rola w "Och, Karol" przyniosła aktorowi sławę, jednocześnie zamknęła wiele drzwi w jego karierze. "Po tej produkcji nie otrzymałem żadnej propozycji głównej roli" - wyznał Piechociński.
Mężczyzna, który na ekranie był obiektem westchnień kobiet, w rzeczywistości zmagał się z brakiem pracy i problemami finansowymi. "Bywały dni, kiedy nie miałem nawet na chleb" - wspominał w rozmowie. W poszukiwaniu zarobku wyjechał do Szwecji, gdzie przez pół roku pracował fizycznie.
Kryzys w karierze Piechocińskiego zakończył się w 1997 roku, gdy dostał propozycję roli Feliksa Nowaka w serialu "Klan". Był to przełom, który pozwolił mu stanąć na nogi. "Ta rola uratowała mnie finansowo" - przyznał aktor.
Później dołączył także do obsady serialu "Na Wspólnej", w którym grał do 2017 roku. Choć nigdy już nie wrócił na szczyt popularności, role w serialach zapewniły mu stabilizację zawodową.
W 2011 roku Jan Piechociński pojawił się w kontynuacji filmu, który przyniósł mu największą sławę. W "Och, Karol 2" wcielił się w postać księdza, który błogosławi młodszego "następcę" swojego bohatera - granego przez Piotra Adamczyka.
Choć jego kariera filmowa miała swoje wzloty i upadki, Jan Piechociński na zawsze pozostanie w pamięci widzów jako charyzmatyczny Karol - postać, która zapisała się w historii polskiego kina.
Zobacz też: Taką emeryturę ma Jan Piechociński. Kwota może zaskoczyć