Reklama

"Hydrozagadka", czyli totalne jaja

Anglicy stworzyli Jamesa Bonda, Amerykanie - Supermana. Czy ktoś pamięta jednak Asa - bohatera kultowej komedii Andrzeja Kondratiuka "Hydrozagadka"? Dziś mija 40 lat od telewizyjnej premiery jednego z najbardziej kultowych polskich filmów, będącego parodią zarówno słynnego komiksowego bohatera, jak i produkcyjnego kina socrealistycznego.

"Toż to był kompletny odlot. Po nagrodzie za 'Dziurę w ziemi' kompletnie nam odbiło. Razem ze scenarzystą filmu, Andrzejem Bonarskim, wykorzystaliśmy otrzymane zaufanie, żeby zrobić sobie totalne jaja" - reżyser "Hydrozagadki" Andrzej Kondratiuk, przypomina sobie okoliczności powstania filmu.

Ważnym kontekstem, w jakim rozpatrywać trzeba "Hydrozagadkę", jest bowiem reżyserski debiut Kondratiuka - nakręcona w 1970 roku na "społeczno-polityczne zmówienie" socrealistyczna opowieść o grupie geologów poszukujących w południowej Polsce ropy naftowej. "Dziura w ziemi" zdobyła główną nagrodę na festiwalu w Karlowych Warach, a młody reżyser otrzymał całkowitą swobodę przy wyborze tematyki swego kolejnego filmu.

Reklama

"Pisząc scenariusz, świetnie się bawiliśmy z Andrzejem Bonarskim, co chwila zaśmiewając się do łez. Byliśmy młodzi, niepoważni, nie interesowała nas ponura rzeczywistość, ale mimo to w filmie jest wiele podtekstów" - przypomina sobie Kondratiuk.

Jaki był pomysł na socrealistyczną wersję Supermana? Głównym bohaterem "Hydrozagadki" jest kreślarz Jan Walczak (w tej roli Jan Nowak), który poproszony zostaje przez szalonego naukowca - profesora Milczarka (Wiesław Michnikowski) o pomoc w rozwiązaniu tajemniczej zagadki - znikania wody w Warszawie w trakcie największych upałów. Niepozorny Walczak, wzorem Clarka Kenta z komiksu Marvela, przeistacza się w odważnego superbohatera Asa, który odkrywa podstępną intrygę demonicznego doktora Plamy (Zdzisław Maklakiewicz) i maharadży Kawuru (Roman Kłosowski). Zamierzają oni przy pomocy reakcji termojądrowej odparować wodę z polskich akwenów i przetransportować ją w postaci chmur, celem nawodnienia pustyni, na terytorium której znajduje się państwo Kawuru.

"Boję się, że moje dalekosiężne plany może pokrzyżować As. Jego nie można kupić" - mówi w filmie doktor Plama. "Czy to jest Batman?" - pyta się książę Kawuru. "Gorzej, stosując nomenklaturę narodową, Superman" - odpowiada bohater grany przez Zdzisława Maklakiewicza.

Superman, Bond, Socreal...

Główny bohater "Hydrozagadki" przypomina ubiorem swego bardziej znanego amerykańskiego kolegę -Jan Nowak w filmie Kondratiuka paraduje w specjalnym kostiumie z wielką literą "A" na piersiach. As obdarzony jest też, podobnie jak Superman, nadprzyrodzonymi umiejętnościami, przeczącymi prawom grawitacji.

Maciej Łuczak w książce "Wniebowzięci, czyli jak to się robi hydrozagadkę" zwraca jednak uwagę na inne źródło inspiracji. "Podobny komiksowy czarno-biały schemat fabularny cechuje wszystkie filmy z Jamesem Bondem, który zawsze walczy z szalonymi naukowcami oraz zbrodniczymi organizacjami, chcącymi przejąć kontrolę na światem" - pisze Łuczak, dodając że wybitnie "bondowską" relacją jest w "Hydrozagadce" związek głównego bohatera z profesorem Milczarkiem. "Kojarzy się on przecież ze zwierzchnikiem Bonda z Secret Service, zwanym M., który na początku każdego filmu o przygodach agenta 007 wzywa go do siebie i powierza jakąś tajną misję".

As jest jednak przede wszystkim "porządnym obywatelem", stojącym na straży przyzwoitości. To już jawna parodia pozytywnych bohaterów licznych filmów, zwanych produkcyjniakami. Oto jak główny bohater scharakteryzowany został w scenariuszu "Hydrozagadki": "Kawaler, nie pije, nie pali, szkołę ukończył z oceną celującą, sportowiec amator, finalista biegów przełajowych, przechodził szczepienia ochronne, w dzieciństwie nie chorował na świnkę, koleżeński, stały w uczuciach, punktualny, obowiązkowy, nienaganny pracownik uśmiechnięty na co dzień, wszechstronnie aktywny, sprawny fizycznie, umysłowo. Tyle pozytywnych cech w jednym człowieku daje niepospolitą siłę, moc i energię. Dlatego nasz bohater jest fenomenem natury!".

As ostrzega:


Warto dodać, że odtwórca głównej roli - Jan Nowak - poza tym, że był "partyjnym towarzyszem", miał już na swoim koncie dwie duże proletariackie role kinowe: w "pamiątce z Celulozy" oraz "Pod gwiazdą frygijską". Był więc wyrazistym symbolem socrealistycznego kina.

"Józek Nowak był naprawdę świetny. Grał brawurowo, nie chciał nawet, żeby nasz wspaniały kaskader (...) go dublował. Parę razy wykonał sam skoki na batucie. Józek był wzorem bohatera pozytywnego. On, partyjny towarzysz, bawił się jednak świetnie przy kręceniu tego filmu" - wspomina Kondratiuk.

Rola Asa przyczyniła się z pewnością do tego, iż w 1970 roku aktor otrzymał Brązowy Medal za zasługi dla Obronności Kraju.

Jak "Rejs"

Po 30 latach "Hydrozagadkę" ogląda się trochę jak "Rejs" Marka Piwowskiego. Obydwa filmy łączy postać Zdzisława Maklakiewicza, który jako doktor Plama wygłasza najsłynniejszą kwestię "Hydrozagadki": "Komary rypią, wejdźmy do środka". Smaczne epizody zagrali jednak w filmie Kondratiuka inni uznani aktorzy: Franciszek Pieczka, Jerzy Dobrowolski, Wojciech Pokora, Wiesław Gołas, Ewa Szykulska, czy pierwszy amant ówczesnego kina polskiego - Tadeusz Pluciński.

To właśnie między jego bohaterem a postacią, grana przez Ewę Szyklulska dochodzi do romantycznej sceny, w której Kondratiuk wykpiwa popularny w zagranicznych produkcjach zabieg "product placement". "Czytam "Time'a' i 'Epocę', piję Ballantinesa, palę Winstony" - mówi jego bohater.

Największym realizacyjnym osiągnięciem Kondratiuka pozostaje jednak oryginalna czołówka filmu, "zagrana" przez Igę Cebmrzyńską.

Słynna czołówka "Hydrozagadki":


"To mój pomysł. Powód, że czołówka miała taką formę, był banalny: zabrakło pieniędzy na plastyka, który miał zrobić tradycyjną czołówkę. No więc wymyśliłem, żeby ją zagrać. A dlaczego by nie! Nie bez przyczyny ktoś powiedział, że można przecież zagrać nawet książkę telefoniczną" - przypomina Kondratiuk.

Zmęczeni upałem

"Hydrozagadka" zadebiutowała w telewizji 30 kwietnia 1971 roku, druga emisja nastąpiła 3 miesiące później - 29 lipca. Premiera filmu zbiegła się z... falami upałów nad Polską.

"Upał, który w pewnych okolicznościach może doprowadzić do szaleństwa, na pewno w większości z nas wzmaga drażliwość w stopniu grożącym wybuchem, awanturą. I oto, zmęczeni upałem, siadamy przed telewizorem, licząc na chwile wypoczynku. Pojawia się Kondratiuk ze swoim filmem, robi miny, przedrzeźnia, żongluje nonsensami i wymęczonym widzom każe się domyślać, do kogo robi miny, skąd czerpie nonsensy. Oczywiście Kondratiuk nie może odpowiadać za skutki upału w postaci naszej zwiększonej drażliwości. Na jego miejscu sprzeciwiałbym się pokazywaniu w telewizji 'Hydrozagadki' właśnie w tych dniach. O chłodzie inaczej przyjmowalibyśmy ten film" - pisał na łamach "Życia Warszawy" Stanisław Grzelecki.

"Strasznie nas opieprzono za tę 'Hydrozagadkę'. Pisano, że to zupełnie niepoważne i apelowano, aby nie dawać mi więcej kamery do ręki. Moi rodzice to wszystko czytali, a ja się bardzo wstydziłem" - przyznaje Kondratiuk.

Na szczęście nie porzucił reżyserskiej kariery. Dzięki temu w kolejnych latach na ekrany weszły jego kolejne filmy, tym razem z legendarnym duetem Jan Himilsbach-Zdzisław Maklakiewicz: "Wniebowzięci" i "Jak to się robi". Sam Kondratiuk w swym dużo późniejszym filmie "Wrzeciono czasu" mógł zaś powtórzyć kultową kwestię Maklakiewicza-doktora Plamy: "Komary rypią".

Najsłynniejsza kwestia "Hydrozagadki":


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Wszystkie cytaty pochodzą z książki Macieja Łuczaka "Wniebowzięci, czyli jak to się robi hydrozagadkę".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: jaja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama