Reklama

Hugh Jackman: Król rozrywki

Hugh Jackman zapisał się w masowej wyobraźni jako mutant Wolverine, członek drużyny X-Men. Jednak jego kariera to nie tylko adaptacje komiksów Marvela. Jackman ma na swoim koncie Złoty Glob i nominację do Oscara. Sprawdza się doskonale w każdym gatunku: komedii romantycznej, thrillerze, musicalu i filmie psychologicznym. Śpiewa, tańczy, recytuje, imponuje muskulaturą. Prawdziwy człowiek-orkiestra. 12 października 2023 roku aktor skończył 55 lat.

"Aktorstwo to nie tylko moja pasja, ale i zawód. Jak w każdej pracy, zdarzają się dni gorsze, ale nawet wtedy trzeba dawać z siebie wszystko. Tego nauczył mnie mój ojciec, gdy byłem małym chłopcem. I tego samego chcę nauczyć moje dzieci" - mówił Hugh Jackman podczas jednej z konferencji promującej film "X-Men" Bryana Singera. 

Hugh Jackman: Trudne dzieciństwo aktora

Ojciec aktora, Chris, pracował, jako księgowy w angielskim Cambridge. Później zdecydował, że wraz z żoną Grace i dziećmi przeniesie się do Australii. Hugh urodził się w Sydney. Mimo przeprowadzki na Antypody pan Jackman dalej stawiał na surowy chów. Uczył dzieci odpowiednich manier i wymagał od nich całkowitego posłuszeństwa. Z powodu atmosfery, która panowała w domu, Hugh wolał spotykać się ze swoimi znajomymi na plaży lub na boisku. 

Reklama

Pocieszeniem dla chłopca było to, że ojciec pozwalał mu rozwijać swoje pasje. Na scenie Hugh występował już jako pięciolatek. Był dużo dojrzalszy od rówieśników. Wychowawczynie nazywały go małym, angielskim dżentelmenem. 

Gdy chłopiec miał osiem lat, jego matka Grace niespodziewanie wyprowadziła się z domu i wróciła do Anglii. Pozostawiła Hugh oraz czwórkę jego rodzeństwa pod opieką ojca. Niecały rok później chłopiec przeżył kolejną traumę. Matka poinformowała ich, że założyła nową rodzinę. 

"To był olbrzymi cios. Niewyobrażalny dla dziecka. To, że razem z rodzeństwem daliśmy radę się z tego otrząsnąć, jest zasługą ojca. Nie załamał się. Wychował nas sam, ciągle przestrzegając swoich zasad" - stwierdził po latach. Jednocześnie, Jackman wielokrotnie zaznaczał w wywiadach, że nie obwinia matki za to, że porzuciła jego i braci. Tłumaczył ją tym, że cierpiała wówczas na depresję poporodową. 

Po jakimś czasie Grace doszła do porozumienia ze swoim byłym mężem w kwestii wychowania ich dzieci i przejęła opiekę nad dwoma siostrami aktora, podczas gdy on wraz z dwoma braćmi pozostał w Australii. 

Mimo zawirowań rodzinnych Hugh nie popadł w złe towarzystwo, ani nałogi. Łapał się dorywczych prac, uprawiał sporty. "Świadomie unikałem imprez. Pracowałem nocami na stacji benzynowej i to bardziej mnie kręciło niż gra w butelkę czy rozbierany poker. Czułem się bardziej dorosły i w końcu niezależny. Dostawałem 10 dolarów za godzinę" - wspominał. 

Ignorował też dziewczyny. Bał się angażować w związki, by nie powtórzyć przykrych doświadczeń rodzinnych. 

Hugh Jackman: Początki kariery

Aktorem został dopiero po ukończeniu studiów na wydziale dziennikarstwa. Chciał zostać reporterem. Aktorstwo miało być tylko zajęciem tymczasowym, dopóki nie otrzyma odpowiedniej posady w mediach. By podszkolić swoją grę, zapisał się do szkoły. Jednocześnie dorabiał na siłowni, wydając kluczyki do szafek w szatniach. Z czasem zrozumiał jednak, że aktorstwo jest jego powołaniem. Wcześnie wydawało mu się, że jako artysta nie zdoła zarobić na życie. 

W 1995 r. na planie serialu "Correlli" poznał starszą od siebie o 13 lat aktorkę, Deborrę-Lee Furness. Wielu dziwiło się, że tak atrakcyjny mężczyzna jak Jackman mógł zakochać się w sporo starszej kobiecie. Była to jednak miłość od pierwszego wejrzenia. Już rok później Hugh i Deborra zostali małżeństwem. 

Do czasu roli w "X-Men" (2000) Jackman był głównie aktorem teatralnym. Jego popularność nie wykraczała poza Australię. W adaptacji superbohaterskiego komiksu wystąpił zresztą przez przypadek. Zatrudniono go po rekomendacji Russella Crowe'a, gdy Dougray Scott, który miał się pierwotnie wcielić w Wolverine'a, miał wypadek motocyklowy, uniemożliwiający mu stawienie się na planie. Rola ta przyniosła mu sławę i otworzyła drzwi do wielkiej kariery. 

Co zabawne, Jackman nie do końca wierzył w powodzenie filmu. "To był mój pierwszy film po przyjeździe do Ameryki. Muszę przyznać, że nie wiązałem z nim dużych nadziei. Znajomi w branży radzili mi, żebym rozglądał się za innym filmem, na wypadek, gdyby ten nie wypalił, co wszyscy podejrzewali. Kręciłem się więc po Los Angeles, chodziłem na różne przesłuchania, aby mieć coś w zanadrzu. Byłem przygotowany na to, że ta produkcja okaże się klapą. Otrzymałem wtedy kolejną rolę. Pomyślałem: 'Dzięki Bogu!. Dostałem jeszcze jedną szansę'" - przyznał szczerze, goszcząc w jednym z ostatnich odcinków programu "Good Morning America". 

Na przestrzeni lat Jackman wcielił się w Wolverine'a aż dziewięć razy. Ostatnim razem zrobił to przy okazji nagradzanego "Logan — Wolverine", w którym wcielił się w starszą, zgorzkniałą i pozbawioną złudzeń wersję superbohatera. Chociaż zapowiadał, że to jego pożegnanie z postacią, w 2022 roku ogłosił, że ponownie wcieli się w członka X-Men - tym razem w "Deadpoolu 3". 

Hugh Jackman: Człowiek-orkiestra

Ograniczenie kariery Jackmana jedynie do serii "X-Men" i jej spin-offów byłoby nieporozumieniem. Przez lata aktor wielokrotnie udowadniał swoją wszechstronność. Już w 2001 roku rozkochał w sobie publiczność w komedii romantycznej "Kate i Leopold". W 2006 roku wystąpił u największych autorów kina — Woody'ego Allena, Darrena Aronofsky'ego i Christophera Nolana. W 2009 roku prowadził galę rozdania Oscarów i wypadł fenomenalnie. 

Na upragnioną przez wielu statuetkę miał szansę tylko raz. W 2013 roku nominowano go za główną rolę w musicalu "Nędznicy" Toma Hoopera. "Walczyłem o tę rolę jak lew" - wspominał w jednym z wywiadów. "O planach przeniesienia tego musicalu na ekran po raz pierwszy usłyszałem od mojego agenta, który zasugerował mi, że powinienem spróbować dołączyć do obsady. Poprosiłem więc Toma Hoopera o spotkanie. Widzieliśmy się kilka miesięcy wcześniej, podczas ceremonii rozdania Oscarów, na której Tom odebrał statuetkę dla najlepszego reżysera za 'Jak zostać królem'". 

"Podczas tego spotkania miło nam się gawędziło, więc w pewnym momencie po prostu wypaliłem: 'Słuchaj, Tom, bardzo zależy mi na tym, żeby zagrać Jeana Valjeana. Zaproś mnie na przesłuchanie'. On na to: 'Chwila, moment! Nie wiem, co słyszałeś, ale to jeszcze nic pewnego! Na razie dopiero rozważam taką opcję'. Rozstaliśmy się w końcu, a ja pomyślałem: 'Może zachowuję się zbyt agresywnie...' - wspominał Jackman. 

"Po upływie miesiąca okazało się jednak, że Tom faktycznie realizuje 'Nędzników', a ja sam zostałem zaproszony na casting" - kontynuował aktor. "Najpierw przez godzinę śpiewałem piosenki z musicalu pod okiem dyrektora muzycznego, a następnie odbyłem trzygodzinną rozmowę z Tomem". Jackman w końcu przerwał przesłuchanie, ponieważ... musiał położyć dzieci spać. Mimo to otrzymał upragnioną rolę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Hugh Jackman | Logan: Wolverine
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy