Hugh Hudson nie żyje. Reżyser oscarowego filmu "Rydwany ognia" zmarł w wieku 86 lat
Hugh Hudson nie żyje. Reżyser, który zasłynął z filmu "Rydwany ognia" zmarł w wieku 86 lat w londyńskim szpitalu po przejściu krótkiej choroby. Informację o śmierci przekazała rodzina.
Hugh Hudson urodził się w Londynie w 1936 roku. Rodzina mieszkała przy Welbeck Street 27. Przodkowie ojca pochodzili ze Szkocji.
"To po nich mam siłę" - twierdził artysta.
Od dziecka musiał polegać na sobie, bo w wieku 6 lat został wysłany do szkoły z internatem. Przez jakiś czas służył w armii (w korpusie pancernym). Został zwolniony w stopniu podporucznika w 1960 roku. Skończył studia w Eton i zaczął pracę jako szef działu castingu w jednej z londyńskich agencji reklamowych. W którymś momencie Hudson poczuł, że musi wyjechać z Anglii. Najlepszym miastem na złapanie równowagi wydał mu się Paryż.
Tam na życie zarabiał jako montażysta. Po powrocie do Londynu zaczął kręcić spoty reklamowe, potem dokumenty. W 1975 roku stworzył firmę produkcyjną. Wyprodukował m.in. "Fangio, życie z prędkością 300 km/h", film dokumentalny o wyścigach samochodowych, widziany oczami legendarnego argentyńskiego kierowcy Formuły 1, 5-krotnego mistrza świata - Juana Manuela Fangio. Warto dodać, że Hudson był pionierem nowego stylu graficznego w dokumentach i reklamach.
W 2003 roku Hugh Hudson otrzymał specjalną nagrodę Cannes Lions w 50. rocznicę Międzynarodowego Festiwalu Reklamy. Nagroda przyznawana jest tylko reżyserom, którzy zdobyli Grand Prix więcej niż raz.
"Naprawdę lubiłem kręcić reklamy. To bardzo inspirujące, niezwykle twórcze zajęcie. Jeśli chodzi o dokument, to czułem odpowiedzialność. Ocalałem kawałek prawdy" - wyznał Hudson.
Robiąc dokumenty, cały czas marzył o fabule. Miał pomysł, wybranych aktorów, producenta, ludzi gotowych do współpracy. Brakowało pieniędzy. Gdy przystępował do realizacji "Rydwanów ognia" - pierwszej fabuły - ponieważ nie udało mu się zebrać pożądanej kwoty, zastawił dom. Z nieoczekiwaną pomocą przyszedł mu Mohamed Al-Fayed, ojciec Dodiego Al-Fayeda, przyjaciela księżnej Diany (oboje zginęli w katastrofie samochodowej w 1997 roku).
Do dziś mówi się, że "Rydwany ognia" to najlepszy film opowiadający o igrzyskach. Hudson oddał idee olimpizmu, tak jak je wymyślił twórca nowożytnych igrzysk, baron Pierre de Coubertin. Film otrzymał cztery Oscary, w tym dla najlepszego filmu. Muzyka greckiego kompozytora Vangelisa - tworzył ją z myślą o swoim ojcu, biegaczu - jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych ścieżek dźwiękowych w historii kina.
Po fantastycznym debiucie Hudson poszedł za ciosem. Przypomniał sobie o Tarzanie, którego jak nikt inny grał znakomity pływak, mistrz olimpijski Johnny Weissmuller. Między rokiem 1932 a 1948 zagrał w 12 filmach o Tarzanie! Wielki, umięśniony, półnagi przemierzał kongijskie lasy. Wymyślił charakterystyczny okrzyk Tarzana - tyrolskie jodłowanie.
Hudson zapragnął powrócić do ulubionego bohatera. I tak powstał "Greystoke: Legenda Tarzana, władcy małp". O rolę dziewczyny Tarzana - Jane - ubiegały się: Maryam d’Abo, Bridget Nielsen i Andie McDowell. Wygrała McDowell. Ale... Maryam 19 lat później została żoną reżysera. Pierwszą godną uwagi jej rolą była Kara Milovy, dziewczyna Bonda (Timothy Dalton) w filmie "W obliczu śmierci".
Kolejne jego filmy: "Rewolucja", "Droga do domu", "Pierwsze oczarowanie", "Marzyłam o Afryce" nie wzbudziły entuzjazmu krytyki.
Hudson niechętnie mówił o swoim życiu prywatnym. Jego pierwszą żoną była młodsza od niego o 10 lat malarka Susan Michie. Pobrali się w 1977 roku. W następnym cieszyli się z narodzin syna. Niestety, małżeństwo nie wytrzymało próby czasu. Drugą żoną w 2003 roku została piękna Maryam d’Abo. Poznali się przy castingu do filmu o przygodach Tarzana. Przez następnych 15 lat nie widzieli się, aż wpadli na siebie na przyjęciu. Od tamtej pory byli nierozłączni.
Hugh Hudson zmarł w wieku 86 lat po krótkiej chorobie.
ZM