Reklama

Hollywood wspomina Big Mike'a

Aktorowi Michaelowi Clarke Duncanowi, zmarłemu w poniedziałek 3 września, dwa miesiące po ataku serca, jako pierwsi hołd złożyli Tom Hanks i Gary Sinise, koledzy z filmu "Zielona mila". Wielkiego olbrzyma o gołębim sercu wspominają również Bruce Willis oraz reżyserzy Frank Darabont i Michael Bay.

"Jestem wstrząśnięty stratą Big Mike'a. Był skarbem, który odkryliśmy na planie 'Zielonej mili'. Był magiczny. Był kochającym człowiekiem, a jego odejście pozostawia nas w wielkim smutku i szoku" - powiedział Tom Hanks w programie "Entertainment Tonight".

Gary Sinise na wiadomość o śmierci Duncana napisał na Twitterze: "Miałem przyjemność pracować z Michaelem Clarke Duncanem dwa razy. Przy 'Zielonej mili' oraz gościnnie w 'CSI.NY'. Prawdziwy dżentelmen. Spoczywaj w pokoju mój przyjacielu".

Reżyser "Zielonej mili", Frank Darabont przyznał, że jest zdruzgotany po śmierci Duncana.

Reklama

"Był jedną z najlepszych osób, jakie miałem okazję znać i szansę pracować. Michael miał bardzo łagodne wnętrze - był przykładem przyzwoitości, uczciwości i dobroci. Smutek, jakie odczuwam jest niewyobrażalny. Doświadczenie z wspólnej pracy przy 'Zielonej mili' było niesamowicie wciągające, jak podróż życia. Co pozostaje ciągle w mojej głowie, to jego przywiązanie do swojej pracy i postępy, które zrobił jako artysta. Nigdy nie było aktora, który bardziej zasługiwałby na nominację do Oscara, niż Michael za rolę Johna Coffey'a. Michael opuścił nas zdecydowanie za wcześnie. Straciliśmy wielkiego człowieka z wielkim wnętrzem" - czytamy w wydanym przez reżysera oświadczeniu.

Aktora wspomina również reżyser filmu "Armagedon", Michael Bay. W 1998 roku, razem z koproducentem filmu Jerrym Bruckheimerem, zaproponowali Duncanowi rolę J.Otisa 'Bear' Kurleenbear'a.

"Jestem naprawdę załamany po stracie tak fantastycznego faceta w moim życiu. Dałem mu jego pierwszą rolę filmową jako Bear w 'Armagedonie'. Znaleźliśmy go na siłowni. Płakał na pierwszym z castingów, że udało mu się dostać rolę w filmie Michaela i Jerry'ego', bo chciał, by mama była z niego dumna. Daliśmy mu tę rolę" - napisał na swojej stronie internetowej reżyser.

"Pierwszego dnia na planie wypadł słabo. Pamiętam, jak patrzył na Bena Afflecka przekonany, że na pewno będziemy musieli go zwolnić. Ale powiedziałem mu: 'Mike, zatrudniłem cię, chcę słodkiego Mr Clarke Duncana, którego poznałem na przesłuchaniu.' I dodałem: 'Publiczność cię pokocha'".

"Wszyscy go pokochali, jego pogodę ducha i zaraźliwy śmiech. To był świetny czas, zawsze będę pamiętał, jak dumny byłem, że mogłem oglądać, jak rozwija się na moich oczach jako aktor. Zostań w pokoju stary" - dodał Bay.

Bruce Willis, gwiazda filmu "Armagedon", również złożył osobisty hołd Duncanowi, z którym pracował także na planie "Sin City", "Śniadania mistrzów" czy "Jak ugryźć 10 milionów".

"Michael Duncan był świetnym aktorem, człowiekiem i moim drogim przyjacielem. Będzie mi brakować Big Mike'a bardzo mocno" - powiedział aktor reporterowi "E! News".

Narzeczona Duncana, gwiazda telewizyjnego reality show, Omarosa Manigault, opublikowała we wtorek, 5 września, na Twitterze podziękowania dla fanów: " Dziękuję za tak wiele miłości i wsparcia dla mojego ukochanego Michaela. Będzie nam go bardzo brakować".

Przypomnijmy, że Michael Clarke Duncan zmarł w poniedziałek, 3 września, w Los Angeles. Śmierć nastąpiła w szpitalu, w konsekwencji trwających od blisko dwóch miesięcy komplikacji po zawale serca. Miał 54 lata.

Zobacz zwiastun filmu "Zielona mila":


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

WENN
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy