"Harry Potter": Rupert Grint czuł się przytłoczony graniem Rona Weasleya przez 10 lat
Rupert Grint w wywiadzie z "Bustle" otworzył się na temat wcielania się w postać Rona Weasleya w popularnej serii o Harrym Potterze przez dekadę. Wyjawił dlaczego woli skupić się teraz na nowych projektach niż wracać pamięcią do tamtych czasów.
W wywiadzie dla magazynu "Bustle" Rupert Grint powiedział, że wcielanie się w postać Rona Weasleya, gdy był w wieku od 11 do 22 lat było dla niego "duszące".
Wyjaśnił, że zaczął mieć trudności ze znalezieniem granicy między sobą a postacią.
Dodał nawet, że reaguje, gdy ktoś do niego mówi "Ron".
Chociaż Rupert Grint docenia wszystko, co dała mu gra w najpopularniejszej serii filmów na świecie, powiedział, że "chciał odpocząć, aby wszystko przemyśleć"
Gra w "Harrym Potterze" mogła okazać się dla aktora jeszcze trudniejsza. Niewiele osób wie, że Rupert cierpi na arachnofobię oraz boi się ciemności. Aktor chwytał się różnych zajęć, by odpocząć po 10 latach intensywnej pracy nad ekranizacjami prozy J.K. Rowling. Między innymi miał furgonetkę z lodami, hodował świnie i alpaki.
W 2022 roku ponownie spotkał się ze swoimi członkami obsady w specjalnym wydaniu, przygotowanym przez HBO Max z okazji 20. rocznicy "Harry'ego Pottera". Chociaż uważa, że było dla niego za wcześnie na ponowne spotkanie, przyznał, że bycie częścią serii "było naprawdę wyjątkowym doświadczeniem".
Jeśli chodzi o ostatnie projekty, Rupert Grint skupił się na mroczniejszych produkcjach. Wystąpił m.in. w serialu "Gabinet osobliwości Guillermo del Toro". Wkrótce widzowie zobaczą go na wielkim ekranie w filmie "Pukając do drzwi".
Czytaj więcej: Rupert Grint: Po "Harrym Potterze" hodował alpaki. Co robi dzisiaj?