Reklama

"Harry Potter i przeklęte dziecko" powraca na Broadway

Przedstawienie "Harry Potter i przeklęte dziecko" powraca na Broadway po roku przerwy związanej z pandemią COVID-19. Czy będzie towarzyszył mu skandal, który jakiś czas temu wybuchł wokół twórczyni i producentki spektaklu, J.K. Rowling.

Przedstawienie "Harry Potter i przeklęte dziecko" powraca na Broadway po roku przerwy związanej z pandemią COVID-19. Czy będzie towarzyszył mu skandal, który jakiś czas temu wybuchł wokół twórczyni i producentki spektaklu, J.K. Rowling.
J. K. Rowling na premierze spektaklu "Harry Potter i przeklęte dziecko" w Nowym Yorku /Evan Agostini/Invision/AP /East News

"Harry Potter i przeklęte dziecko" ma powrócić na Broadway tej jesieni. Spektakl ma stanowić połączenie wcześniejszego, dwuczęściowego przedstawienia. 

Powrót spektaklu w Ameryce Północnej obejmuje również pokazy w San Francisco i Toronto w Kanadzie, które przejdą do nowego formatu jednoczęściowego. Z kolei w Melbourne w Australii, londyńskim West Endzie i Hamburgu w Niemczech kontynuowany będzie dwuczęściowy pokaz.

W oświadczeniu producenci Sonia Friedman i Colin Callender nazwali ponowne otwarcie Broadwayu "bezprecedensowym momentem w historii teatru". 

Reklama

"Harry Potter" i przeklęte dziecko

Spektakl oparty jest na nowej, oryginalnej opowieści J.K. Rowling, Jacka Thorne'a i Johna Tiffany'ego. Działa jako kontynuacja bestsellerowej serii książek o Harrym Potterze. Spektakl debiutował w 2016 roku w Londynie, by w 2018 roku trafić na Broadway. 

"Współpraca przy 'Harrym Potterze i Przeklętym Dziecku' była jedną z największych radości mojego życia zawodowego" - wyznała  J.K. Rowling w oświadczeniu.

J.K. Rowling, autorka sagi o Harrym Potterze znalazła się w ogniu krytyki po tym, jak opublikowała na Twitterze wpis, w którym zasugerowała, że menstruować mogą tylko kobiety. Spotkał się on z oburzeniem wielu internautów, którzy zarzucili pisarce brak wrażliwości na problemy osób transpłciowych. Sprawę skomentował filmowy Harry Potter, czyli Daniel Radcliffe, przepraszając tych, których uraziły słowa Rowling.

Wszystko zaczęło się od zamieszczenia na Twitterze wpisu, w którym Rowling zamieściła link do artykułu poruszającego temat wspierania w czasie pandemii "osób, które menstruują". Określenie to wyraźnie nie spodobało się słynnej pisarce - postanowiła w ironiczny sposób zasugerować, że owe osoby to po prostu kobiety.

Fani natychmiast wytknęli jej brak wrażliwości i wiedzy, zwracając uwagę na to, że wśród miesiączkujących ludzi są przecież osoby transpłciowe i niebinarne. Mimo fali nieprzychylnych komentarzy, Rowling konsekwentnie broniła swojej opinii. "Jeśli płeć nie istnieje, rzeczywistość i doświadczenie kobiet na całym świecie zostaje wymazane. Znam i kocham ludzi transpłciowych, ale zaprzeczanie istnieniu pojęcia płci zubaża dyskusję na temat ich życia. Nie jest nienawiścią mówić prawdę" - ripostowała pisarka.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: J.K. Rowling
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy