Halina Kowalska i Jacek Fedorowicz: Co stało się z gwiazdami "Nie ma róży bez ognia"?
Ona opiekuje się bezdomnymi zwierzętami, on ciągle pracuje.
Nie ma dymu bez ognia, czy nie ma róży bez kolców? W PRL-u wszystko było możliwe, a absurdalne sytuacje mnożyły się w najmniej oczekiwanych momentach. Nic dziwnego więc, że do mieszkania Janka i Wandy Filikiewiczów co chwilę wprowadzały się kolejne osoby, a oni nic nie mogli zrobić.
Scenariusz do filmu "Nie ma róży bez ognia" (1974) reżyser Stanisław Bareja napisał ze znanym już wówczas satyrykiem Jackiem Fedorowiczem, który wcielił się również w główną rolę. Jego żonę Wandę zagrała Halina Kowalska.
Halina Kowalska miała wówczas 33 lata i już od 10 grała w filmach i teatrach. Po łódzkiej Filmówce została aktorką Teatru im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu. Tam poznała męża Włodzimierza Nowaka. Dwa lata później przenieśli się do Warszawy. Przez 7 lat grali w Teatrze Komedia, w tym czasie pani Halina dała się też poznać szerszej publiczności w filmie "Nie lubię poniedziałku".
Kilka ról filmowych zagrała z mężem. W wywiadach podkreślali, że możliwość wspólnej pracy traktują jako niezwykły dar od losu, ciesząc się z każdej chwili. W 1983 roku Stanisław Bareja po raz drugi docenił komediowe zacięcie aktorki, obsadzając ją w roli śpiewaczki w "Alternatywach 4".
Pod koniec lat 80. ubiegłego wieku gwiazda pani Haliny przygasła, a aktorka nie zabiegała o nowe role. W latach 1988 - 1991 wcielała się w drugoplanową postać w serialu "W labiryncie". W 1993 roku zagrała w "Czterdziestolatku 20 lat później", a ostatnią jej rolą był epizod w serialu "Samo Życie".
Jej mąż zrezygnował z aktorstwa znacznie wcześniej. Obecnie małżonkowie są na emeryturze, trzymają się na uboczu. Zamiast brylować na ekranach, wolą poświęcać się opiece nad bezdomnymi zwierzętami.
Również Jacek Fedorowicz nie ma imponującej filmografii w zawodowym dorobku. Zalicza się do niej zaledwie kilkanaście produkcji. Aktorstwo zawsze traktował jako dodatek do satyrycznej działalności.
Ukończył malarstwo w Gdańsku. Już na studiach odkrył, że jego zainteresowania się zmieniły i zajął się satyrą. Produkował masowo wszelakie żarty rysunkowe, ilustracje i karykatury. Na studiach poznał przyszłą żonę Annę. - Oboje nie mieliśmy stypendiów. Zaczęliśmy się spotykać. Ponieważ ja trochę zarabiałem, czasem pożyczała ode mnie pieniądze. Trudno jej było oddawać. Kiedy już była zapożyczona po uszy i "pod murem", nie miała innego wyjścia, jak przyjąć oświadczyny - wspomina pan Jacek.
W latach 90. Jacek Fedorowicz przypomniał o sobie prowadząc w TVP program "Dziennik Telewizyjny". W 2006 odszedł z Telewizji Polskiej, ale wciąż pozostaje aktywny zawodowo i nie myśli o emeryturze. Z żoną bardzo strzegą swojej prywatności. Mają jedną córkę, troje wnuków i jednego prawnuka.
MH