Reklama

Gwyneth Paltrow zeznaje w sądzie. Twierdzi, że wypadek był próbą napaści seksualnej

Gwyneth Paltrow od niemal tygodnia zeznaje w sądzie w Park City w stanie Utah w procesie, dotyczącym wypadku z 2016 roku. Doszło wówczas do zdarzenia na stoku narciarskim, w którym mężczyzna doznał urazu mózgu i złamania żeber. Aktorka została przez niego pozwana za spowodowanie wypadku. Ta jednak twierdzi, że to mężczyzna uderzył w nią, gdy schodziła ze stoku. "Poczułam na mnie obce ciało" - zeznała.

Gwyneth Paltrow od niemal tygodnia zeznaje w sądzie w Park City w stanie Utah w procesie, dotyczącym wypadku z 2016 roku. Doszło wówczas do zdarzenia na stoku narciarskim, w którym mężczyzna doznał urazu mózgu i złamania żeber. Aktorka została przez niego pozwana za spowodowanie wypadku. Ta jednak twierdzi, że to mężczyzna uderzył w nią, gdy schodziła ze stoku. "Poczułam na mnie obce ciało" - zeznała.
Gwyneth Paltrow zeznaje w sądzie /Rick Bowmer-Pool /Getty Images

Gwyneth Paltrow: Dlaczego stanęła przed sądem?

Gwyneth Paltrow 21 marca stanęła przed sądem w Park City w stanie Utah. Rozpoczął się wtedy proces dotyczący zdarzenia z 2016 r., gdy aktorka miała wypadek narciarski na stoku, w wyniku którego pewien mężczyzna miał doznać urazu mózgu i złamania żeber. 

W pozwie, który w 2019 r. złożył przeciwko Gwyneth Paltrow emerytowany optometrysta Terry Sanderson, powód twierdzi, że aktorka wjechała w niego z tyłu, gdy oboje byli na stoku, co spowodowało u niego uraz mózgu, cztery złamane żebra i traumę. Co więcej, uważa, że gwiazda nie udzieliła mu pomocy, tylko natychmiast odjechała.

Reklama

Początkowo Sanderson domagał się od gwiazdy 3,1 mln dolarów odszkodowania. Jednak sąd nie zgodził się na tak wysokie roszczenie i ostatecznie mężczyzna będzie walczyć o 300 tys. dolarów rekompensaty. 

Na oskarżenia ze strony Sandersona gwiazda zareagowała kontrpozwem. Według jej relacji, to mężczyzna wjechał w nią na stoku, a teraz próbuje "wykorzystać jej sławę i bogactwo". Paltrow domagała się tylko jednego dolara odszkodowania oraz pokrycia kosztów sądowych. 

Gwyneth Paltrow zeznaje. Uważa, że wypadek był próbą napaści seksualnej

W piątek 24 marca Gwyneth Paltrow zaprzeczyła, jakoby kiedykolwiek angażowała się w "ryzykowne zachowania" na trasie narciarskiej, z którą, jak twierdzi, była wcześniej zaznajomiona.

"Nie angażowałabym się w ryzykowne zachowania, z moimi dziećmi lub bez nich" - cytuje zeznania aktorki The Guardian.

Ponadto Gwyneth Paltrow zeznała, że Sanderson wjechał w nią od tyłu, gdy schodziła ze stoku. Poczuła, że mężczyzna się o nią ociera. 

"Zjeżdżałam i nagle dwie narty wjechały między moje nogi, przez co się rozkraczyłam. Później czułam ciało napierające na mnie" - zeznała, po czym dodała: "To była pierwsza myśl, jaka przeszła mi przez głowę. Było dziwne chrząkanie i poczułam na mnie obce ciało, więc próbowałam zrozumieć, co się dzieje. Mój umysł działał bardzo szybko".

Gdy aktorka potwierdziła, że Sanderson napierał na nią w niestosowny sposób, prawniczka mężczyzny, Kristin VanOrman, dopytywała o szczegóły. Poprosiła, aby Paltrow zilustrowała, jak miałaby wyglądać napaść seksualna. Prawnik aktorki wniósł sprzeciw, a sąd przychylił się do niego.

Gwyneth Paltrow pozwała Sandersona przez... Taylor Swift?

Podczas przesłuchania w piątek prawniczka Sandersona zapytała Gwyneth Paltrow, czy Taylor Swift zainspirowała ją do pozwania mężczyzny. Artystka w 2015 roku pozwała byłego DJ-a Davida Muellera za napaść na tle seksualnym i pobicie. Żądała symbolicznego 1 dolara odszkodowania i wygrała proces.

"Dowiedziałaś się o tym od Taylor Swift, która zażądała o 1 dolara symbolicznego odszkodowania – czy to prawda?" - zapytała, na co Paltrow odpowiedziała: "Myślę, że powiedziałam wtedy, że nie byłam wówczas z tym zaznajomiona, ale teraz jestem".

Prawniczka naciskała na aktorkę, wypytując czy wiedziała o procesie Swift w 2020 r., kiedy to podjęła decyzję o odszkodowaniu na 1 dolara. Kobieta utrzymywała: "W tamtym czasie nie byłam tego świadoma".

Następnie VanOrman zapytała Paltrow, czy jest w przyjaznych stosunkach z Taylor Swift.

"Nie, nie powiedziałabym, że jesteśmy dobrymi przyjaciółkami" – odpowiedziała. "Mamy dobre stosunki. Kiedyś zabrałam moje dzieci na jeden z jej koncertów, ale nie rozmawiamy zbyt często".

Następnie prawniczka dopytywała o prezenty, które kobiety miały sobie podarować na Boże Narodzenie. Po podtrzymaniu linii pytań, VanOrman zmieniła taktykę i zapytała o całkowitą kwotę pieniędzy, której Paltrow żąda w ramach odszkodowania: "Prosisz także sędziego o przyznanie ci honorariów adwokackich w wysokości setek tysięcy dolarów, prawda?".

Paltrow odpowiedziała: "Proszę o dolara za siebie, a potem o zwrot honorariów adwokackich, co jest osobną sprawą".

Proces ma zakończyć się 30 marca.

Czytaj więcej: Gwyneth Paltrow: DTF, czyli Viagra dla kobiet

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Gwyneth Paltrow
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy