Gwiazdy w mediach społecznościowych we wrześniu
Wrzesień wśród polskich gwiazd upłynął pod znakiem Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i kontrowersji związanych z premierą filmu "Kler". Wśród księży rozpętała się wojna na temat obrazu duchowieństwa w nowym dziele Wojciecha Smarzowskiego, podczas gdy jeden z polskich reżyserów przyznał się, że w dzieciństwie był molestowany przez proboszcza. W międzyczasie Maciej Stuhr skomentował ocenzurowany przez Telewizję Polską żart z gali rozdania Złotych Lwów, gwiazdy pochwaliły się kreacjami z czerwonego dywanu, a Michał Żebrowski na wesoło skomentował obsadę serialu "Wiedźmin".
Od początku jasne było, że jeśli Wojciech Smarzowski przymierza się do filmu o polskim duchowieństwie, nie obejdzie się bez kontrowersji. Jeszcze przed wejściem "Kleru" do kin dzieło wzbudziło tak duże emocje, że niektórzy księża postanowili zabrać głos w tej sprawie w mediach społecznościowych. Przodownikiem okazał się ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który nazwał film Smarzowskiego "kiepskim i propagandowym".
W serii emocjonalnych wpisów na Facebooku, które na profilu księdza pojawiały się od początku września, Isakowicz-Zaleski zarzucał twórcom m.in. brak odpowiedniej dokumentacji i profanację wartości katolickich. Najpierw pod ostrzałem duchownego znalazł się współscenarzysta filmu, Wojciech Rzehak, później sam reżyser, dla którego zdaniem ks. Isakowicza-Zaleskiego "chęć zarobku i zdobycia nagrody FPFF w Gdyni była ważniejsza od honoru", a wreszcie Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego Piotr Gliński, według Isakowicza-Zaleskiego odpowiedzialny za dofinansowanie "Kleru" ze środków Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
"W imię jakich wartości podległa Panu instytucja z kieszeni polskich podatników (w tym też katolików) opłaciła film "Kler"?" - pytał na Facebooku ks. Isakowicz-Zaleski. W odpowiedzi minister Gliński na Twitterze poprosił księdza, by ten "nie rzucał bezpodstawnych sugestii. PISF jest - zgodnie z ust. o kinematografii - instytucją niezależną od MKiDN".
To jednak nie ostudziło atmosfery. Do oskarżeń wkrótce dołączyli kolejni duchowni. Ks. Dariusz Kowalczyk nazwał wejście "Kleru" do kin "nowym etapem". - Do niedawna rodzime lewactwo ubolewało, że kościół katolicki ma twarz Rydzyka, a powinien mieć twarz Jana Pawła II. Ale teraz wraz z wejściem "Kleru" do kin lewactwo ogłosiło, że winnym pedofilii w kościele jest Jan Paweł II. Czyją w tej sytuacji twarz powinien mieć kościół? Pieronka? Lemańskiego? Wiem! Michnika! - napisał wzburzony duchowny.
Bronić filmu Smarzowskiego postanowił wspomniany przez ks. Kowalczyka ks. Wojciech Lemański. W bezpośrednim odniesieniu do słów duchownego napisał: - On broni Kościoła Katolickiego przed lewactwem. Dla niego duchowni z "Kleru" to koledzy po fachu, takich się nie rusza. A od bp. Pieronka i red. Michnika odwal się, klecho, bo im do pięt nie dorastasz. Ostrą wypowiedź ks. Lemańskiego komentowali internauci, również uderzając w ks. Kowalczyka. - Chyba zapomniał, że Kościół przede wszystkim powinien mieć twarz Chrystusa. Przez takich jak on, Chrystusa już dawno tam nie ma... - pojawiło się pod postem.
Oliwy do ognia dolał Andrzej Saramonowicz, reżyser takich filmów jak "Ciało" i "Testosteron", wyznając na swoim Facebooku, że sam w dzieciństwie padł ofiarą molestowania przez księdza. W emocjonalnym poście, który pojawił się na jego fanpage’u 26 września Saramonowicz przypomniał artykuł sprzed 16 lat, gdzie opisywał swoje przeżycia, dołączając zdjęcie z dzieciństwa. "Tak wyglądałem, kiedy w połowie lat 70. XX wieku byłem molestowany seksualnie - wraz z kilkudziesięcioma innymi chłopcami - przez proboszcza parafii Matki Bożej Królowej Polski na warszawskim Marymoncie, marianina księdza Olgierda Nassalskiego" - napisał twórca.
Na zdjęcie zareagowało blisko trzy tysiące osób, a w komentarzach fani reżysera dzielili się wyrazami współczucia. "Bardzo Panu współczuję. Mam nadzieję, że sprawca odpowie przed sądem. I mam wielką nadzieję, że zapłaci za to srogą karę", "Moc jest w panu" - pisali internauci. "Kościół to najbardziej zepsuta i najbardziej obrzydliwa instytucja na tym świecie" - oceniali inni. Zarówno twórcy filmu "Kler", jak i księża nie skomentowali dotąd tych zarzutów.
W atmosferze skandalu upłynęła również gala rozdania Złotych Lwów podczas 43. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Najpierw opinię publiczną poruszyła informacja, że przyznawana co roku przez Radio Gdańsk nagroda Złotego Klakiera dla najdłużej oklaskiwanego filmu tym razem nie zostanie wręczona. Zwycięzcą nagrody zgodnie z przeprowadzonym rankingiem miał być właśnie film "Kler". Choć prezes radia, Dariusz Wasielewski tłumaczył tę sytuację niemożliwością wiarygodnego wyłonienia zwycięzcy, w mediach odebrano jego decyzję jako "wybór polityczny". Emocje dodatkowo podsycił fakt, że emitowana w TVP Kultura transmisja z gali rozpoczęła się z półgodzinnym opóźnieniem. Dzięki temu redaktorom udało się wyciąć m.in. żart Wojciecha Smarzowskiego dotyczący Jacka Kurskiego. - Ja tak w tej swojej pysze myślałem, że tym razem nagrodę wręczy mi prezes TVP - zażartował Smarzowski, odbierając nagrodę publiczności.