Gwiazdy w mediach społecznościowych w październiku 2019
Maciej Stuhr polemizuje z Jarosławem Kaczyńskim, Maja Ostaszewska trafia na wózek inwalidzki, Julia Wieniawa ucieka przed niebezpiecznym psychopatą, a Magdalena Cielecka wspiera Tęczowy Piątek. Zapraszamy na październikowy przegląd wydarzeń z życia gwiazd w mediach społecznościowych.
W 2012 roku film "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego o mieszkańcach polskiej wsi, którzy podczas II wojny światowej zamordowali grupę Żydów, wywołał wiele dyskusji, a także kontrowersji. Jarosław Kaczyński powiedział wówczas, że filmu nie widział i nie ma zamiaru oglądać. Powód? "Antypolskie tendencje" - komentował prezes PiS.
Co ciekawe, temat "Pokłosia" wrócił po kilku latach. Po tym jak Kaczyński postraszył Polaków, że osoby "pracujące dla wrogów PiS są i będą piętnowane" postanowił ponownie odnieść się do filmu Pasikowskiego. Na konwencji partii w Sosnowcu stwierdził, że takie filmy być może i są dobre w sensie artystycznym, ale "niszczą polską reputację". Maciej Stuhr, który zagrał w "Pokłosiu" jedną z głównych ról, postanowił odnieść się do tych słów.
"Pan Prezes Kaczyński raczył coś wspomnieć o jednym z moich filmów. Ponieważ on i jego nowe elity mają kłopoty z przebrnięciem przez dzieła noblistów, ale za to chętnie czytają moje posty, więc spieszę z pomocą i zacytuję" - napisał Stuhr na Facebooku.
Po czym przytoczył wypowiedź Olgi Tokarczuk na temat filmu: "Wymyśliliśmy historię Polski jako kraju tolerancyjnego, otwartego, kraju który nie splamił się niczym złym w stosunku do swoich mniejszości. Tymczasem robiliśmy straszne rzeczy jako kolonizatorzy, większość narodowa, która tłumiła mniejszość, jako właściciele niewolników, czy mordercy Żydów. Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy" - pisała przed laty noblistka.
Maja Ostaszewska trafiła do szpitala po tym, jak uległa niefortunnemu wypadkowi podczas pobytu w Toruniu, gdzie na festiwalu filmowym Tofifest odebrała nagrodę Złotego Anioła. Tuż przed galą otwarcia festiwalu aktorka uległa niegroźnemu wypadkowi i trafiła na wózek inwalidzki.
Pod zdjęciem opublikowanym na Instagramie aktorka opowiedziała fanom o sytuacji. "Do Warszawy wróciłam z Aniołem i... złamanym palcem u nogi. Jak życie jest przewrotne. Jestem przecież świeżo po bardzo trudnym fizycznie filmie. Walka w wodzie, zeskakiwania z jakichś rusztowań, przejścia pod mostami, jazda konna. Dzienne i nocne zdjęcia naprawdę w ciężkich warunkach i nic mi się nie stało. Tymczasem w pokoju hotelowym, zbierając się na galę otwarcia niechcący kopnęłam w krzesło tak niefortunnie... Kość zrasta się miesiąc, ból potrwa trochę dłużej..." - napisała Ostaszewska. W komentarzach internauci życzyli aktorce szybkiego powrotu do zdrowia.
Po filmach Patryka Vegi i występie w serialu "rodzinka.pl" przyszedł czas na zwrot w karierze Julii Wieniawy. W tym tygodniu aktora pochwaliła się udziałem w nowym projekcie. Będzie to slasher "W lesie dziś nie zaśnie nikt" w reżyserii Bartosza M. Kowalskiego. Slasher to znaczy horror, w którym psychopata tropi i brutalnie morduje grupę ludzi - najczęściej na odludziu. Gatunek ten nie doczekał się dotychczas przeniesienia na grunt polskiego kina.
Akcja filmu ma rozpoczynać się dość niewinnie - grupa nastolatków uzależnionych od technologii trafia na... obóz offline. Wędrówka po lesie, bez dostępu do telefonów, wymyka się spod kontroli jej organizatorów. Będą musieli spróbować stawić czoła czemuś, czego nie widzieli nawet w najmroczniejszych zakątkach Internetu. - W obliczu czyhającego w lesie śmiertelnego niebezpieczeństwa odkryją, czym jest prawdziwa przyjaźń, miłość i poświęcenie. Czy wyjdą z tego cało, czy w krwistych kawałeczkach? - czytamy w informacji prasowej.
Wieniawa nie zdradziła zbyt wielu szczegółów, ale opublikowała na Instagramie, krótki fragment filmu. Fani aktorki zareagowali optymistycznie: "Jezu, jaka ja jestem dumna", "Przestraszyłam się i jeszcze ta muzyka!", "Nie mogę się doczekać", "Majstersztyk".
W niedzielę, 13 października Magdalena Cielecka zachęcała swoich fanów do pójścia na wybory. Tuż po ogłoszeniu wyników opublikowała na Instagramie zdjęcie z planu serialu "Pisarze. Serial na krótko", pod którym odniosła się wygranej PiS. "Nowa rzeczywistość, nowe zadania! "Korona Królów"? Jeszcze nie!" - napisała aktorka.
Wpis Cieleckiej wywołał oczywiście falę komentarzy. Większość fanów podłapała aluzję aktorki pisząc: "Polubiłabym, ale nie mogę, bo mi sumienie nie pozwala zaserduszkować upadku Polski", "Proszę cię, nie płacz. Jeszcze tylko 4 lata", "Będziemy walczyć".
Mniej optymistycznie internauci odnosili się do kolejnego zdjęcia aktorki, w którym wyraziła swoje poparcie dla osób LGBT i idei Tęczowego Piątku. Wśród komentarzy pojawiło się kilka głosów krytycznych, m.in. "A weź daj spokój wspierać takich oszołomów... współczuję". "Bóg stworzył kobietę i mężczyznę nie jakichś transów, itp", "Wstyd brać w ogóle udział w takich marszach".