Reklama

Gwiazdy tańczą na... głowie

29 lipca w kinach pojawi się roztańczony przebój "B-Girl", będący wspólnym projektem reżyserskiego duetu sióstr Bell, wspartych przez grupę najsłynniejszych tancerzy USA.

Blisko pół wieku temu narodził się breakdance, jeden z najpopularniejszych stylów tanecznych świata. Jego widowiskowość już w latach osiemdziesiątych zwróciła uwagę filmowców, dzięki którym breakdance stał się częstą atrakcją dużego ekranu.

Powstały na styku różnych kultur "B-Girl" zachęca do poznania historii najbardziej filmowego stylu tańca. Według znawców tematu breakdance narodził się w latach sześćdziesiątych, a jego prekursorem był znany z wyjątkowo ekspresyjnego tańca muzyk James Brown. Jego spontaniczny "good foot" znalazł setki naśladowców, stając się prawdziwą sensacją wśród mieszkańców nowojorskich dzielnic - Harlemu i Bronksu.

Reklama

Na ulicach Nowego Jorku "good foot" przeobrażał się, zyskując popularność w gangsterskim półświatku. Rywalizujące gangi uczyniły z tańca element walki o nowe wpływy.

Przy akompaniamencie bębnów i skreczu winyli rozgrywały się taneczne pojedynki, w których o zwycięstwie decydowała siła i wytrzymałość, a przegrani ustępowali z rządzenia terenem. To właśnie tradycja ulicznych bitew wprowadziła do hip-hopowego tańca charakterystyczny element rywalizacji.

Swój największy rozkwit breakdance przeżył na przełomie lat 70. i 80 dzięki tzw. "roof & block parties", hip-hopowym imprezom organizowanym na osiedlach i w miejskich parkach. Ich uczestnicy wprowadzili do tańca nowe elementy inspirowane sztukami walki i popularnymi wówczas filmami kung-fu.

W latach osiemdziesiątych, na fali popularności breakdance'u, do kin zaczęły trafiać pierwsze filmy o tematyce hip-hopowej. Obrazy takie jak "Wild Style", "Flashdance" czy "Beat Street", generowały milionowe zyski, a o fenomenie kina tanecznego najlepiej mogła zaświadczyć obecność tego ostatniego tytułu na festiwalu w Cannes w 1983 roku.

Pod koniec lat osiemdziesiątych media, które potraktowały breakdance jako przejściową modę, przestały się nim interesować. Hip-hopowy taniec powrócił do mainstreamu dopiero w XXI wieku, kiedy świat dosłownie oszalał na punkcie uczestników programów w stylu "You Can Dance".

Obecnie hip-hopowy taniec przeżywa swój renesans, a breakdance czy b-boy - kiedyś egzotyczne słowa - przestały intrygować i funkcjonują oswojone w codziennym języku. Wystarczy tu przypomnieć Andrzeja Leppera definiującego "bredgens" swoim sejmowym kolegom.

Dzięki telewizji i kinu breakdance zdobywa nowe rzesze symapatyków, a "B-Girl" idący w ślady "Step Up" i "Street Dance 3D" dowodzi, że "taniec na głowie" przeżywa właśnie swoją drugą młodość.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: B-Girl | 'Gwiazdy'
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy