Reklama

Gwiazdor filmów o Harrym Potterze cieszy się, że fani go nie rozpoznają

Dudley Dursley był niewątpliwie jedną z najbardziej antypatycznych postaci serii filmów o przygodach Harry'ego Pottera. Odtwórca roli znienawidzonego kuzyna Harry'ego po latach od zakończenia kultowej serii zaczął znów pojawiać się na ekranie. W najnowszym wywiadzie Harry Melling przyznał, że dziś widzowie już nie poznają, że to on grał Dursleya i że jest to dla niego błogosławieństwo. "Poczułem, że zaczynam od nowa" - wyznał brytyjski aktor.

Dudley Dursley był niewątpliwie jedną z najbardziej antypatycznych postaci serii filmów o przygodach Harry'ego Pottera. Odtwórca roli znienawidzonego kuzyna Harry'ego po latach od zakończenia kultowej serii zaczął znów pojawiać się na ekranie. W najnowszym wywiadzie Harry Melling przyznał, że dziś widzowie już nie poznają, że to on grał Dursleya i że jest to dla niego błogosławieństwo. "Poczułem, że zaczynam od nowa" - wyznał brytyjski aktor.
Harry Melling na premierze filmu "Harry Potter i więzień Azkabanu" (2004) /Dave Hogan /Getty Images

Aktorska kariera Harry'ego Mellinga w ostatnim czasie nabrała tempa. Brytyjczyk pojawił się niedawno w trzech głośnych produkcjach Netflixa - w filmie akcji "The Old Guard" zagrał u boku Charlize Theron, w thrillerze "Diabeł wcielony" partnerował Robertowi Pattinsonowi, Mii Wasikowskiej i Tomowi Hollandowi, a w serialu "Gambit królowej" wcielił się w utalentowanego szachistę, a zarazem rywala bohaterki granej przez Anyę Taylor-Joy.

Przygotowania do roli w serialu, który trafił do katalogu Netflixa 23 października, wymagały od niego sporo pracy. "Na początku byłem okropny, kompletnie nie umiałem grać w szachy. Znałem szachownicę, wiedziałem, jak wyglądają figury, ale nie miałem pojęcia, jak się poruszają, jakie są zasady. Zacząłem więc od zera" - zdradza aktor w rozmowie z "People".

Reklama

Aktor dodał też, że coraz mniej osób kojarzy go z bodaj najsłynniejszą rolą w jego karierze. Przed laty zagrał on antypatycznego, rozpieszczonego kuzyna Harry'ego Pottera, Dudley'a Dursley'a. Powodem tego, że znaczna część fanów ekranizacji bestsellerowych książek J. K. Rowling go nie rozpoznaje jest fizyczna metamorfoza aktora. Melling w ostatnich latach wyraźnie schudł.

Jak ujawnia w najnowszym wywiadzie, pozbycie się nadprogramowych kilogramów niemal kosztowało go utratę roli w ostatniej części filmowej serii o młodym czarodzieju - producenci zaczęli wówczas szukać jego następcy. Ostatecznie w "Insygniach Śmierci" Melling nosił specjalnie zaprojektowany kostium imitujący sylwetkę otyłej osoby. "Gdy miałem 18 lat, poszedłem do szkoły teatralnej i zacząłem chudnąć. Utrata wagi nie była efektem jakiejś mojej potrzeby. To było coś, co po prostu się wydarzyło. Od tamtej pory grałem głównie w teatrze" - wyznaje.

Diametralna zmiana wizerunku jest dla gwiazdora "Harry'ego Pottera" powodem do radości - nie tylko z osobistych względów, ale również tych zawodowych. "Jednym z błogosławieństw mojej metamorfozy jest to, że ludzie przestali mnie rozpoznawać. Poczułem, że zaczynam od nowa. To była doskonała okazja do świeżego startu, co moim zdaniem było bardzo przydatne" - zaznacza Melling.

Mimo zmiany wyglądu aktor wciąż obsadzany jest głównie w rolach czarnych charakterów, co - jak przekonuje - zupełnie mu nie przeszkadza. Nie utożsamia się on jednak ze swoimi bohaterami. "Wszyscy mówią, że fajnie jest grać złych gości. Muszę przyznać, że jest w tym sporo prawdy. Lubię jednak myśleć, że nie jestem złym ani złośliwym człowiekiem" - podkreśla Melling.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Harry Potter
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy