Gwiazda "Harry'ego Pottera" wyznała, że padła ofiarą rasizmu
Katie Leung, którą widzowie pamiętają jako uroczą Cho Chang z filmowej serii "Harry Potter", ujawniła, że gdy została obsadzona w tej roli, była szykanowana ze względu na swoje pochodzenie. Posiadająca chińskie korzenie szkocka aktorka wyznała, że czytanie złośliwych komentarzy internautów doprowadziło ją na skraj załamania psychicznego.
"Harry Potter" to jedna z najbardziej kasowych filmowych franczyz w historii kina. Ogromna popularność serii sprawiła, że odtwórcy głównych ról zyskali międzynarodową sławę, a drzwi do kariery w Hollywood stanęły przed nimi otworem.
Nieco inaczej potoczyły się losy Katie Leung, która wystąpiła w pięciu częściach tego kultowego cyklu. Wcieliła się ona w Cho Chang, pierwszy obiekt westchnień głównego bohatera. Leung, choć na przestrzeni ostatnich lat grywała w wielu filmach, nie zdołała wkroczyć do tzw. aktorskiej pierwszej ligi, a najważniejszą pozycją w jej zawodowym życiorysie pozostaje rola uroczej, choć mało wyrazistej Cho.
Wracając wspomnieniami do czasów kręcenia "Harry’ego Pottera" szkocka aktorka o chińskich korzeniach ujawniła, że padła ofiarą internetowego hejtu o rasistowskim podłożu. Śledzenie nieprzychylnych komentarzy, które pojawiały się wówczas w sieci, doprowadziło ją na skraj załamania psychicznego.
"Kiedy wyciekła informacja, że to ja dostałam angaż, moje nazwisko natychmiast pojawiło się w gazetach. Pamiętam, jak pewnego razu ktoś potajemnie zrobił mi zdjęcie. To było okropne doświadczenie. Zaczęłam płakać, załamałam się. A później, gdy wpisałam w wyszukiwarkę swoje nazwisko, trafiłam na stronę poświęconą filmom o Harrym Potterze. Było tam mnóstwo złośliwych, rasistowskich komentarzy na mój temat" - wyjawiła aktorka, goszcząc w podcaście "Chinese Chippy Girl".
Wkrótce po tym odkryła stronę internetową, której autor zachęcał czytelników do dzielenia się swoim rozczarowaniem tym, że to ona otrzymała rolę. "Ktoś stworzył internetową witrynę nienawiści. Jeśli nie podobało ci się, że dostałam angaż do filmu, mogłeś kliknąć w specjalny przycisk i zobaczyć, jak wielu ludzi podziela twoje zdanie, jak wielu ludzi nie znosi faktu, że znalazłam się w obsadzie. Czułam się wtedy naprawdę okropnie" - wyznała Leung.
Aktorka, która, jak zaznacza, nie została w żaden sposób przygotowana na tego typu sytuacje ani nie przeszła medialnego szkolenia, zwróciła się o pomoc do rzecznika prasowego. Poradzono jej wówczas, by nie poruszała tej kwestii w rozmowach z prasą. "Pamiętam, jak mówili mi: 'Och, Katie, nie zaglądaliśmy na te strony. Jeśli ktoś cię o to zapyta, zaprzecz. Powiedz, że wszystko jest w porządku i nic takiego nie miało miejsca'. Chociaż czułam, że tak nie powinno być, kiwałam głową i obiecywałam, że nie będę z nikim o tym rozmawiać" - wyjawiła Leung.
Dziś żałuje, że milczała. "Chciałam po prostu iść na przód i być coraz lepszą aktorką. Ale to nie był najlepszy sposób na radzenie sobie z hejtem" - dodała.