Gwiazda broni zwieńczenia popularnej serii. Fani byli wściekli
Daisy Ridley powróci niedługo do świata "Gwiezdnych wojen" jako Rey. Aktorka opowiedziała w podcaście "Happy Sad Confused" o reakcji fanów naj najbardziej kontrowersyjne momenty filmowej sagi. Odtwórczyni postaci Rey broniła zarówno "Ostatniego Jedi", jak i wyborów, których dokonał J.J. Abrams w wieńczącym nową trylogię epizodzie "Skywalker. Odrodzenie".
"To wciąż nieprzyjemny temat" - mówiła aktorka o reakcji fanów na ostatnie filmy ze świata "Gwiezdnych wojen". "Nie chciałam, by widzowie mieli wrażenie, że nie spełniliśmy oczekiwań wobec franczyzy, której są fanami. Ale ['Ostatni Jedi'] podzielił publiczność".
"Wydawało mi się, że na pierwszy film ['Przebudzenie mocy'] wszyscy zareagowali identycznie. Drugi bardzo wszystkich podzielił. Ostatni ['Skywalker. Odrodzenie'] podobnie. Nie wpłynęło to jednak na moje zdanie o tych filmach" - kontynuowała Ridley.
Aktorka skomentowała scenę pocałunku Rey z Kylo Renem, w którego wcielił się Adam Driver. Miała ona miejsce w finale IX epizodu gwiezdnej sagi. Wielu fanów uważało, że niespodziewane czułości między postaciami są wymuszone. "Według mnie zapracowaliśmy na ten moment" - stwierdziła.
"Chodzi o intencje [danej sceny]. W tamtym czasie czułam, że to pożegnanie, więc wszystko było szczere. Pocałunek może znaczyć tysiąc rzeczy, a dla mnie oznaczał on pożegnanie. Cała scena była bardzo emocjonalna, a przy okazji myślałam, że kończę wtedy pracę [nad 'Gwiezdnymi wojnami']" - tłumaczyła.
Kolejnym wątkiem podniesionym przez Ridley była kwestia pochodzenia jej postaci. W "Ostatnim Jedi" Rey słyszy, że nie wywodzi się z żadnego ważnego rodu z historii gwiezdnej sagi. W "Skywalker. Odrodzenie" okazuje się jednak, że jej dziadkiem był sam Imperator Palpatine, główny antagonista dziewięciu filmów.
"Dla mnie interesujący był aspekt, że możesz być bohaterem wywodzącym się znikąd, ale możesz też nim być, jeśli wywodzisz się od najgorszej osoby we wszechświecie. Nie jesteś swoimi rodzicami, nie jesteś dziadkami, nie jesteś linią swojej krwi ani pokoleniami swoich przodków. Zawsze byłam za tym pomysłem" - opowiadała Ridley.
"Kocham wersję historii, w której możesz być, kim chcesz, ale kocham też tę, w której możesz naprawić zło i nie zmienisz tego, skąd się wywodzisz" - zakończyła temat "Gwiezdnych wojen" Ridley.
Powrót Rey ogłoszono 7 kwietnia 2023 roku podczas londyńskiego wydarzenia Star Wars Celebration. W wywiadzie dla serwisu "Collider" Ridley wyznała, że o planach kontynuacji losów jej postaci dowiedziała się na chwilę przed eventem. Jeszcze w czasie trwającego w styczniu festiwalu w Sundance gwiazda "Morderstwa w Orient Expressie", która prezentowała tam film "Czasem myślę o umieraniu", zaprzeczała, by słyszała cokolwiek o kolejnych częściach sagi zapoczątkowanej przez George'a Lucasa.
"To wszystko stało się po [Sundance]. Przyjęto mnie [w Londynie] w bardzo miły sposób. Cykałam się przed wyjściem na scenę, bo nikt nie wiedział, że tam będę [...] poza Kathleen [Kennedy — producentką serii] i paroma innymi osobami" - wspominała ogłoszenie planów dotyczących nowego filmu.
"Historia jest naprawdę fajna. Czekam na scenariusz, bo od tamtej pory nie słyszałam nic nowego. [Fabuła] nie jest taka, jakiej się spodziewałam, niemniej jestem bardzo podekscytowana" - mówiła o powstającej produkcji aktorka.
Ridley nie potwierdziła, czy film będzie otwarciem nowej trylogii. "Znam fabułę jednego pełnego metrażu. Tyle mi zdradzono, co nie oznacza, że nie będzie tego więcej. Mogę sobie wyobrazić, że to nie koniec. Nie wiem jednak, jak szybko wszystko wróci do pracy po strajkach" - wyjaśniła.
Akcja nowego filmu będzie się rozgrywała 15 lat po wydarzeniach z epizodu IX. Skupi się na próbach odbudowania zakonu Jedi przez Rey. Reżyseruje Sharmeen Obaid-Chinoy. Nad scenariuszem pracuje Steven Knight.