Reklama

Grzegorz Łoszewski o sytuacji polskich scenarzystów. "Zmagamy się ze środowiskowymi wyzwaniami"

Całe Hollywood strajkuje. Produkcja wielu znanych amerykańskich seriali wstrzymana, zastój w developmencie nowych produkcji, aktorzy nie biorą udziału w działaniach promocyjnych. Amerykańscy scenarzyści i aktorzy strajkują z powodu nieproporcjonalnie niskich dochodów w porównaniu z przychodami koncernów mediowych, braku świadczeń socjalnych i braku ochrony wobec nieuchronnego wpływu sztucznej inteligencji na ich bezpieczeństwo zatrudnienia. Podobnie polscy scenarzyści rozpoczynają walkę o swoje prawa. O bolączkach polskich twórców opowiada Grzegorz Łoszewski - polski scenarzysta filmowy, autor scenariusza do filmu "Minghun", członek zarządu Gildii Scenarzystów Polskich.

Przez strajki w Stanach Zjednoczonych głośno jest ostatnio o scenarzystach. Jak  mają się polscy scenarzyści?

- My, podobnie jak amerykańscy scenarzyści, też jesteśmy obecnie w takim momencie, że zmagamy się ze środowiskowymi wyzwaniami. Dotykają one nie tylko scenarzystów, bo dotyczą również reżyserów, aktorów, czyli wszystkich filmowców, którzy są uprawnieni do pobierania tantiem. Tracimy pieniądze przez bezczynność rządu, który opóźnia się już ponad dwa lata z przyjęciem w Polsce dyrektywy o prawie autorskim. Zakładając, że serwisy streamingowe mają przychód dwa i pół miliarda złotych rocznie, to kwota, którą rocznie tracimy jako polscy twórcy przez brak tantiem z Internetu sięga trzydziestu kilku milionów złotych.

Reklama

Czym właściwie są tantiemy i kto jest uprawniony do ich pobierania?

Tantiemy to część wynagrodzenia należna twórcom za wykorzystanie ich utworów, wypłacana nie na etapie produkcji filmu tylko później, w trakcie jego dystrybucji. Jest to więc element wynagrodzenia za ich pracę. Twórcy należy się wynagrodzenie za każde wykorzystanie jego dzieła. W Polsce uprawnionymi do pobierania tantiem są nie tylko reżyser i scenarzysta, ale także operator obrazu, operator dźwięku, kostiumograf, scenograf, dekorator wnętrz i montażysta. Podstawą prawną, z której wynika obowiązek płacenia tantiem jest Ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 roku, która się zestarzała i nie uwzględnia wśród płatników tantiem serwisów streamingowych.

Została zatem przygotowana nowelizacja tej ustawy z 1994 roku. To w czym problem?

Brakuje chęci polskiego rządu, aby objąć tantiemizacją serwisy streamingowe. Nie wiem, czy uda się teraz w tej kadencji, która kończy się na jesieni. Ale jedno jest pewne - nasza determinacja rośnie. Nie wiem, dokąd nas to doprowadzi, ale na pewno tego nie odpuścimy. Tym bardziej, że mamy takie poczucie, że stajemy się powoli pariasem w Europie. Większość naszych europejskich sąsiadów płaci tantiemy twórcom, których filmy oglądane są w streamingu. Niektóre państwa (Francja, Włochy, Hiszpania) robią to od wielu lat, inne zobligowała do wprowadzenia takich regulacji dyrektywa w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym. Prawdopodobnie jesienią Parlament Europejski podejmie decyzję, by ukarać Polskę za brak implementacji tej dyrektywy w naszym kraju. Wówczas zakumulowane kary za nasze opóźnienie (na dzisiaj jest to już ponad 800 dni) wyniosą zapewne kilkanaście milionów euro. Podsumowując, polski rząd, broniąc przychodów wielkich korporacji, doprowadził do sytuacji, że będziemy płacić kary z pieniędzy, które należą się Polakom. To jest nonsens do kwadratu.

W trakcie konsultacji środowiskowych nowelizacji ustawy, TVP zaproponowało zmiany niekorzystne dla twórców - chcieli płacić tantiemy tylko za filmy i seriale, które mają swoją premierę w serwisach VOD, a nie od wszystkich treści wyświetlanych w ich serwisie internetowym.  

- Negocjacje kształtu ustawy nie były łatwe. Mogę powiedzieć więcej, że nawet w obrębie naszej grupy zawodowej były liczne punkty sporne. Ale jednak finalnie ta ustawa jest wypracowanym konsensusem. Generalnie, jako środowiska twórcze zgodziliśmy się na obecne zapisy ustawy i uważamy, że są one sprawiedliwe. Tak samo wydaje mi się, że w dużej mierze polscy operatorzy serwisów VOD uważają tą ustawę za podstawę do tego, by podpisywać z twórcami stosowne umowy na wypłacanie tantiem z Internetu. Akurat nadawca publiczny od zawsze akceptował mechanizm płacenia tantiem. Przekazuje zresztą już obecnie tantiemy twórcom za VOD, na razie jedynie w odniesieniu do filmów wyprodukowanych przed erą streamingu, ale to i tak znacząca część repertuaru TVP.

Jednak nie tylko Netflix nie wypłaca tantiem z internetu. Podobnie działają polskie serwisy streamingowe.

- Netflix zadeklarował gotowość płacenia dodatkowych wynagrodzeń za swoje oryginalne produkcje na własnych zasadach. Nie jest to dla nas satysfakcjonujące rozwiązanie. Zresztą wydaje mi się, że naszym problemem na dzisiaj nie są serwisy streamingowe, tylko bierność polskiego ustawodawcy. I myślę, że być może będziemy musieli zdobyć się na to, żeby pozwać polski rząd, który nierówno traktuje podmioty gospodarcze w branży audiowizualnej. Dlaczego polscy nadawcy linearni płacą tantiemy, a międzynarodowe serwisy streamingowe nie muszą tego robić? To jest jakaś zupełnie nienormalna sytuacja, gdzie chroni się wielkie międzynarodowe korporacje. Te kilkadziesiąt milionów rocznie, które powinny być wypłacane polskim twórcom przez platformy streamingowe jest po prostu wyprowadzanych z Polski. A one mogłyby tutaj zostać jako zapłata dla polskiego twórcy za korzystanie z filmów, które stworzył i które ludzie tutaj w Polsce oglądają. Polscy twórcy płaciliby od tych przychodów podatek zasilając budżet państwowy. Tutaj też by je wydawali, co przełożyłoby się w efekcie końcowym na całą polską gospodarkę. Niestety, przez brak odpowiednich rozwiązań prawnych, które są gotowe, ale które z niezrozumiałych dla środowisk twórczych powodów nie są wprowadzane w życie, tak się nie dzieje. Tracą na tym nie tylko polscy twórcy, ale całe społeczeństwo.

Skąd wiadomo, ile konkretnie pieniędzy tracą polscy twórcy z powodu braku tantiem z internetu?

- Przychody serwisów streamingowych możemy oszacować na podstawie danych finansowych, które zgodnie z prawem muszą przedstawiać Polskiemu Instytutowi Sztuki Filmowej. Dla nas to są niebagatelne pieniądze. Trzeba pamiętać, że to są pieniądze nie dla kilkudziesięciu wybranych twórców, ale kilku tysięcy osób, których filmy udostępniane są w serwisach streamingowych. My walczymy o to, żeby tantiemy były odprowadzane nie tylko od oryginalnych produkcji dla serwisów streamingowych, tylko również od udostępniania filmów i seriali, do których serwisy streamingowe nabyły licencje, jak na przykład do serialu "Ranczo". Twórcy "Rancza" nie otrzymali tantiem z wyświetlenia serialu w Netflixie, mimo że dostali tantiemy z tytułu nadań w stacjach telewizyjnych.

Na czym polega funkcjonowanie organizacji typu OZZ, czyli Organizacji Zbiorowego Zarządzania, bo to właśnie one zajmują się procesowaniem i wypłacaniem twórcom tantiem?

Organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi i pokrewnymi egzekwują tantiemy od podmiotów, które zarabiają na dystrybucji filmów. W przypadku tantiem filmowych są to m.in. kina, nadawcy telewizyjni, podmioty, które odtwarzają filmy dla szerszej publiczności, jak np. hotele. Organizacje zbiorowego zarządzania działają na mocy zezwolenia Ministra Kultury Dziedzictwa Narodowego i podlegają kontrolom gwarantującym przejrzystość ich działania. Przy tej ilości nadawców, operatorów kablowych i innych dystrybutorów twórczości organizacje zbiorowego zarządzania są wręcz koniecznością. Gdyby nie istniały, autor dzieła musiałby podpisywać umowę z każdym podmiotem oddzielnie: z każdym nadawcą telewizyjnym, kinem, z wydawcą płyt DVD. W samym SFP-ZAPA, czyli w Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych, uprawnionych jest 6 tysięcy polskich twórców. Trzeba do tego dołożyć aktorów zrzeszonych w ZASP oraz muzyków zrzeszonych w ZAIKS. System działania organizacji zbiorowego zarządzania to zatem nie tylko logiczne i wygodne rozwiązanie dla twórców, ale wręcz konieczność przy ogromnej liczbie wykorzystań naszych utworów przez tak wiele podmiotów, które eksploatują je na masową skalę. 

Jak obecnie wyliczane są tantiemy z emisji w obszarze telewizji linearnej?

Większość środków pobieranych na rzecz tantiem jest wypłacanych twórcom. Istnieje oczywiście kwota, która zostaje przeznaczona na obsługę tych pieniędzy, bo jednak organizacje zbiorowego zarządzania wykonują bardzo dużą pracę przy wyliczaniu i obsłudze tantiem. W przypadku SFP-ZAPA to bardzo niskie kwoty - od 5% do 9% potrącanych od wpływów z różnych pól eksploatacji. Tantiemy wypłacane są zgodnie z pewną logiką, która dotyczy właściwości danego pola eksploatacji. Inaczej wycenia się tantiemy ze względu na czas trwania za emisję filmu, a inaczej za odcinek serialu. Różnice dotyczą także godziny i dnia emisji oraz rodzaju kanału telewizyjnego. Największa oglądalność jest oczywiście w głównych kanałach Telewizji Publicznej czy głównym kanale Polsatu, a w kanałach tematycznych jest znacznie mniejsza. Trzeba uwzględnić te wszystkie zmienne. OZZ-ty reprezentując twórców, czyli będąc zarządcą ich praw, podpisują umowy z poszczególnymi firmami, które eksploatują treści audiowizualne, na przykład z telewizją publiczną. W umowie tej ustalane jest wynagrodzenie dla twórców, które zazwyczaj stanowi określony procent od przychodów związanych z działalnością danego użytkownika. Wynagrodzenie to jest następnie dzielone i dystrybuowane pomiędzy twórców przez SFP-ZAPA. To wszystko. Tego samego oczekujemy od streamerów.

W streamingu nie ma właśnie konkretnego czasu emisji. Nie ma prime time, czyli ta tradycyjna logika wyliczania tantiem nie ma tutaj racji bytu.

Mechanizm będzie ten sam. W streamingu może być tylko inna parametryzacja. Żeby naliczyć tantiemy dla twórcy filmowego, SFP-ZAPA musi mieć raporty emisyjne. A część streamerów nie chce ujawniać raportów, z których wynika liczba wyświetleń danego filmu w serwisie. To jest główna kość niezgody pomiędzy scenarzystami amerykańskimi a serwisami streamingowymi, którzy nie chcą ujawniać danych dotyczących oglądalności filmów. Przyjęty w Polsce system zakłada, że twórca dostaje swoją zapłatę w kilku częściach, które są związane z poszczególnymi etapami produkcji, a na końcu dostaje część wynagrodzenia związaną z eksploatacją tego dzieła, czyli tantiemy. Tylko żeby to działało, musimy wiedzieć, jak to dzieło jest eksploatowane. Dystrybutor filmów kinowych podaje liczbę sprzedanych biletów. Telewizja podaje informacje o emisji: kiedy była emisja i w jakich godzinach, i to jest podstawą rozróżnienia przy naliczaniu tantiem. Serwisy streamingowe chcą te dane utajnić. Nawet YouTube umożliwia weryfikacje danych, bo dane na temat odtworzeń są upubliczniane. Natomiast serwisy takie jak HBO czy Netflix mają ewidentny problem z ujawnianiem swoich danych. Jest to jednak problem do rozwiązania. Bardzo optymistycznie odebraliśmy jako środowisko wypowiedź przedstawicieli Netflixa, cytowaną w Rzeczpospolitej, gdzie powiedzieli, że Netflix stoi na gruncie miejscowego prawa. Jeżeli wynagrodzenie twórcy zależy od wpływów z eksploatacji, polskie prawo nakazuje udostępniać dane dotyczące zakresu eksploatacji utworów. Liczymy, że Netflix się z tego zobowiązania wywiąże.

Netflix jak dotychczas wywiązuje się ze wszystkich nakazów lokalnego prawa i przykładowo odprowadza do PISF ponad 20 milionów złotych rocznie. Czy wie pan na co idą te pieniądze?

Jesteśmy świadkami jakiejś rewolucji, mimo że nie zdajemy sobie sprawy do końca z tego, bo to wymaga czasu. Jak głęboko zmienia się nasz świat. Siłą rzeczy my się musimy w tej nowej sytuacji odnajdywać. Uważamy, że to jest absolutnie możliwe, tylko musi być jakiś respekt. My nie chcemy ograniczać nowych pól eksploatacji, bo one są zupełnie naturalne. My chcemy tylko, żeby one funkcjonowały w prawnym ładzie, którego podstawą jest właśnie sprawiedliwość ekonomiczna. Uważam, że od tego jest świat polityki, żeby politycy, a dokładniej instytucje, którymi zawiadują dostrzegali te problemy i jak najszybciej je rozwiązywali. Rozumiem, że uwaga widza się przeniosła, covid to przyspieszył. My robimy rzeczy dla widzów, nas nie ma bez widzów. I my za tymi widzami pójdziemy wszędzie, bo potrzebujemy publiczności. Dlatego przyjmujemy, że te nowe pola eksploatacji powstają i tylko chcemy jednego - być uwzględniani w podziale dodatkowych zysków uzyskiwanych przez streamerów.

Czy ta sprawa w jakiś sposób dzieli środowisko scenarzystów?

- To jest bardzo indywidualne. Ludzie z branży mają swoje obawy dotyczące przyszłości ich zatrudnienia. Natomiast bardzo wzrasta świadomość tego, że walczymy o swoje interesy i naszą przyszłość, żeby pracować w lepszych warunkach, bardziej sprawiedliwego wynagrodzenia. To są nasze cele i to jest de facto interes wspólny. To dotyczy nas wszystkich i musimy razem występować jako filmowcy. Jestem pełen wiary w to, że, paradoksalnie, ta trudna sytuacja nas jakoś zjednoczy. Zresztą w ostatnich dniach całe nasze środowisko, myślę tu o gildiach i stowarzyszeniach branży filmowej włącznie z organizacjami producenckimi podpisało solidarnie apel do premiera o jak najszybsze wprowadzenie ustawowych zmian dotyczących tantiemizacji Internetu. Jeszcze raz warto podkreślić, że Europie nie ma jak na razie innego systemu niż tantiemy.

Dlaczego w Polsce siła negocjacyjna związków zawodowych jest tak mała?

Jest dużo wewnętrznych sporów, brak wewnętrznej komunikacji i poziom zorganizowania jest stosunkowo słaby, ale moim zdaniem on rośnie. Po pikiecie scenarzystów polskich przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów w czerwcu tego roku, dostaliśmy informację zwrotną od przedstawicieli innych zawodów filmowych, że byli niedostatecznie poinformowani. Więc mamy takie poczucie, że to jest taki moment, w którym całe środowisko powinno zacząć ze sobą współpracować. Do twórców dociera, że po prostu musimy wziąć sprawy w swoje ręce, bo w świecie polityki nie za bardzo widać naszych sojuszników i nie ma zrozumienia dla naszych spraw. I to jest być może nie tylko wina polityków, ale też nasza, bo o tych sprawach jak dotychczas nie umieliśmy mówić. Jeśli po raz kolejny będziemy musieli protestować, to skala tego protestu będzie znacznie większa. My sami po prostu dopiero uczymy się jak skutecznie dbać o nasze interesy.  

Dlaczego tylko scenarzyści są widoczni w walce o tantiemy z Internetu? Gdzie w tej walce są aktorzy, reżyserzy?

O tantiemy z internetu walczą także przedstawiciele innych zawodów, reżyserzy, operatorzy, aktorzy. Choć rzeczywiście scenarzyści są chyba najbardziej aktywni i najbardziej zdeterminowani. Ludzie z branży mogą mieć różne powody. Myślę, że może też chodzić o bardzo prostą rzecz - rodzaj lęku przed utratą zatrudnienia. Scenarzyści nie boją się być medialni, nie mają takich obaw. Być może za to zapłacą, nie wiem. Scenarzyści to ludzie z dużym poczuciem odpowiedzialności społecznej. Wiedzą, że to nie jest tylko kwestia ich osobistego biznesu. Dodatkowo potrafiliśmy się dosyć szybko zorganizować. Na pewno w tej sytuacji napędem dla nas była sytuacja strajku w Stanach, który wciąż trwa.

Zobacz też:

"Różyczka 2": Straciła męża w zamachu terrorystycznym [zwiastun]

Kasia Smutniak wyreżyserowała film o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy

"Ciało": Trup głównym bohaterem? Ten film podbił polskie kina 20 lat temu

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama