Greenaway o Chrystusie
Ostatni film Petera Greenawaya "Nightwatching" opowiadał historię powstania "Nocnej straży" Rembrandta. Teraz brytyjski reżyser weźmie na warsztat "Ostatnią wieczerzę" Leonarda Da Vinci.
Kto jednak zna poglądy Brytyjczyka na kino, od kilku lat wieszczącego "śmierć tradycyjnego kina", ten powinien się spodziewać czegoś bliższemu instalacji wideo.
Pomył na animację słynnego obrazu to część większego projektu Greenawaya, w ramach którego twórca "ożywi" kilka klasycznych dzieł malarskich - m.in. "Guernicę" Picassa, "Lilie wodne" Moneta i obrazy Jacksona Pollocka.
Greenaway przekształci "Ostatnią wieczerzę" w "coś na kształt filmu" przy użyciu "dramatycznego oświetlenia, projekcji i nagrań głosów aktorów".
Zamiast jednak, tak jak Da Vinci, koncentrować się na jednym momencie, w którym Chrystus zdradza apostołom, że jeden z nich jest zdrajca, Greenaway wykorzysta narracyjną formę opowieści, rozpoczynającej się od narodzin Jezusa a kończącej na scenie ukrzyżowania.
Pomijając fakt zadeklarowanego ateizmu brytyjskiego twórcy, jego najnowszy projekt i tak skazany jest na "skandal". Greenaway zamierza bowiem na ściany refektarza mediolańskiej katedry Santa Maria delle Grazie "rzucić" obrazy genitaliów Jezusa oraz "mocne" przedstawienia ukrzyżowania, wzięte z innych dzieł Leonarda Da Vinci.
"Znaczenie tego aktu może być przez niektórych odebrane jako bluźnierstwo" - prorokuje Greenaway i dodaje "Chcę jedynie, by ludzie ponownie spojrzeli na sztukę. Większość z nas jest wizualnie niewykształcona".