Reklama

Grażyna Barszczewska: Za delikatna na aktorkę

Zanim Grażyna Barszczewska stała się "amantką z pieprzem", była - jak sama określa - nieśmiałą panienką. Za bycie zbyt delikatną została nawet relegowana z warszawskiej szkoły teatralnej.

Zanim Grażyna Barszczewska stała się "amantką z pieprzem", była - jak sama określa - nieśmiałą panienką. Za bycie zbyt delikatną została nawet relegowana z warszawskiej szkoły teatralnej.
Czasem mam podobno skłonność do nadekspresji - wyznaje Grażyna Barszczewska /Marek Ulatowski /MWMedia

Najpierw dostała się do Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. Na egzaminie przy Miodowej pojawiła się z warkoczami do pasa, bez grama makijażu, w granatowej spódnicy i białej bluzce, grubych rajstopach i butach na płaskim obcasie. Znajomi wspominają, że była bardzo grzeczną osobą.

"Byłam kompletnym nieopierzeńcem, bardzo naiwnym dzieckiem, a próbowano obsadzać mnie w rólkach panienek niespecjalnie ciężkich obyczajów... Na zajęciach opiekunka roku Ryszarda Hanin - wybitna aktorka teatralna - proponowała mi do grania same sceny erotyczne i agresywne, chcąc mnie w ten sposób otworzyć. Chciała mnie przełamać i wykrzesać ze mnie środki dalekie od nieśmiałej panienki" - Barszczewska opowiada w wywiadzie-rzece "Amantka z pieprzem".

Reklama

Początkująca aktorka nie potrafiła odnaleźć się w takim repertuarze. W połowie pierwszego roku od dziekan Reny Tomaszewskiej usłyszała: "Wiesz, dziecko, nie dasz sobie rady w tym zawodzie. Jesteś za delikatna, za słaba, zbyt krucha, nieodporna". Zaowocowało to tym, że Barszczewska została relegowana z uczelni.

Ta porażka wyraźnie ją zmobilizowała do pracy nad sobą. Po raz drugi zdała egzamin do szkoły teatralnej, tym razem w Krakowie. Zrobiła takie postępy, że już na drugim roku studiów otrzymała stypendium naukowe jako najlepsza studentka. "Ekspresję uwolniłam i dzisiaj czasem podobno mam skłonność do nadekspresji" - komentuje aktorka.

Największą popularność przyniosła Barszczewskiej rola Niny Ponimirskiej w serialu "Kariera Nikodema Dyzmy". Przy swoim pięknym, amanckim wyglądzie nie ograniczała się wyłączenie do roli dam, czasami przemieniała się w "straszydła".

Jej kreację w filmie "Wszystko, co najważniejsze" pochwaliła sama Meryl Streep, a na planie obrazu "Jakub kłamca" spotkała się z Robinem Williamsem. Występuje na deskach stołecznego Teatru Polskiego.

W książce "Amantka z pieprzem", w rozmowie z Grzegorzem Ćwietniewiczem, opowiedziała o swoim życiu zawodowym i prywatnym.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Barszczewska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy