Gdynia 2014: Bóg, honor, ojczyzna?
Dosyć niespodziewanie to "Bogowie" Łukasza Palkowskiego urośli do rangi faworyta do zdobycia tegorocznych Złotych Lwów na Festiwalu Filmowym w Gdyni, usuwając w cień "Miasto 44" Jana Komasy, "Pod Mocnym Aniołem" Wojciecha Smarzowskiego i "Obywatela" Jerzego Stuhra.
Pełnokrwisty portret Zbigniewa Religi i czasów, w których przyszło mu funkcjonować - autor scenariusza, Krzysztof Rak, skupił się na połowie lat 80., czyli okresie kiedy miał miejsce, przeprowadzony przez profesora, pierwszy zakończony sukcesem przeczep serca w Polsce; świetne aktorstwo - przede wszystkim grającego główną rolę Tomasza Kota, ale także Piotra Głowackiego, Szymona Piotra Warszawskiego i Magdaleny Czerwińskiej; reżyserka rozwaga i realizacyjna precyzja - to wszystko może zapewnić "Bogom" sukces w Gdyni.
Z filmem Palkowskiego powalczy zapewne "Miasto 44", które drobne fabularne niedostatki nadrabia rozmachem, widowiskowością poszczególnych scen i zapierajacymi dech w piersi rozwiązaniami formalnymi. W wyścigu o Złote Lwy miałby szansę liczyć się jeszcze "Fotograf", ale nie wiadomo czy jury (w tym roku w jego skład wchodzi aż 9 osób, w tym Ryszard Bugajski, Maria Sadowska, Olga Tokarczuk i Małgorzata Zajączkowska) ma na tyle odwagi, aby nagrodzić kino gatunkowe - w tym wypadku wciągający kryminał i mroczny thriller w jednym.
Optymalnym oraz najbardziej uczciwym rozwiązaniem wydaje się wyróżnienie główną nagrodą gdyńskiego festiwalu produkcji Palkowskiego, nagrodzenie Komasy za reżyserię, a za scenariusz - Krzystka (wespół z współscenarzystą, Krzysztofem Kopką), ale czy na takie rozwiązanie zdecydują się jurorzy?
Pamiętajmy też, że do przyznania są jeszcze Srebrne i Brązowe Lwy (oraz opcjonalnie Nagroda Specjalna Jury), a chętnych do ich otrzymania jest naprawdę wielu. Znajduje się wśród nich z pewnością także Jerzy Stuhr, który po siedmiu latach powrócił na gdyński festiwal obrazem "Obywatel" (trzeba przyznać, że to była impreza jednowyrazowych tytułów). Główny bohater produkcji, Jan Bratek, jest kimś w rodzaju rodzimego Forresta Gumpa - znajduje się na pierwszym froncie wszystkich ważnych dla Polski wydarzeń ostatnich kilku dekad. Jego wielkie szczęście, a może raczej... pech, powoduje, że zawsze trafia o nieodpowiedniej porze w nieodpowiednie miejsce, tam gdzie historia akurat zmienia swój bieg.
Jeśli chodzi o nagrody aktorskie to wydaje się, że zarówno w wypadku pierwszoplanowej roli męskiej, jak i kobiecej, mamy dwoje kandydatów do zwycięstwa. W tej pierwszej najważniejszy laur trafi do kogoś z dwójki Tomasz Kot - Robert Więckiewicz. Jak wspominałem, ten pierwszy w brawurowy sposób zagrał Zbigniewa Religę w "Bogach". Ten drugi wcielił się natomiast w pisarza-alkoholika w "Pod Mocnym Aniołem". Jeśli byłoby to typowanie oscarowe, pewniakiem byłby Kot, ale w wypadku imprezy w Gdyni ciężko o przewidzenie werdyktu (tak naprawdę w każdej kategorii zresztą).
O nagrodę dla najlepszej aktorki powalczyć powinny Jowita Budnik ("Jeziorak") i Joanna Orleańska ("Zbliżenia"). Na marginesie warto dodać, że świetną kreację stworzyła też Rosjanka Tatiana Arntgolts w "Fotografie", ale mam przeczucie, że nie będzie brana pod uwagę... Budnik, która w zeszłym roku miała szansę na nagrodę za rolę w "Papuszy", ale ostatecznie przegrała z nagrodzoną za "Idę" Agatą Kuleszą, zagrała policjantkę w zaawansowanej ciąży prowadzącą skomplikowane śledztwo. Orleańska z kolei wcieliła się w artystkę przed czterdziestką mającą dosyć nietypowe relacje z matką.
Zapadajace w pamięć kreacje stworzyły też Eliza Rycembel w "Obietnicy" oraz Zofia Wichłacz w "Mieście 44" (w filmie Komasy dobry jest też partnerujacy Wichłacz Józef Pawłowski), ale do którejś z nich trafi zapewne nagroda za najlepszy aktorski debiut.
Jeśli chodzi o kreacje drugoplanowe, tu kandydatów do zwycięstwa jest znacznie więcej. Na mnie największe wrażenie zrobili: grający lekarza w "Bogach" Piotr Głowacki oraz Sebastian Fabijański - wcielający się w policjanta w "Jezioraku". Absolutnie fantastyczna jest też kreacja małoletniego Andrieja Kostasha w "Fotografie", ale podobnie jak w wypadku Arntgolts nagrody raczej nie odbierze. Na kobiecym drugim planie też jest z czego wybierać, ale najbardziej zapadają w pamięć role Ewy Wiśniewskiej w "Zbliżeniach" (gra matkę bohaterki Orleańskiej) oraz Anny Próchniak - w "Mieście 44" wciela się w Kamę.
Pewnie nie będzie specjalnym zaskoczeniem, gdy w sobotni wieczór kolejne statuetki w tak zwanych "kategoriach technicznych" odbierać będą twórcy "Miasta 44". Co prawda nie ma nagrody za efekty specjalne, ale i tak nikt nie powinien zagrozić produkcji Jana Komasy w takich kategoriach, jak: montaż, dźwięk, scenografia czy kostiumy.
Jeśli jednak chodzi o nagrody za muzykę, zdjęcia czy charakteryzację, to kandydatów do końcowego triumfu jest już znacznie więcej. Niewykluczone, że w tej pierwszej nagroda trafi do twórców "Jezioraka" (konkretnie Cezarego Skubiszewskiego), w tej drugiej do operatora "Fotografa", Arkadiusza Tomiaka, a w ostatniej do Liliany Gałązki i Ludmiły Krawczyk za ich pracę przy "Obywatelu".
Młodym talentem reżyserskim zostanie zapewne uznany Grzegorz Jaroszuk za film "Kebab i horoskop". Zagrozić mu może właściwie jedynie Krzysztof Skonieczny ("Hardkor Disko").
Wiadomo już natomiast, do kogo trafią nagrody: dziennikarzy obecnych na imprezie i Radia Gdańsk, czyli słynny Złoty Klakier dla najdłużej oklaskiwanego filmu (najlepszy wynik to w tym roku 6 minut, 17 sekund). W obu - miażdżącą przewagą - zwycięzcami zostali "Bogowie". Czy przełoży się to na końcowy triumf, przekonamy się wieczorem.
Krystian Zając, Gdynia
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!