Reklama

Gdyby żył, obchodziłby 75. urodziny. Zmarł po wielu miesiącach bolesnej terapii

Pamiętamy go z serialu "Zmiennicy" oraz występów w filmach "Gorączka" Agnieszki Holland, "Indeks" Janusza Kijowskiego i "Matka królów" Janusza Zaorskiego. Krzysztof Zaleski był jednak przede wszystkim cenionym reżyserem teatralnym. W 2008 roku przegrał walkę z nowotworem mózgu. "Przez trzydzieści lat wspólnego życia nigdy się ze sobą nie nudziliśmy" - wspominała swego męża Maria Pakulnis. Gdyby żył, Krzysztof Zaleski obchodziłby dziś 75. urodziny.

Pamiętamy go z serialu "Zmiennicy" oraz występów w filmach "Gorączka" Agnieszki Holland, "Indeks" Janusza Kijowskiego i "Matka królów" Janusza Zaorskiego. Krzysztof Zaleski był jednak przede wszystkim cenionym reżyserem teatralnym. W 2008 roku przegrał walkę z nowotworem mózgu. "Przez trzydzieści lat wspólnego życia nigdy się ze sobą nie nudziliśmy" - wspominała swego męża Maria Pakulnis. Gdyby żył, Krzysztof Zaleski obchodziłby dziś 75. urodziny.
Krzysztof Zaleski w filmie "Dziecinne pytania" /Renata Pajchel /East News

Krzysztof Zaleski był przede wszystkim cenionym reżyserem teatralnym. Absolwent Wydziału Reżyserii Teatralnej PWST w Warszawie już w 1979 roku otrzymał na Festiwalu Twórczości Telewizyjnej w Olsztynie Złotego Szczupaka za najlepszy debiut reżyserski za spektakl Teatru Telewizji "Parady" Jana Potockiego. 

Pracę w zawodzie rozpoczął jednak już na pierwszym roku studiów w warszawskim Teatrze na Woli, kiedy dyrektorem sceny był Tadeusz Łomnicki. Zaleski był jego asystentem przy "Pierwszym dniu wolności" Leona Kruczkowskiego i "Protokole z pewnego zebrania" Aleksandra Gelmana.

Reklama

Jeden z najlepszych polskich musicali

Dwa lata później rozpoczął przygodę z Teatrem Współczesnym w Warszawie, gdzie w 1982 roku zrealizował głośne "Mahagonny" Bertolta Brechta i Kurta Weilla.

"Przedstawienie ukazywało świat przeżarty podłością, wyzuty z zasad, zaludniony przez indywidua - prostytutki, alfonsów, rozrabiaków - prostackie, brutalne, które świat ten współkształtowały i zarazem były przez niego formowane. Rzeczywistość 'Mahagonny' zdawała się bezczelnie wręcz zła i szpetna, ale owa brzydota emanowała uwodzicielską siłą teatralną. Był to jeden z najbardziej ponurych i jeden z najperfekcyjniejszych musicali na polskich scenach, i to nie tylko w tamtej dekadzie. Aktorstwo, muzyka, śpiew, choreografia opracowane zostały nader starannie i równie starannie zrealizowane. Młody wówczas w dużej mierze zespół wypadł w tym spektaklu znakomicie" - pisała w książce "Najnowsza historia teatru polskiego - wprowadzenie" Joanna Godlewska.

W kolejnych latach Zaleski wyreżyserował m.in. "Ślub" Witolda Gombrowicza oraz "Księdza Marka" Juliusza Słowackiego (w Teatrze Dramatycznym).

Od 1988 był związany z Teatrem Ateneum, gdzie wyreżyserował dwa spektakle na podstawie twórczości Tadeusza Konwickiego. "Małą apokalipsę" (1989) i "Tak daleko, tak blisko" (1998). 

"Widza nie trzeba bulwersować ani poruszać. Widzowi trzeba zostawić jego intymność. Niech sobie siądzie w ciemności i ma czas, aby trochę pomyśleć, po swojemu" - mówił w jednym z wywiadów.

Krzysztof Zaleski: Najlepsze role

Zaleski nie ograniczał się jednak tylko do reżyserii teatralnej, występując przed kamerą w telewizyjnych i kinowych produkcjach. 

W 1981 roku na Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku otrzymał Honorowe Wyróżnienie za role w czterech filmach: "Dziecinnych pytaniach" Janusza Zaorskiego (Romek), "Głosach" Janusza Kijowskiego (Marek Ruda), "Gorączce" Agnieszki Holland (prowokator "Czarny") i  "Indeksie" Janusza Kijowskiego (Józef Moneta).

Pamiętne drugoplanowe kreacje stworzył także w "Piłkarskim pokerze" i "Matce królów" Janusza Zaorskiego.

Oglądaliśmy go również w popularnych serialach. W "Zmiennikach" wcielił się w postać personalnego w WPT - Łukasika, miał też na koncie role w "Ekstradycji 2" (komisarz Weber), "Twarzach i maskach" (reżyser Sar), "Marzeniach do spełnienia" (Nowaczyk) i "Kryminalnych" (Tadeusz Niezgoda "Rotger").

Krzysztof Zaleski był mężem aktorki Marii Pakulnis.

Krzysztof Zaleski i Maria Pakulnis: Nigdy się ze sobą nie nudzili

"Spotkaliśmy się w Teatrze Współczesnym i... to było absolutne olśnienie i miłość od pierwszego wejrzenia. Rodzaj niesamowitej fascynacji. Oprócz uczucia połączyła nas wielka pasja teatralna" - aktorka opowiadała "Tele Tygodniowi". "Na początku Krzysztof był moim mistrzem. To on wprowadził mnie w fascynujący świat teatru, literatury. Podsuwał mi książki, do których nie miałam szans zajrzeć w swoim rodzinnym Giżycku. Przez trzydzieści lat wspólnego życia nigdy się ze sobą nie nudziliśmy. Mieliśmy ciągłą potrzebę rozmów, dzielenia się przemyśleniami. Uwielbialiśmy dyskutować o sztuce" - dodawała Pakulnis.

Zanim związał się z Pakulnis, Zaleski tkwił w nieszczęśliwym związku ze swoją pierwszą żoną, Krystyną Wachelko, z którą miał dziecko. Początkowo łączyła ich tylko przyjaźń. Maria Pakulnis nie zamierzała rozbijać małżeństwa Zaleskiego. Los sprawił jednak, że ich bliska relacja szybko przerodziła się w gorący romans, który zakończył się zaręczynami. "Pamiętam, jak nocami siedzieliśmy w maleńkiej kuchni wynajmowanego mieszkania. Jedliśmy chleb z ogórkiem, piliśmy setną herbatę i gadaliśmy o wszystkim. Przy nim odkrywałam świat, uczyłam się nowego życia" - aktorka mówiła w "Życiu na gorąco". 

Choć aktorka wspomina swoje małżeństwo z Krzysztofem Zaleskim jako najszczęśliwszy okres w jej życiu, nigdy nie ukrywała, że początki ich związku były wyjątkowo trudne. W pewnym momencie ciągłe małżeńskie sprzeczki przerodziły się w poważny kryzys. Krzysztof Zaleski podjął wtedy decyzję o wyprowadzce z domu i szukał pocieszenia w ramionach innej. Tak rozpoczął się jego przelotny romans ze świeżo upieczoną absolwentką szkoły teatralnej - Joanną Trzepiecińską.

Maria Pakulnis była jednak zdeterminowana i nie zamierzała poddać się w walce o męża. Krzysztof Zaleski wyraźnie dostrzegł swoje błędy i wrócił do żony. Jakiś czas później na świat przyszedł ich syn - Jan. Ich małżeństwo przetrwało 27 lat i zostało nagle przerwane przez śmierć Krzysztofa Zaleskiego.

Krzysztof Zaleski: Miał swoje tajemnice

W 2008 roku, po wielu miesiącach trudnej i bolesnej terapii, reżyser przegrał walkę z nowotworem mózgu. "Przez cały ten czas, kiedy opiekowałam się chorym mężem i potem, kiedy umarł, płynęły do mnie słowa otuchy, wsparcia, współczucia. Tyle ciepła, tyle przyjaźni... To bardzo pomogło mi przetrwać tamten okres" - artystka opowiadała o najtrudniejszych w życiu chwilach.

"Nie był wylewny. Żył swoim życiem. On miał swoje tajemnice, sprawy, do których nikogo nie dopuszczał [...] On miał cholernie trudną drogę w życiu, był w dzieciństwie poraniony i to nieudane małżeństwo... I wszystko takie dziwne było w jego życiu. Był szalenie zamkniętym człowiekiem, nie miał przyjaciela od serca. Miał ogromnie dużo pasji, one go wypełniały po brzegi. A co jest najśmieszniejsze - do dziś nie wiem, po co dwoje poranionych ludzi decyduje się być razem? Dlaczego los takich ludzi łączy ze sobą?" - zastanawiała się aktorka. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy