Francis Ford Coppola skończył 80 lat
Wywodzi się z rodziny o tradycjach artystycznych i jest nestorem rodu twórców filmowych. Jest laureatem sześciu Oscarów, a jego najgłośniejsze filmy - m.in. "Ojca chrzestnego" i "Czas apokalipsy" - uznano za arcydzieła i klasyki kina wszech czasów. Francis Ford Coppola skończył w niedzielę, 7 kwietnia, 80 lat.
Zapytany o swoje ulubione filmy, na pierwszym miejscu wymienia "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy. Dobrze zna polską kinematografię. Zbigniewa Cybulskiego nazywa "polskim Jamesem Deanem". Wysoko ceni "Rękopis znaleziony w Saragossie" Wojciecha Jerzego Hasa. Podziwia również polskich kompozytorów. Kiedy przymierzał się do nakręcenia "Draculi", z prośbą o napisanie muzyki zwrócił się do Witolda Lutosławskiego, ten jednak zapowiedział, że skomponowanie minuty zajmie mu rok. Autorem pamiętnej ścieżki dźwiękowej do filmu ostatecznie został inny polski kompozytor – Wojciech Kilar.
Francis Ford Coppola jest twórcą wszechstronnym o wyjątkowo szerokich horyzontach. Twierdzi, że uczenie się to jedyny nałóg, który nie przynosi negatywnych konsekwencji, dlatego oddaje mu się całkowicie. Przyszedł na świat w rodzinie o tradycjach filmowych. Jego dziadek, Augustino Copola, był inżynierem, który pracował nad udźwiękowieniem kina niemego.
Ojciec, Carmine Coopola, był kompozytorem muzyki filmowej, a matka, Italia Coppola, aktorką. Twórca podkreśla dziś z dumą, że jego 32-letnia wnuczka, Gia Coppola, która w 2013 r. zadebiutowała jako reżyserka, jest piątym pokoleniem klanu Coppolich w branży filmowej. "Przemysł filmowy istnieje dopiero od pięciu pokoleń. Warto w nim być od samego początku" – powiedział w jednym z wywiadów.
Świętujący 80. urodziny Francis Ford Coppola obok Martina Scorsese i Stevena Spielberga jest ikoną współczesnego amerykańskiego kina. Laureat sześciu Oscarów przyszedł na świat w Detroit 7 kwietnia 1939 r. Jako dziecko wraz z rodziną przeprowadził się na przedmieścia Nowego Jorku. Ojciec marzył, by młody Francis został artystą, ten jednak, będąc słabym uczniem, początkowo nie spełniał oczekiwań. Wszystko zmieniło się, kiedy w wieku dziewięciu lat zachorował na polio. Choroba na rok przykuła go do łóżka, a Francis spędzał czas na zabawach kukiełkami, oglądaniu telewizji i poszukiwaniu ucieczki w świecie fantazji. Uwielbiał historie o Draculi, film przygodowy "Złodziej z Bagdadu" i produkcje Disneya.
Kiedy wyzdrowiał, zaczął kręcić swoje pierwsze filmy, używając 8-milimetrowej taśmy. Jako student nie miał już wątpliwości, co chce robić w życiu. Zapisał się na kurs dramatu. Grał i reżyserował etiudy studenckie. Żeby kupić pierwszą 16-milimetrową kamerę, musiał sprzedać samochód.
Jego pierwszy film, "Obłęd", powstał w 1963 r. Był horrorem, którego scenariusz Coppola napisał w trzy dni i którego budżet wyniósł zaledwie 40 dolarów. W dorobku reżysera wkrótce pojawiły się jednak poważniejsze produkcje: "Tęcza Finiana" (1968) i "Ludzie deszczu" (1969). Przełomem miała okazać się filmowa biografia generała George’a Pattona w reżyserii Franklina J. Schaffnera, do której Francis Ford Coppola napisał scenariusz (wspólnie z Edmundem H. Northem).
"Patton" przyniósł artyście pierwszego Oscara, a za jego sprawą studio Paramount Pictures złożyło Coppoli propozycję – reżyser miał przenieść na ekran bestsellerową powieść Mario Puzo o dziejach rodu Corleone - pochodzących z Sycylii mafiosów. "Ojciec chrzestny" w 1973 r. zdobył trzy Oscary i przyniósł kasowy sukces, a dziś jest uważany za absolutną klasykę kina.
Jednak droga do sukcesu była wyboista. Studio usiłowało ingerować w decyzje obsadowe i mocno ograniczać budżet produkcji. Pojawiły się protesty przeciwko portretowaniu w filmie środowiska przestępczego. Paramount Pictures nie chciało się zgodzić na obsadzenie w roli bossa mafii Marlona Brando. Coppola postawił jednak na swoim. To Brando zasugerował, że don Vito Coleone powinien mówić i poruszać się w charakterystyczny sposób.
"Powinien wyglądać jak buldog" – powiedział reżyserowi podczas zdjęć próbnych. Tak zostało. Filmowa opowieść o mafijnym klanie Corleone, w którym bezwzględną kontrolę po śmierci ojca ma przejąć młody Michael (Al Pacino), ostatecznie skradła serca krytyków i publiczności. "Wszystkim się zdaje, że zawsze odnosiłem sukcesy. Ale muszę powiedzieć, że kiedy kręciłem swoje najważniejsze filmy, czułem się kompletnie odrzucony. Po 'Ojcu chrzestnym' miałem pięć Oscarów, ale nikt nie chciał mi pozwolić nakręcić 'Czas apokalipsy'" – powiedział w jednym z wywiadów.
Według anegdoty, którą dziś opowiada Coppola, zniechęcony niepowodzeniami miał wyrzucić w desperacji wszystkie pięć statuetek przez okno. Rozbite szczątki zebrała z chodnika matka artysty i zaniosła je do siedziby Amerykańskiej Akademii, tłumacząc, że zniszczyła je pomoc domowa podczas sprzątania. Zgodzono się wydać duplikaty.
Przed Francisem Fordem Coppolą stało tymczasem największe jak dotąd wyzwanie filmowe – rozpoczynał pracę nad "Czasem apokalipsy". Adaptacja opowiadania Josepha Conrada "Jądro ciemności", którego akcję przeniesiono w realia wojny w Wietnamie, miała powstać w ciągu 42 dni zdjęciowych. Wszystko jednak od początku sprzysięgało się przeciwko powziętym planom. Ekipa musiała pracować w ekstremalnych warunkach.
To z tego powodu zagrania jednej z głównych ról – zdeprawowanego i uzależnionego od wojny kapitana Benjamina Willarda – odmówił Al Pacino. W postać Willarda ostatecznie wcielił się Martin Sheen. Jego kreacja okazała się mistrzowska, ale aktor zmagał się na planie z uzależnieniem od alkoholu. Najwięcej problemów przysparzał jednak Marlon Brando, grający opętanego szaleństwem, demonicznego pułkownika Waltera Kurtza. Gwiazdor zjawił się ze sporym naddatkiem kilogramów, w dodatku nie przeczytał ani "Jądra ciemności" ani scenariusza.
Coppola wychodził ze skóry, żeby w ujęciach pominąć olbrzymi brzuch aktora. Plotka głosi, że sam schudł sporo i niejednokrotnie groził samobójstwem. Zdjęcia zamiast sześciu tygodni trwały 16 miesięcy i podobno był to najbardziej upiorny czas w życiu wielu członków ekipy. Ale wysiłek się opłacił. "Czas apokalipsy" nie otrzymał wprawdzie Oscara w kluczowych kategoriach, ale został okrzyknięty arcydziełem i najlepszym filmem wojennym wszech czasów.
Sukcesu "Czasu apokalipsy" nie dało się powtórzyć, ale Francis Ford Coppola zdobył uznanie takimi produkcjami, jak "Rozmowa" (1974), kolejne części trylogii "Ojciec chrzestny" (1974 i 1990), "Cotton Club" (1984), "Peggy Sue wyszła za mąż" (1986) i "Dracula" (1992).
W połowie lat 90. kariera Coppoli straciła rozpęd, ale reżyser nie złożył broni. Parę dni temu media obiegła wiadomość, że reżyser "Ojca chrzestnego" zamierza nakręcił film, o którym marzył od 30 lat. Scenariusz "Megalopolis" powstał w latach 80. i opowiada o architekcie, odbudowującym Nowy Jork po wielkiej katastrofie, która zrównała miasto z ziemią.
Coppola był gotów zrealizować scenariusz na początku nowego millenium. Zrezygnował po atakach 11 września. Jak zapowiedział przed paroma dniami w rozmowie z portalem Deadline, "Megalopolis" ma być "ambitnym, epickim projektem, w którym wykorzysta całą wiedzę, zdobytą podczas wieloletniej kariery".