Filmy w jesiennych barwach. Wycisną łzy i zachwycą poruszającą historią

"Kiedy Harry poznał Sally" /Image Capital Pictures / Film Stills / Forum /Agencja FORUM

Nadchodzi moja najbardziej komfortowa pora roku. Spędzenie chłodnych wieczorów z herbatką, kocykiem i aromatyczną świeczką brzmi jak perfekcyjny plan na relaks. W takich momentach nie może zabraknąć filmu, po obejrzeniu którego poczujemy się wypruci z emocji, lecz usatysfakcjonowani. Przygotowałam zestawienie czterech filmowych propozycji, nakręconych w jesiennych barwach, które zachwycą poruszającą, ciepłą historią.

"Kiedy Harry poznał Sally"

"Kiedy Harry poznał Sally" z królową komedii romantycznych, czyli Meg Ryan oraz uznanym komikiem, Billym Crystalem w rolach głównych. Przy takim duecie wszystko mogło pójść nie tak. Od słabej chemii, przez nieprzekonującą grę aktorską po tandetną historię. Na szczęście, żaden z tych scenariuszy się nie sprawdził, a "Kiedy Harry poznał Sally" to według mnie jeden z najpiękniejszych filmów o budowaniu relacji.

Reklama

Harry i Sally poznają się na studiach, lecz wówczas między nimi nie iskrzy, wręcz przeciwnie. Spotykają się przypadkowo po latach. Gdy okazuje się, że obydwoje przeżyli właśnie trudne rozstania, postanawiają nawiązać relację i się zaprzyjaźniają, mimo że w przyjaźń damsko-męską nie wierzą. Na przestrzeni kilku lat nawiązują głęboką więź emocjonalną, która wkrótce przeradza się w coś więcej.

"Kiedy Harry poznał Sally" to opowieść o miłości nie od pierwszego wejrzenia. To poruszająca historia o docieraniu się i tworzeniu trwałej więzi na dobre i na złe. Jedna z niewielu amerykańskich komedii romantycznych, która trafiła w moją wrażliwość i pozostała na długo w serduszku.

"Buntownik z wyboru"

Jeśli "Kiedy Harry poznał Sally" nie wycisnął wam łez, to z pewnością zrobi to "Buntownik z wyboru". Film w reżyserii Gusa Van Santa i ze scenariuszem autorstwa Bena Afflecka i Matta Damona, którzy pojawili się w nim w kluczowych rolach.

Wyjątkowy scenariusz początkowo miał być tylko zadaniem na zajęcia z dramaturgii na Harvardzie. Matt Damon zamiast jednoaktowej sztuki, stworzył 40-stronnicowe dzieło. Niedługo potem poprosił Bena Afflecka o pomoc w skończeniu historii. Udało im się to w 1994 roku. Co ciekawe, "Buntownik z wyboru" początkowo miał być thrillerem. Finalnie Damon i Affleck stworzyli jedną z najbardziej wzruszających opowieści filmowych wszech czasów.

Głównym bohaterem filmu jest utalentowany matematycznie, lecz mieszkający w ubogiej dzielnicy Will. Jego życie przepełnia rutyna. Na co dzień sprząta na uniwersytecie, a wieczorami upija się w pobliskim barze z kolegami. Wkrótce jego geniusz odkrywa profesor matematyki (Stellan Skarsgård) i zachęca chłopaka, by się kształcił. Ten jednak wciąż wpada w tarapaty. W trudnym konflikcie wewnętrznym nieoceniona okazuje się być relacja Willa z psychologiem (Robin Williams), który wywraca jego perspektywę na świat do góry nogami.

"Lady Bird"

Można pokusić się o stwierdzenie, że "Lady Bird" to kobieca odpowiedź na "Buntownika z wyboru". W filmie Grety Gerwig główna bohaterka to zbuntowana nastolatka, która na każdym kroku sprzeciwia się całemu światu, z własną matką na czele. Marzy o tym, by wyrwać się z zapyziałego Sacramento i dokonywać wielkich rzeczy. Mierzy się z wieloma przeciwnościami, a jej rodzicielka zupełnie nie wierzy w pragnienia córki.

Warto wspomnieć, że "Lady Bird" to reżyserski solowy debiut Grety Gerwig i zawiera wątki autobiograficzne z życia twórczyni. To jeden z najtrafniej nakręconych filmów typu "coming-of-age", który z czułością i zrozumieniem przedstawia dorastającą główną bohaterkę, sprawiedliwie pokazując różne perspektywy. Nie brakuje w nim wątków komediowych, lecz to sceny dramatycznie są najmocniejszym elementem "Lady Bird", który dotknie niejednego widza.

"Stowarzyszenie umarłych poetów"

Akcja filmu "Stowarzyszenie umarłych poetów" ma miejsce jesienią 1959 roku. W szkole z tradycjami pojawia się ekscentryczny nauczyciel, który wraz ze swoją obecnością zaszczepia w uczniach pasję do poezji i miłość do życia. Młodzi chłopcy wskrzeszają tytułowe Stowarzyszenie umarłych poetów, a zasadę carpie diem traktują jak motto przewodnie, którym kierują się w latach dorastania. Pewne dramatyczne zdarzenie negatywnie wpływa na atmosferę w szkole, lecz wartości przekazane przez nauczyciela zostają z chłopcami już na zawsze.

"Stowarzyszenie umarłych poetów" z wybitną kreacją Robina Williamsa to film o rozpalaniu pasji w młodych ludziach. Inspiruje i pobudza kreatywność w widzach, a przy tym wzrusza i czule dotyka nawet najbardziej zatwardziałe serca.

Czytaj więcej: Kobiety w świecie filmowym. Oto współczesne reżyserki, które rewolucjonizują branżę

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy