Reklama

Filmowe klasyki w krzywym zwierciadle

Nie ulega wątpliwości, że w ostatnich latach trudno o dobrą filmową parodię. Najnowsze produkcje charakteryzują się wymuszonym humorem, wulgarnymi żartami i nieśmiesznymi puentami. Jednak lata 80. i 90. to prawdziwy rozkwit tego typu produkcji, które w zabawny i czasem absurdalny sposób wyśmiewały klasyki kina. Przypomnijmy sobie, co bawiło kinomanów na całym świecie przed ponad dwiema dekadami.

"Czy leci z nami pilot?"

To chyba jedna z najbardziej legendarnych produkcji tercetu ZAZ (David Zucker, Jim Abrahams, Jerry Zucker). Produkcja pochodzi z roku 1980, ale nie postarzała się ani o rok. Opowieść o Tedzie Strikerze, weteranie wojennym, który postanawia ratować swój związek i mimo tego, że panicznie boi się latać, wsiada na pokład samolotu, gdzie jako stewardessa pracuje jego dziewczyna. Traf chce, że część pasażerów i cała załoga samolotu dostaje tajemniczego zatrucia pokarmowego. Emerytowany pilot wojskowy Ted Striker staje się jedyną osobą na pokładzie samolotu, która jest w stanie bezpiecznie wylądować. Musi tylko pokonać swój strach... U boku Roberta Haysa i Julie Hagerty występuje niezapomniany Leslie Nielsen.

Reklama

Czytaj również: Najgorsze filmowe parodie wszech czasów!

"Kosmiczne jaja"

Kolejna legendarna parodia, tym razem w reżyserii Mela Brooksa. Lord Hełmofon porywa księżniczkę Vespę, aby zdobyć zapasy powietrza, które znajdują się na jej rodzinnej planecie. Na ratunek rusza Lone Starr, młody śmiałek, który chce zdobyć serce księżniczki. Jedna z najbardziej pokręconych komedii w reżyserii Brooksa. Przez półtorej godziny niezapomnianej zabawy znajdziemy nawiązania nie tylko do "Gwiezdnych wojen", ale również do takich klasyków kina jak np. "Obcy". Na marginesie należy również zaznaczyć, że Brooks zebrał bardzo ciekawą obsadę. W filmie zobaczymy m.in Billa Pullmana, Ricka Moranisa, czy Johna Candy.

Czytaj również: Najgorsze filmowe parodie wszech czasów!

"Naga broń"

Seria "Naga broń" to trzy filmy, które ukazały się w latach 1988, 1991, 1994. Trudno powiedzieć, który z tych trzech obrazów jest najlepszy, dlatego najłatwiej wymienić je wszystkie. Wspólnym mianownikiem wszystkich produkcji jest główny bohater - porucznik Frank Drebin, który próbuje rozwikłać nawet najbardziej absurdalne kryminalne sprawy. W roli nieporadnego porucznika - niezapomniany Leslie Nielsen. Na ekranie zobaczymy również m.in O.J Simpsona, Priscille Presley, czy George'a Kennedy'ego.

Czytaj również: Najgorsze filmowe parodie wszech czasów!

"Hot Shots"

Charlie Sheen w parodii "Top Gun". Po drugiej stronie kamery zasiadł Jim Abrahams (tym razem solo). Opowieść o niesubordynowanym, ale nieprzeciętnie zdolnym pilocie myśliwca biorącym udział w tajne wojskowej operacji, od której zależy bezpieczeństwo narodowe Stanów Zjednoczonych. Typowy dla Abrahamsa zestaw absurdalnych żartów, które (co nie jest regułą wśród parodii) nie przekraczają granic dobrego smaku. Produkcja warta przypomnienia.

Czytaj również: Najgorsze filmowe parodie wszech czasów!

"Robin Hood: Faceci w rajtuzach"

Kolejna parodia w reżyserii Mela Brooksa. Tym razem "na warsztat" została wzięta opowieść o legendarnym Robin Hoodzie. Brooks w tym filmie przedstawia swoją wersje wydarzeń, która... nieco odbiega od przyjętej konwencji. Film wyróżnia również bardzo ciekawa obsada (m.in Cary Elwes, Roger Rees) i niezapomniana epizodyczna rola samego Mela Brooksa, który wcielił się w rolę rabina prowadzącego "mobilne" centrum obrzezania.    

Czytaj również: Najgorsze filmowe parodie wszech czasów!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mel Brooks | Jerry Zucker
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy